Józef Kajfosz: „Powstań Polsko!”


7

Jak skutecznie zwalczać zło społeczne?

(10 grudnia 2005 r.)

Nękają nas różne tak zwane patologie społeczne. Alkoholizm, narkomania, korupcja, przemoc w rodzinie, przestępczość nieletnich, przestępczość podatkowa, afery przemytnicze, nieuczciwość w różnych postaciach, wymuszenia, napady, rozboje. Pełna lista byłaby bardzo długa. Od dawna stosujemy wobec nich różne środki, ale z wątpliwym skutkiem. Panuje powszechne przekonanie, że sytuacja we wszystkich tych dziedzinach raczej stale się pogarsza. Kolejne ekipy rządowe składają obietnice radykalnej poprawy, ale po czasie okazuje się, że prawie nic z tego nie wychodzi.

Ogólnie mówiąc, chodzi o różne postacie popełnianego przez nas jako obywateli tego kraju zła. Mówię „przez nas”, ponieważ odrzucam powszechną postawę, według której wszystko to dotyczy zawsze „ich”, a nigdy nie „nas”. „My” jesteśmy zawsze w porządku i bez zarzutu. To „oni” stanowią problem i zasługują na potępienie. Uważam więc i twierdzę, że jakiekolwiek podejście do problemu społecznego zła, jeśli ma mieć szansę powodzenia, musi być podejściem w kategoriach „my”, a nie w kategoriach „oni”. Chodzi bowiem nie o problem czyjś, lecz o problem nasz. My wszyscy jesteśmy winni zła i wszyscy ponosimy jego skutki.

— Jak generalnie staramy się te zjawiska zwalczać? — Ponieważ najróżniejsze apele nie dają z reguły rezultatu, pozostają rozwiązania siłowe. Tam, gdzie można zrobić coś złego, trzeba ludzi kontrolować, aby temu zapobiec. Tam, gdzie mimo kontroli doszło do nadużyć, trzeba kontrolę zaostrzyć. Popełniających zło trzeba zastraszać groźbami, a jeśli to nie pomaga, surowo karać. Jeśli kara nie odnosi skutku, powinna być surowsza.

Niby to wszystko oczywiste i logiczne, ale czy skuteczne? Wszyscy wiemy, że to nie skutkuje. Można podać dowolną liczbę oczywistych dowodów. W przeszłości w niektórych krajach próbowano rozwiązać problem alkoholizmu, wprowadzając prohibicję. W rezultacie produkcja i dystrybucja zeszła do podziemia, ale spożycie wcale nie zmalało. Walka z narkomanią jest równie nieskuteczna. Ostrzejsze przepisy karne nie zmniejszają z reguły liczby popełnianych przestępstw, lecz tylko zwiększają liczbę więźniów, więzień i personelu więziennictwa. Ostrzejsze przepisy antyaborcyjne tworzą podziemie aborcyjne i turystykę aborcyjną, lecz nie ograniczają liczby aborcji.

W rezultacie więc takiej filozofii walki ze złem powstaje coraz więcej instytucji do walki ze złem, ale nie pomniejsza się zło. Jest coraz więcej policjantów, coraz więcej kontrolerów, coraz więcej kamer, coraz więcej radarów, coraz więcej rewizorów i rewidentów. W dalszej kolejności powstawać muszą organy kontrolujące tych kontrolerów, wyższe instytucje do zwalczania korupcji i przestępczości mającej miejsce w niższych instytucjach do zwalczania korupcji i przestępczości, kolejne wyższe sądy i komisje śledcze do zwalczania korupcji i przestępczości mającej miejsce w niższych sądach i komisjach śledczych do zwalczania korupcji i przestępczości itd. Zaiste obraz to ponury i tchnący beznadziejnością.

Ale czy przypadkiem jako chrześcijanie nie dysponujemy skutecznym środkiem, mogącym w sposób generalny i ogólny rozwiązać problem społecznego zła? Czy w kraju zamieszkałym w ponad 95 procentach przez chrześcijan takie patologiczne zjawiska mają w ogóle prawo mieć miejsce?

