Józef Kajfosz: „Przed nami cel”


CZĘŚĆ TRZECIA

19

Boże zespolenie


W poprzednich 14 rozdziałach (od 5 do 18) omawialiśmy w świetle Pisma Świętego krótko podstawowe cechy Kościoła Chrystusowego, poszczególne elementy tej Bożej budowli, wznoszonej przez Ducha Świętego z ludzkich serc, a zarazem także czynniki, określające poziom dojrzałości i zdrowie tego duchowego organizmu. Celem tych rozważań jest skierowanie naszej uwagi na wspaniałość poszczególnych fragmentów Bożej dokumentacji Kościoła, uczulenie na ich istnienie i ważność, na ich różnorodność i współzależność, jak również na nasze żałosne odstawanie od wzorców biblijnych pod wieloma względami. Rozważania te nie mają tworzyć jakichś sztywnych ram, nie mogą one w żadnym wypadku zastąpić dokumentacji zawartej w Słowie, mają tylko ułatwić orientację w dokumentacji Słowa.

Należy liczyć się z tym, że w miarę postępów odnowy, w miarę wyostrzania się naszego wzroku duchowego poszczególne fragmenty tego Bożego arcydzieła widzieć będziemy coraz wyraźniej, zobaczymy też niewątpliwie liczne nowe szczegóły i zależności, a ich wspaniałość będzie nas zachwycać coraz bardziej, czyli że Boża rzeczywistość okaże się być znacznie bogatsza i doskonalsza, niż zdołano to przedstawić na tym miejscu. Niechby więc nikt nie okazał się tak nierozsądny, by powielać błędy licznych naszych poprzedników, polegające na przyjęciu i kurczowym trzymaniu się ograniczonego zrozumienia i ograniczonej wizji jakiegoś człowieka, zamiast na bieżąco, przez działanie Słowa i Ducha pozwolić się wprowadzać coraz głębiej w myśl i wizję Bożą. Z drugiej strony jednak nie należy i nikt nie może liczyć na to, że z biegiem czasu jakikolwiek szczegół Bożej dokumentacji Kościoła, zawartej w Piśmie Świętym, może zostać usunięty, zapomniany lub zlekceważony. Takie coś może mieć miejsce tylko w odstępstwie — nigdy w odnowie.

Kiedy wpatrzymy się w Boży wzorzec Kościoła, a Duch Święty objawi nam choćby tylko po części jego doskonałość i wspaniałość, opartą o współfunkcjonowanie wszystkich jego różnorodnych elementów, i kiedy na podstawie tego objawienia zaczniemy tylko tym właśnie wzorcem mierzyć i oceniać wszelkie zjawiska w dzisiejszym Kościele, a także samych siebie, dostrzegać zaczniemy swoje ubóstwo i swój żałosny stan. Jak Jozjaszowi przyjdzie nam rozedrzeć nasze szaty (a lepiej jeszcze nasze serca) na widok przerażających rozbieżności pomiędzy Bożą księgą Prawa, a naszą aktualną rzeczywistością.[413] Na ten widok musi lec w gruzach zadowolenie z własnych dokonań, zarozumiałość wyznaniowa, pogardliwe patrzenie na innych, zachłystywanie się własnym zrozumieniem i własną dojrzałością duchową. Nie ma bowiem aktualnie społeczności ewangelicznej, która we wszystkich szczegółach zniosłaby porównanie z Bożym wzorcem Kościoła. Owszem, każda potrafi wskazać jakiś szczegół albo nawet kilka szczegółów, w których osiągnęła pewien poziom i zanotowała pewien dorobek, jednocześnie jednak można wskazać inne szczegóły, w których poziom i dorobek są praktycznie zerowe, albo których przynależność do Kościoła nie została nawet rozpoznana.

Czy nie żałosna a zarazem śmieszna wydaje się wtedy rywalizacja, polegająca na tym, że „przymawia kocioł garnkowi”, na podkreślaniu znaczenia własnych osiągnięć i umniejszaniu własnych braków, oraz na umniejszaniu cudzych osiągnięć i podkreślaniu cudzych braków? Czy to nie żałosne, a zarazem śmieszne, kiedy budowniczowie domów przechwalają się, tocząc spory, czy lepszy dom bez klatki schodowej, czy bez drzwi, czy bez okien, czy bez dachu?

— No tak, nie przeżywamy osobistej społeczności z Bogiem, ale jak my gorliwie przestrzegamy przykazań!

— No tak, nie mówimy wiele o Duchu Świętym, ale jak my gorliwie głosimy ewangelię!

— No tak, nasze życie nie różni się zbytnio od życia ludzi tego świata, ale jak my gorliwie uwielbiamy Pana!

— No tak, nie głosimy nikomu ewangelii, ale jak my święcie żyjemy!

— No tak, nie znamy Słowa Bożego, ale jakie my mamy przeżycia duchowe!

— No tak, nie mamy darów duchowych, ale jak my się wzajemnie miłujemy!

— No tak, są między nami kłótnie i rywalizacja, ale ileśmy dla Pana zrobili!

— No tak, nie respektujemy Biblii, ale jaki jest u nas porządek!

— No tak, jesteśmy chłodni i obojętni, ale jakie my mamy zrozumienie Słowa Bożego!

Wszystko to są żałosne wysiłki ukrycia własnej nędzy, ślepoty i nagości.

— No tak, nie jestem taki, jak powinienem, ale inni są jeszcze gorsi! — I to jest wymówka, usprawiedliwienie, wykręt, który pozwala takim pozostać, zamiast w upamiętaniu i skrusze zbliżać się do Pana w poszukiwaniu złota, aby być bogatym, maści leczącej wzrok, aby widzieć, i białych szat, aby być przyobleczonym.[414]

Jaki jest nasz cel? Jest nim Kościół w pełni odnowiony, który doszedł do pełni wymiarów Chrystusowych, który zgodny jest z Bożym wzorcem Słowa pod każdym względem. Proces tej odnowy przebiega od wieków pod kierownictwem Ducha Świętego z udziałem wielu ludzi, nie jest zakończony, lecz powinien być i będzie zakończony. W jego zakończeniu przypadło w udziale uczestniczyć i nam. W procesie odnowy Bóg przywrócił już Kościołowi prawie wszystkie elementy jego ostatecznego wyglądu, ale nigdzie jeszcze nie zostały one złożone w jedną jednolitą całość. Winę za ten stan ponosi odszczepieństwo — jeden z uczynków ciała, przekreślający wstęp do królestwa Bożego.[415] Kiedy w pierwotnym chrześcijaństwie zaczęły się spory i kłótnie, które później doprowadziły do rozłamów, apostoł Paweł zupełnie jednoznacznie przypisał to cielesności.[416] Odszczepieństwo jest tym przejawem cielesności, tym grzechem, który odpowiedzialny jest aktualnie najbardziej za zastój w procesie odnowy i hamowanie tego procesu. Żaden inny grzech w Kościele nie wyrządza aktualnie tak wielkiej szkody dziełu Bożemu, jak odszczepieństwo. Komu leży na sercu powodzenie i dokończenie Kościoła, winien wypowiedzieć zdecydowaną walkę temu grzechowi w swoim życiu i w swoim otoczeniu.