— To znowu ta twoja górnolotność, marzycielstwo i całkowite rozminięcie się z rzeczywistością. Czy nie widzisz, że istnieją i pracują całe sztaby hierarchów i całe armie duchownych, a nikt z nich nawet nie stawia sobie takiego celu, ponieważ dawno już uznali, że jest to niemożliwe? Czy myślisz, że to tylko ty odkryłeś jakiś cudowny środek? —

Odpowiem bardzo prosto i jednoznacznie. Wszyscy chrześcijanie, niezależnie od wyznania, uważają Pismo Święte za księgę zawierającą Bożą mowę, Boże orędzie do rodzaju ludzkiego. I twierdzę, że kto tę księgę studiuje i traktuje na serio, ten wie, że zawiera ona taki cudowny przepis na pokonanie zła, które nęka pojedynczych ludzi i całe społeczeństwa. I ktokolwiek traktuje poważnie i wciela w życie te Boże wskazówki, zawarte w Piśmie Świętym, doznaje wyzwolenia od wszelkich patologii i staje się człowiekiem prawym i szlachetnym. Jeśli więc ktoś podaje się za chrześcijanina, a takim człowiekiem nie jest, to są tylko trzy możliwe tego przyczyny:

1) Pismo Święte człowieka nie interesuje, nie czyta go, nie zna więc Bożego przesłania, zawartego w Biblii, toteż nie poznał drogi, która do takiego wyzwolenia od zła prowadzi, nie wie nawet, że ona istnieje i dlatego nie idzie nią i niczego dla siebie od Boga ani od chrześcijaństwa się nie spodziewa.

2) Człowiek zapoznał się z treścią Pisma Świętego, poznał więc dokonane przez Boga dzieło wyzwolenia człowieka, zna też przynajmniej w zarysie drogę, prowadzącą do tego wyzwolenia, jednak uznał to przesłanie Biblii za utopijne, nieskuteczne, a więc w istocie rzeczy nieprawdziwe, na skutek czego uważa Biblię za książkę bez wartości, a tym samym chrześcijaństwo za pozbawione mocy i bezużyteczne.

3) Człowiek nie poszukuje sposobu wyzwolenia się spod władzy zła, gdyż bądź uważa się za dobrego, nie potrzebującego takiego wyzwolenia, bądź też nie dba o dobro i chce pozostawać w tym, co złe, toteż Pismo Święte wcale nie jest mu potrzebne.

Można by krótko podsumować, że to ogromne bogactwo, jakie Bóg oferuje człowiekowi i społeczeństwu, mogące całkowicie zmienić życie ludzkie, ten pierwszy traci z powodu swojej niewiedzy, ten drugi z powodu niewiary, a ten trzeci z powodu pychy lub niedbalstwa. Każdy człowiek jeszcze nie wyzwolony przez Chrystusa ze swojego zła czyli grzechu może tutaj sprawdzić, jaka jest przyczyna tego, że znajduje się wciąż jeszcze w niewoli.

Mamy więc różne rodzaje „chrześcijan” ulegających różnym patologiom. Napisałem „chrześcijan” gdyż nikt chyba nie jest tak naiwny, by sądzić lub twierdzić, że wszystkie te patologie dotyczą tylko owych niecałych 5 procent naszego społeczeństwa. I dodałem cudzysłów, gdyż nikt chyba nie będzie bronił tezy, że człowiek zniewolony przez taki czy inny grzech jest w całym, pełnym, biblijnym tego słowa znaczeniu chrześcijaninem.

Przytoczmy w tym kontekście znamienny fragment Nowego Testamentu: Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. [28]

Byłoby wskazane, aby eksperci rządowi od finansów obliczyli, jakie są koszty społeczne w miliardach złotych w skali rocznej każdego z tych wymienionych wyżej „uczynków ciała”, a także tych nie wymienionych jak kłamstwa, oszustwa, kradzieże i wiele innych. Okazałoby się, że nasz uwolniony z nich kraj stałby się najbogatszym w Europie i pławilibyśmy się w dostatku i dobrobycie. Bo jest tylko jeden powód naszych kłopotów gospodarczych i naszego ubóstwa wszelkiego rodzaju: grzech.