Na czym polega odszczepieństwo? Jaka jest istota tego grzechu? Jak w każdym przejawie cielesności mamy tu do czynienia z egocentryzmem, tym razem przejawiającym się w odniesieniu do Kościoła. Odszczepieńca to taki człowiek, który widzi Kościół i myśli o Kościele w kategoriach egocentryzmu. Odszczepieńcy mówią o „naszej społeczności”, „naszych doświadczeniach”, „naszych przeżyciach duchowych”, „naszych zborach”, „naszych członkach”, „naszym zrozumieniu”, „naszej nauce”, „naszej wykładni Słowa”, „naszych pracownikach”, „naszej pracy”, „naszym dorobku” itd., itp. Ich myślenie, mówienie i działanie związane jest z ich sferą zainteresowania, ich domeną, ich zakresem wpływu. W przeciwieństwie do nich członkowie ciała Chrystusowego wiedzą, uznają i respektują fakt, że chodzi o Kościół, będący własnością Pana, o Jego społeczność, Jego zbory, Jego członki, Jego naukę, Jego Słowo, Jego pracowników, Jego pracę, Jego cel. Należą do Niego i pracują wyłącznie dla Niego.[417]

Nie jest to bynajmniej kwestia używania lub nieużywania jakichś zwrotów, lecz chodzi o postawę i jej daleko idące skutki. Jest bowiem logiczne, że w „naszej społeczności” i „naszych zborach” będziemy czuć pełną swobodę stanowienia zasad, reguł i przepisów, zarządzania, decydowania o porządku, sposobach postępowania, wykładni Słowa itp., i że „naszą pracę” wykonywać będziemy, dobierając z całą swobodą odpowiadające nam metody i środki, i wytyczając sobie zgodne z własnymi życzeniami cele. W Kościele Bożym i pracy Bożej natomiast wszelkie decyzje należą niepodzielnie do Głowy i wychodzić mogą tylko od niej, toteż nas jako Jego pracowników obowiązywać musi pełna uległość i podporządkowanie.

Nie trudno zauważyć, że właśnie kierowanie Kościołem i pracą Bożą według zasad egocentryzmu jest najskuteczniejszą drogą do powodowania, pogłębiania i utrwalania rozdarcia w ciele Chrystusowym. Ludzkie decyzje narzucane społecznościom powodują, że ukształtowane one zostają na obraz i podobieństwo ludzkie, urobione i dostosowane do mentalności, moralności i upodobań oraz przyzwyczajeń najróżniejszych przywódców, narzucających swoją wolę innym. Tam, gdzie rządzi jednostka albo mała grupa, a inni są w wyrażaniu swoich opinii ograniczani i eliminowani, nie może nie być jednostronności i nie może być zrównoważenia, gdyż każdy człowiek jest ograniczony. Im większe grono prawdziwych dzieci Bożych, tym większe posiada ono sumaryczne zrozumienie, objawienie i doświadczenie duchowe, toteż dążąc do zrozumienia woli Bożej wspólnymi siłami mogą w dużym stopniu skutecznie eliminować subiektywizm i niezrównoważenie. Ale ani wtedy nie mogą uważać się za władnych do stanowienia zasad i wiążącego decydowania w sprawach wiary — wkraczać w kompetencje Głowy. W związku z tym apostoł Paweł w Słowie Bożym zadaje znamienne pytanie: „Czy Słowo Boże od was wyszło albo czy tylko do was samych dotarło?”[418] Chodzi o to, że gdyby tak było, dani ludzie mogliby w pewnym zakresie pozwolić sobie na ustalanie jakichś reguł czy zasad bez obawy naruszenia jedności w ciele Chrystusowym. Ponieważ jednak tak nie jest, gdyż Słowo Boże wyszło nie od nich, lecz od Boga, i prócz nich przyszło jeszcze do wielu innych ludzi, dlatego muszą się konsekwentnie wstrzymywać od dodawania do niego jakichkolwiek własnych ustaleń czy uchwał, gdyż taki czyn spowodowałby lub pogłębił różnicę między nimi a tymi, do których Słowo doszło również, ale którzy znajdują się poza zakresem obowiązywania ich ustalenia czy uchwały.

Z biegiem czasu mnóstwo najróżniejszych ustaleń ludzkich podzieliło chrześcijaństwo na wiele obozów wyznaniowych, dając w wyniku tego dzisiejszy posępny pod tym względem obraz. Postęp na drodze odnowy wymaga z jednej strony wstrzymania się od wszelkich tego rodzaju aktów dalszego utrwalania i pogłębiania rozdarć przez dalsze lokalne ustalenia ludzkie, z drugiej strony zaś świadomego i konsekwentnego usuwania całego rozległego balastu nagromadzonych ludzkich tradycji, zniekształceń i wypaczeń. Dzieje się to poprzez przywracanie ważności wszelkim wzorcom Słowa, o czym już obszernie mówiliśmy, wymaga jednak od członków ciała Chrystusowego świadomego działania w tym kierunku — świadomego współudziału w procesie odnowy. Współudział ten zależeć będzie przede wszystkim od wyrazistości widzenia Bożego wzorca, przedstawionego w Słowie, oraz od gotowości przyjęcia i zaakceptowania go bez zastrzeżeń pod każdym względem. Obejmuje to w szczególności całkowitą szczerość i pełny krytycyzm także względem siebie i własnej społeczności. Kto przekonany jest, że cel odnowy sprowadza się do tego, by wszystkie denominacje upodobniły się do jego własnej, ten dowodzi, że nosi jeszcze okulary denominacyjne, nie widzi rzeczywistości wzrokiem Bożym i sprawie odnowy służyć może w stopniu ograniczonym.

— Czy znaczy to, że należy odwrócić się od całego dotychczasowego dorobku i zacząć budowę od początku?

— Z pewnością nie, należy jednak w świetle Słowa i Ducha wnikliwie i bezstronnie badać, co do Bożej budowli należy, a co nie należy. Kto stwierdzi, że wszystko, co dotychczas zbudował, jest w istocie rzeczy sianem i słomą, istotnie zrobi dobrze, zaczynając od początku, częstszym jednak, zwłaszcza w chrześcijaństwie ewangelicznym, będzie przypadek, że zajdzie konieczność, by posiadane już zręby budowli duchowej nieco zmienić, uzupełnić i prowadzić dalej, przybliżając się w ten sposób do wytyczonego celu.

— Jakie należy stosować przy tym kryteria? Czy nie jest niebezpieczne zalecanie uczenia się od innych? Czy chrześcijaństwo nie obfituje w mnóstwo najrozmaitszych niezdrowych prądów? Czy Słowo Boże nie przestrzega przed unoszeniem się za obcymi naukami? Czyż nie wyszło na świat wiele zwodniczych duchów?[419]

— Niewątpliwie wszystko to jest prawdą, którą należy uwzględniać i którą należy się kierować — prawdą na szczęście na ogół dobrze znaną, ale jest to tylko jedna strona medalu. Drugą stroną jest to, że mamy wszystkiego doświadczać, przypatrywać się sobie wzajemnie i naśladować wiarę innych.[420] Wynika z tego wyraźnie, że nie ma możliwości ani potrzeby fizycznego odgraniczenia się od niezdrowych wpływów przez pociągnięcie jakiejś linii podziału między ludźmi czy wspólnotami dobrymi i złymi. Byłoby to bardzo proste i wygodne, i wielu z wygody częstokroć próbowało i próbuje to robić, ale skutki bywają zawsze żałosne. Odrzucając w ten sposób rzeczy złe, nie unikniemy odrzucenia także rzeczy dobrych, a przyjmując rzeczy dobre, nie unikniemy przyjęcia także rzeczy złych, ponieważ żaden człowiek ani społeczność ludzi wierzących nie jest w stu procentach zła ani dobra, lecz w każdej i wszędzie znajdziemy zarówno rzeczy dobre, godne przyjęcia, jak i złe, które trzeba odrzucić. Dlatego właśnie Słowo Boże każe doświadczać wszystkiego (nie: wszystkich) i trzymać się tego, co dobre (nie: kto dobry).[421] Łamanie tej zasady i przypinanie ludziom i społecznościom chrześcijańskim etykietek prawdziwych i fałszywych jest przejawem odszczepieństwa i przynosi szkodę. Jedyną nie do przezwyciężenia przeszkodą społeczności duchowej z innymi jest ich całkowity brak życia duchowego, brak oznak przynależności do Chrystusa. Inne przeszkody mogą społeczność bardziej czy mniej utrudniać, lecz nie powinny jej uniemożliwiać.