— Ale jakie jest z tego wyjście? Ogólnie wiadomo, że grzech jest złem, lecz ogólnie także wiadomo, że człowiek nie ma dosyć sił, aby się z nim uporać. Czy więc tych, którzy cierpią pod tyranią alkoholizmu czy narkomanii, mamy potępiać? Czy nie należy mieć dla nich wyrozumiałości? — Absolutnie nie mamy potępiać i absolutnie mamy mieć wyrozumiałość. Ale ona powinna nas prowadzić do tego, że wskażemy tym zniewolonym Chrystusową drogę do wolności! Czyżbyś był jednym z tych, którzy nie wiedzą lub nie wierzą, że ona istnieje?

Jezus rozpoczął swoją posługę od uroczystej deklaracji: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. [29] Jak Bóg tego dokonał?

Powiedzieliśmy, że tamy i zapory zewnętrzne w postaci zakazów, nakazów, gróźb i kar są nieskuteczne. Wiedział też o tym Bóg, a świadczy o tym cały Stary Testament, i dlatego Bóg zastosował zupełnie inny, nowy środek. Zbudował zaporę przeciwko grzechowi we wnętrzu człowieka. Już starotestamentowi prorocy zapowiadali: Oto nadchodzą dni — wyrocznia Pana — kiedy zawrę […] nowe przymierze […] Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. [30] Dam im jedno serce i wniosę nowego ducha do ich wnętrza. Z ciała ich usunę serce kamienne, a dam im serce cielesne, aby postępowali zgodnie z moimi poleceniami, strzegli nakazów moich i wypełniali je. [31] Biblia Tysiąclecia zawiera do pierwszego z tych fragmentów przepiękny przypis, wyjaśniający istotę tej zmiany: „Nowe Prawo tego przymierza nie będzie czymś narzuconym z zewnątrz i nakazanym, lecz spontanicznym dążeniem ich serca”.

W istocie rzeczy to jest sedno Ewangelii, sedno wyzwolenia, jakiego dokonał Chrystus. Św. Paweł wyjaśnia, że ten zapis na sercu dokonany został nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego. [32] Nic dziwnego, że anioł powiedział do Józefa o Maryi: Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi lud swój od jego grzechów. [33] Nic dziwnego, że chór aniołów zwiastował ziemianom radość wielką. [34] Nic dziwnego, że Zachariasz mówił, iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze. [35]

I taka wspaniała przemiana człowieka dokonuje się już od prawie dwóch tysięcy lat! Takich ludzi wyzwolonych z tyranii grzechu jest w naszym kraju wiele tysięcy. Wśród nich jest także wiele byłych alkoholików, narkomanów, złodziei, oszustów, przestępców. I teraz oni nie popełniają już tych czynów nie dlatego, że nie wolno i że boją się kary, lecz dlatego, że nie muszą, gdyż zostali z nich wyzwoleni. Nie trzeba ich pilnować, nie trzeba nawet kontrolować, bo kontroluje ich własne odrodzone sumienie, to biblijne „serce”, na którym Duch Święty wypisał Boże Prawo miłości bliźniego i dobra.

Znam osobiście ludzi, którzy po doznaniu tej swojej wewnętrznej przemiany pisali listy, jeździli do znajomych, odwiedzali swoje dawne zakłady pracy, aby tam przyznać się do dokonanych przed laty kradzieży, oddać skradzione przedmioty lub zaoferować rekompensatę, wyznać wypowiedziane kiedyś kłamstwa, prosić o przebaczenie złych słów i wiele tym podobnych. Znam osobiście ludzi, którzy po przejechaniu tramwajem bez biletu kupują w kiosku bilet i niszczą go, regulując w ten sposób zaległą należność za przejazd. Znam osobiście ludzi, którzy zwolnili się z pracy, kiedy pracodawca wymagał od nich mówienia kłamstw lub nieuczciwości. Znam osobiście ludzi, których lekarze usilnie nakłaniali do zgody na aborcję z uwagi na stan zdrowia matki i płodu, ale zdecydowanie odmówili i Bóg cudownie im dopomógł w szczęśliwym urodzeniu zdrowego potomstwa.