Nie unikniemy więc ani z wygody nie powinniśmy unikać wysiłku dogłębnej merytorycznej oceny każdego zjawiska duchowego, stosując przy tym oceny rzetelne, obiektywne i sprawiedliwe.

— Ale czy jesteśmy do tego zdolni? Jesteśmy przecież omylni i podatni na popełnianie błędów.

— Jest to prawda, o której zawsze i wszędzie trzeba pamiętać, nawet wtedy, gdy nasza opinia wydaje się niewątpliwa. Istnieje jednak wspaniałe zapewnienie Jezusa, iż chcący spełniać wolę Bożą zdołają odróżnić prawdę od fałszu.[422] Wynika z tego, że niezmiernie istotne są motywy. Błędne nauki powstają i utrzymują się głównie na skutek nieczystych, mieszanych motywów, na skutek domieszek egocentryzmu i własnych interesów różnego rodzaju w działaniu ludzi. Jeśli nasze życie oddamy bez reszty Bogu i sprawie Bożej, a naszym jedynym celem i pragnieniem będzie pełna, głęboka odnowa według Jego woli, to możemy być pewni, że Jego Duch będzie nam rozświetlał Słowo dostatecznie wyraźnie, aby prowadzić nas właściwą drogą.

Beztroska i pochopność mogą jednak być i często bywają przyczyną dotkliwych szkód, pogłębiając separatyzm, a blokując odnowę.

— „Oni są martwi”, „oni są fanatyczni”, „oni usprawiedliwiają się z uczynków”, „oni nie wierzą w Ducha Świętego”, „oni są perfekcjonistami”, „oni są wszetecznicą”, „oni są głupimi pannami” — słyszy się często bez żadnego uzasadnienia i w sprzeczności ze stanem faktycznym. W ocenach tego rodzaju popełniane są dwa podstawowe błędy. Pierwszy polega na przekonaniu, że dzięki cechom pozytywnym danego człowieka lub wspólnoty ich cechy negatywne są jakby starte, przekreślone. Drugi zaś polega na przekonaniu, że z powodu cech negatywnych danego człowieka lub wspólnoty zostają starte, przekreślone ich cechy pozytywne.

Wydawać się może, że poszczególni ludzie kierują się jednym albo drugim z tych przekonań, skoro stanowią one zupełne przeciwieństwo. Prawda jest jednak taka, że z reguły oba te przekonania stosowane są jednocześnie.

— Jak to możliwe?

— Po prostu pierwsze z nich stosowane jest do siebie, drugie zaś do innych. Postępowanie takie jest bardzo charakterystyczne i znamienne dla odszczepieństwa, utwierdza ono i pogłębia sekciarstwo, oddala ludzi od siebie i blokuje możliwość ich zbliżenia się. Jest to niesprawiedliwością, stosowaniem dwojakiej miary, dwojakich odważników, które to rzeczy są w oczach Bożych obrzydliwością.[423] Słowo Boże dobitnie stwierdza, że ani pozytywy nie unieważniają negatywów, ani odwrotnie. Bóg jest bezwzględnie sprawiedliwy i żadnych obostrzeń ani ulg w swoich ocenach nie stosuje.[424]

Negatywy może usunąć wyłącznie krew Chrystusa, do czego jednak potrzebna jest pokora i upamiętanie. Rywalizacja i zarozumiałość wyznaniowa oddala nie tylko od ludzi, lecz i od Boga. Każdy może nadal stosować do woli dwojaką miarę, częstować braci epitetami i zrywać z nimi stosunki z byle powodu, unikać wysiłku zrozumienia ich, wchodząc dla wygody do ślimaczej skorupy separatyzmu, gdzie nic nie zakłóci jego poczucia własnej wyższości i dojrzałości duchowej, kto jednak zdecydował się iść drogą odnowy i stosować obiektywne i sprawiedliwe Boże wzorce Słowa, ten winien jak najszybciej i jak najdokładniej otrząsnąć się z tego odurzenia sekciarskiego i zaniechać czynów, które wywołują Bożą odrazę.

— Czy jednak to podkreślenie szukania kontaktu z innymi dziećmi Bożymi i uczenia się od nich nie kieruje nas w niewłaściwą stronę? Przecież uczyć ma nas Duch Święty. Czy nie może nam On objawić naszych braków, uzupełnić naszego zrozumienia bezpośrednio? Czy są do tego potrzebne inne środowiska, gdzie prawda jest wymieszana z nieprawdą, albo książki, których dotyczy to samo?

— Niewątpliwie podstawą odnowy jest nawrót do Słowa i pod wpływ Ducha. Wszystkie znaczące postępy na drodze odnowy Kościoła dokonały się na tej drodze. Trzeba to jak najmocniej podkreślić i mieć zawsze na uwadze. Chodzi jednak o to, że Bóg z reguły objawia daną prawdę wybranym przez siebie ludziom, do innych zaś dociera ona z reguły pośrednio, poprzez usługę takich ludzi, którym Bóg darował jakieś objawienie dla Kościoła.

Bóg z pewnością nie uzależni nas od objawienia, darowanego komuś w odległej dżungli, jeśli nie istnieją warunki, by jego zwiastowanie do nas dotarło. Wtedy zapewne objawi daną rzecz komuś jeszcze, tak abyśmy mogli znaleźć się w zasięgu jego usługi. Jeśli jednak w niedalekiej odległości albo w tej samej miejscowości, lub nawet na tej samej ulicy istnieje wspólnota dzieci Bożych, dla których dana prawda biblijna jest od dawna oczywistością, to nie ma żadnych podstaw, by oczekiwać, że niezależnie od nich Bóg nam ją bezpośrednio objawi. Skoro jedynym czynnikiem, oddzielającym nas od danej prawdy, jest rozdarcie ciała Chrystusowego, usunięcie danego braku możliwe jest po prostu przez usunięcie tego rozdarcia — nawiązanie kontaktu z braćmi i uczenie się od nich. Darowanie w tych okolicznościach specjalnego objawienia byłoby ze strony Boga równoznaczne z akceptacją rozbicia Jego ciała i utwierdzeniem nas w naszym seperatyzmie. Jeśli jestem nogą, nie mam żadnych podstaw, by prosić Boga, aby zechciał darować mi jeszcze funkcję ręki, oka i ucha, lecz muszę rozejrzeć się, gdzie są ręce, oczy i uszy, z którymi jako noga mam stanowić jedno ciało. Takie są Boże zasady i Boży porządek, których Bóg nigdy nie pogwałci. Wynika z tego jasno, jak ogromne szkody wyrządza odszczepieństwo. Udaremnia ono postęp na drodze odnowy, który mógłby być łatwy i szybki z uwagi na to, że istniejące braki mogą być łatwo usuwane przez korzystanie z zasobów innych dzieci Bożych. Dzisiaj można to jeszcze robić. Słowo Boże wskazuje na to, iż przyjdzie czas, gdy dzieci Boże uświadomią sobie tę potrzebę i możliwość i będą chciały to robić, lecz będzie już za późno.[425]