Tak więc moc Ewangelii to nie utopia. Bóg obmyślił wspaniały program odnowy, Jego Syn Jezus Chrystus go zrealizował, a Duch Święty wdraża go w naszym praktycznym życiu na co dzień. I my mamy wszelkie środki i możliwości, aby jako chrześcijanie być nimi w całej pełni czyli korzystać nie tylko z drobnych okruszyn Bożej prawdy, lecz ucztować do syta, korzystając z niezmierzonej obfitości Bożego stołu. Trzeba najpierw nam samym się nasycić, a potem pójść z tą niesamowitą wieścią o wyzwoleniu do naszych sąsiadów i bliskich.

— A co konkretnie mamy im mówić? — Jeśli chodzi o pojedynczych ludzi, to dla wszystkich tych trzech wymienionych wcześniej klas jest tylko jedna droga wyjścia: Pozwól Chrystusowi mówić do siebie poprzez Jego Słowo, studiuj je z modlitwą i postępuj według jego wskazówek, a prawda w nim zawarta sprawi, że z pewnością doznasz wyzwolenia, gdyż Chrystus powiedział: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. [36]

Jeśli zaś chodzi o wymiar społeczny omawianej kwestii, to nasuwa się wniosek, dotyczący tych, którzy nie należą do żadnej z tych trzech klas, czyli tych, którzy idą drogą wskazaną przez Pismo Święte, coraz bardziej poznają Bożą prawdę i cieszą się z darowanego im przez Chrystusa wyzwolenia. To my ponosimy odpowiedzialność za naszych współobywateli. To my powinniśmy być dla nich drogowskazem do Chrystusowego wyzwolenia. Bo to my jesteśmy listem Chrystusowym, który znają i czytają wszyscy ludzie. [37]

Jeśli więc jest w naszym kraju tak ogromna liczba tych, którzy o Bożych nieprzebranych bogactwach dla człowieka nie wiedzą, którzy w prawdziwość i skuteczność Bożego przesłania ani w realną możliwość wyzwolenia z niewoli grzechu nie wierzą lub którzy nie widzą swojego grzechu albo nie chcą się z niego wyzwolić, świadczy to o tym, że nasze światło świeci niedostatecznie, czyli że coś także i w naszym własnym chrześcijaństwie jest alarmująco nie w porządku. Dlatego odnowa powinna rozpocząć się od nas samych.

Nie trzeba nam czekać na innych ani martwić się, czy inni zareagują. Życie wyzwolone z mocy zła jest niezmiernie atrakcyjne. Nie możemy jednak go ukrywać, ulegając powszechnej opinii, że to sprawa prywatna i intymna. Co powiedziałbyś o człowieku, który w czasie epidemii jakiejś złośliwej choroby znałby skuteczne na nią lekarstwo, a trzymałby to w tajemnicy? Niewątpliwie byłby winien ciężkiego zaniedbania. Uczniowie Chrystusa nie mogą milczeć i nigdy nie milczeli, nawet jeśli ich do tego zmuszano. Jeśli więc, znając skuteczny środek na zło, milczymy, obarczamy się winą.

— Ale… — W Bożej radosnej wieści o wyzwoleniu nie ma żadnych „ale”. Bóg zadbał o wszystko i krocząc wytyczoną przez Niego drogą znajdziemy na niej w Jego Słowie wszystkie potrzebne nam środki i pokonamy wszystkie przeszkody. Istnieje realne, wspaniałe rozwiązanie problemu zła dla każdego z nas osobiście i dla naszej Ojczyzny. Porzućmy nasze nieskuteczne ludzkie wysiłki, a skorzystajmy z wszystkiego tego, czego uczy nas Boże Słowo. Bo w tym jest wspaniała perspektywa niebywałego rozkwitu dla naszego narodu i naszego kraju.

Przypisy

  [28]   List do Galatów 5,19–21.
  [29]   Ewangelia według św. Łukasza 4,18–19.
  [30]   Księga Jeremiasza 31,31–34.
  [31]   Księga Ezechiela 11,19–20.
  [32]   2 List do Koryntian 3,3.
  [33]   Ewangelia według św. Mateusza 1,21.
  [34]   Ewangelia według św. Łukasza 2,10.
  [35]   Ewangelia według św. Łukasza 1,74–75.
  [36]   Ewangelia według św. Jana 8,31–32.
  [37]   2 List do Koryntian 3,2–3.