Postęp w procesie zespolenia ciała Chrystusowego w jedną organiczną całość nie będzie znaczący, dopóki sprawa ta nie uzyska w umysłach prawdziwych dzieci Bożych należnego jej priorytetu, dopóki za sprawą Ducha nie odczujemy głębokiego bólu rozdarcia tak, jak odczuwa go Chrystus. Tylko wtedy będziemy w stanie sprzeciwić się naszym namiętnościom, pchającym nas z byle powodu do czynów szkodzących jedności Kościoła. Wymaga to wyzbycia się wszelkiej zarozumiałości, pewności swoich racji, niechęci do różniących się od nas, wygody unikania rozmów, a także strachu przed zanieczyszczeniem się herezjami i złymi duchami. Przypomnijmy sobie Jezusa, który nie uchylał się od rozmów ze znienawidzonymi celnikami, grzesznikami, Samarytanami, Rzymianami itp. Dziecko Boże, kroczące drogą odnowy, ma niewątpliwie dosyć siły duchowej, aby stawić czoła wszystkim niezdrowym wpływom, z jakimi może się spotkać w swoich kontaktach z ludźmi.

Istnieje paniczny, zabobonny, paraliżujący, demoniczny strach, pochodzący niewątpliwie od diabła, którym posługuje się on często w niszczeniu dzieła Bożego. Pod wpływem tego uczucia powstaje momentalnie obcość i nieprzejednana wrogość, a wszelkie przejawy logiki i rozsądku idą na bok. Jakże często szczerzy ludzie, bazujący na swoich uczuciach, stają się ofiarą tego szatańskiego wybiegu. To ten mechanizm skłonił tłum do podnoszenia kamieni na Jezusa, spowodował ukamienowanie Szczepana, kierował prześladowaniami chrześcijan w Rzymie, powodował palenie w średniowieczu wielu tysięcy „czarownic” i „kacerzy”, nakłania aż do dnia dzisiejszego innowierców do obrony swojej „wiary” przed głosicielami ewangelii pięściami, nożami i siekierami.[426] Jakże to smutne, kiedy temu samemu duchowi rodem z piekła pozwalamy niszczyć jedność dzieci Bożych, ulegając nieokreślonym nastrojom niepokoju, dreszczy w kolanach, mrowia w plecach, czy „widzenia” diabła, zamiast w pokorze, rzeczowo, z Biblią w ręku lub na kolanach szukać porozumienia z bratem.

W trudnych czasach, w jakich żyjemy, kiedy szatan przypuszcza coraz to nowe ataki na Kościół, kiedy ogromne obszary nominalnego chrześcijaństwa mają zaledwie pozór pobożności, kiedy coraz wyraźniej zarysowuje się światowa „ekumenia” wielkiej wszetecznicy, kiedy co gorsza także i liczne odłamy chrześcijaństwa ewangelicznego pogrążają się w coraz to nowych formach odstępstwa i staczają się w kierunku tej antychrystusowej „jedności”, Bóg wzywa swoich wiernych na drogę odnowy.[427] Zew ten jest przez wielu słyszany i wielu podejmuje kroki w tym kierunku, zrywając z niebiblijnymi formami pobożności pozorów, symboli, dogmatów, zwyczajów, tradycji. Coraz liczniejsi są ci, którzy chcą iść za Barankiem całą drogę, aż do celu.[428] To do nich skierowane są te słowa. Okazuje się bowiem, że samo wyjście z Babilonu, samo zdystansowanie się od takich czy innych ujemnych zjawisk w Kościele nie prowadzi automatycznie do jedności i nie prowadzi automatycznie do celu. Dogłębna, pełna odnowa wymaga połączenia doświadczeń, sił i środków. Wiele jest tych i będzie coraz więcej, którzy decydują się na porzucenie odstępstwa i pójście drogą odnowy. Jest ich więcej, niż myślimy. Chodzi jednak o to, byśmy się odnaleźli, abyśmy poczuli się braćmi, członkami jednego ciała i abyśmy zaczęli organicznie współdziałać, budując się i zbliżając do celu. Stoi temu na przeszkodzie sekciarstwo, separatyzm, odszczepieństwo. Są to zjawiska, które stanowczo zbyt drogo kosztują i nas, i sprawę Bożą.

Wszystko zmierza i w końcu skrystalizuje się w dwa ciała: Chrystusa i anty-Chrystusa. W tym pierwszym odnowa doprowadzi do wesela Baranka — w tym drugim odstępstwo doprowadzi do jeziora ognistego.[429] Za Chrystusem lub przeciwko Chrystusowi — oto jedyne istotne kryterium i granica podziału. Na żadne inne różnice nie możemy sobie pozwolić. Dlatego w kontakcie z innymi chrześcijanami sprawdzić należy jak najdokładniej to jedno. Kto podobnie jak my decyduje się po stronie Chrystusa i pragnie kroczyć drogą odnowy, nie może być dla nas obcy ani obojętny. Wśród ludzi Chrystusa — ludzi odnowy wszelkie różnice zrozumienia, przekonania, nauki, zwyczajów itp. są do przezwyciężenia i muszą zostać przezwyciężone. Żadne wysiłki i ofiary w tym kierunku nie są zbyt wielkie.

Kto to zrozumie, przestanie być sekciarzem i zacznie przyczyniać się do budowy jedności ciała. Znając wielorakie ludzkie ograniczenia, nie będziemy się łudzić, że pójdzie to łatwo. Ale Boże środki są na to wystarczające. Jezus Chrystus modlił się o naszą jedność i modlitwa ta została wysłuchana.[430] Kościół odnowy to Kościół wszystkich tych, którzy są w Chrystusie, choćby dzieliło ich tysiące różnic wszelkiego rodzaju. Jeśli to rozumiemy i świadomie budować będziemy społeczność ze swoimi braćmi, różnic tych będzie ubywać, a ciało Chrystusa nabierać zacznie kształtów i sił. Motorem tego procesu jest według Biblii miłość.[431] Jeśli rozlała się ona w tobie przez Ducha Świętego, to znienawidzisz odszczepieństwo. Jeśli to jeszcze się nie stało, proś Boga o mocne, żywe zespolenie z Chrystusem i Jego ciałem.


Przypisy biblijne

[413]   2Kr 22: 11 19     Jl 2: 12 13
[414]   Obj 3: 17 18     1Pt 1: 7     Obj 16: 15     Jn 9: 39–41
[415]   Gal 5: 20     1Ko 1: 11–13     1Ko 3: 4     Tt 3: 10
[416]   1Ko 3: 1–3     Gal 5: 15     1Tm 1: 4–7     1Tm 6: 3–5
[417]   Rz 14: 7–13     1Ko 5: 6–8     1Ko 6: 19 20     1Ko 3: 16–18
[418]   1Ko 14: 36
[419]   2Ts 3: 6     Hbr 13: 9     2Pt 2: 1–3     1Jn 4: 1–6     2Jn 1: 7–11
[420]   Obj 2: 2     Rz 12: 2     Hbr 10: 24     Dz 17: 11     1Ts 2: 14
[421]   1Ts 5: 21 22     3Jn 1: 11     Flp 4: 8
[422]   Jn 7: 17     Jn 14: 26     Jn 16: 13     1Jn 2: 20 27
[423]   3Mo 19: 35 36     5Mo 25: 13–16     Prz 11: 1     Prz 20: 10 23
[424]   2Mo 34: 6 7     Ez 18: 20–24     Obj 2: 2–4 13–16 19–23     Obj 3: 1–4 15–20
[425]   Mt 25: 8–10
[426]   Jn 8: 59     Jn 10: 31     Dz 7: 54 57     Dz 22: 22–24
[427]   Ml 3: 13–20     1Tm 1: 18 19     2Tm 4: 1–5     2Pt 3: 14–18
[428]   Obj 14: 4     Obj 15: 2     Obj 19: 5 6
[429]   Obj 19: 7 20     Obj 20: 10 14 15     Obj 21: 1–8
[430]   Jn 17: 20–23     Hbr 5: 7     Dz 4: 32     Rz 12: 3–5
[431]   Jn 17: 26     Ef 4: 16     1Ko 13: 1–13     Flp 2: 1–4