Józef Kajfosz: „Przed nami cel”



9

Władza duchowa


Funkcjonowanie każdego skomplikowanego mechanizmu czy organizmu wymaga koordynacji. Dotyczy to zarówno dziedziny technicznej, biologicznej, jak i społecznej. Dotyczy to również dziedziny duchowej. Bóg pragnie, aby powoływane przez Niego do życia organizmy, czy to materialne, czy duchowe, funkcjonowały sprawnie i wydajnie. Nie jest On Bogiem nieporządku, lecz pokoju.[192] Jego ogólne zalecenie dotyczące funkcjonowania Kościoła głosi, że wszystko ma się odbywać godnie i w porządku.[193] Aby tak było, muszą istnieć pewne mechanizmy władzy, musi także istnieć uległość czyli podporządkowanie tym mechanizmom. Zarówno istnienie władzy jak i uległość względem władzy leży zarówno w interesie Kościoła jako całości, jak i w interesie każdego członka z osobna. Należyte funkcjonowanie władzy duchowej w Kościele i należyte zrozumienie jej mechanizmów i celów oraz współdziałanie z nią wszystkich członków jest bardzo ważne dla zdrowia i posłannictwa Kościoła.

Wszelka władza nie tylko w Kościele, lecz w ogólności, wywodzi się od Boga i w ostatecznej instancji jest odpowiedzialna przed Bogiem.[194] Dla podwładnych oznacza to, że kiedykolwiek stykają się z władzą, stykają się w pewnym sensie z Bogiem, który jest najwyższym zwierzchnikiem tej władzy. Odnosi się to do władzy państwowej, administracyjnej, porządkowej, wychowawczej i wszelkiej innej, w szczególności jednak odnosi się to do władzy duchowej. Kościół jest bowiem bezpośrednią własnością Boga, Jego królestwem, Jego domeną, toteż tutaj właśnie, bardziej niż gdzie indziej, władza Jego nie może być symboliczna, lecz musi być faktyczna, rzeczywista. Głową Kościoła jest Jezus Chrystus, a wykonawcą Jego władzy w Kościele jest Duch Święty. Nie ma tu żadnego problemu kompetencji, gdyż Chrystus jest jedno ze swym Ojcem, a Duch Święty jest Duchem Bożym i Duchem Chrystusowym.[195]

Duch Święty sprawuje swą władzę, posługując się ludźmi, których w tym celu wyposaża, powołuje, namaszcza czyli pomazuje i uwierzytelnia. Rzecz jasna, że zanim to może nastąpić, człowiek taki musi być pojednany z Bogiem, zaznajomiony dostatecznie z drogami Bożymi i chodzący nimi oraz znający Boga z własnej z Nim społeczności, a nie z drugiej ręki. Tam, gdzie ludzie żyją z Bogiem, spełniających te warunki będzie wielu, natomiast w sytuacji odstępstwa ludzie tacy będą rzadkością.

Najróżniejsze bywają rodzaje zadań, powierzonych przez Boga ludziom, od jednorazowych zleceń, aż po całożyciowe powołania. Pracę Bożą z takimi ludźmi, sposób ich powoływania, przygotowania, wyposażania i uwierzytelniania studiować możemy na licznych przykładach starotestamentowych. Właśnie w okresie pierwszego Przymierza praca Boża przebiegała głównie z udziałem takich ludzi — wybitnych jednostek, daleko odstających w znajomości Boga i obdarowaniu duchowym od przeciętnej. Mojżesz, Samuel, Dawid, Eliasz, Daniel — oto niektóre przykłady.[196] Warto zwrócić uwagę, jak ich stosunek do Boga współdziałał z wolą Bożą w ich wyborze i powołaniu. Zwrócili oni swoje serca ku Bogu i Bóg zaczął nad nimi pracować. Nie będzie tak pracować nad ludźmi, których serca zwrócone są do nikczemnych marności.[197] Ludzie ci byli w swoim czasie pewnego rodzaju pośrednikami między Bogiem a Jego ludem, który na ogół nie miał bezpośredniego dostępu przed oblicze Boże.

W Nowym Testamencie nastąpiła zmiana jakościowa. Pośrednikiem jedynym i niezastąpionym stał się Zbawiciel Jezus Chrystus. Wszyscy inni ludzcy pośrednicy są wykluczeni.[198] Fukcje kapłańskie i prorockie w sensie starotestamentowym zakończyły się od czasu, kiedy Kapłanem i Prorokiem stał się Jezus Chrystus.[199] Nie znaczy to jednak, że łączność z Bogiem została osłabiona lub utrudniona, lecz przeciwnie, uzyskała ona dzięki Duchowi Świętemu nowy wymiar i nową postać. Wylanie Ducha Świętego na Kościół i Jego zamieszkanie w sercach ludzi Bożych przejawiło się mnogością usług duchowych, wykonywanych z Bożego upoważnienia, przewyższającą znacznie, zarówno pod względem ilości, jak i jakości, usługi starotestamentowe.[200] Specyfiką tych usług nowotestamentowych, którą trzeba podkreślić i mieć zawsze na uwadze, jest to, że są one dane Kościołowi, są dla Kościoła i funkcjonują w Kościele. Oznacza to, że każdy, działający z upoważnienia Bożego, działa jako część składowa organizmu ciała Chrystusowego. Nie stoi nigdy ponad Kościołem, poza Kościołem, obok Kościoła, lecz zawsze tylko w Kościele. A zatem każdy wydelegowany przez Boga, czy to apostoł, prorok, ewangelista, czy pasterz i nauczyciel, jest jednym z członków ciała. Nie było, nie ma ani nie będzie w Kościele Chrystusowym przypadku, by jakaś osoba albo grupa osób otrzymała tak wielkie poznanie, obdarowanie duchowe i posłannictwo, że stałaby się całkowicie autonomiczna, niezależna od usługi innych, nie potrzebująca pomocy innych członków ciała. Bóg z pewnością nigdy czegoś takiego nie zrobi, gdyż byłoby to jawnym pogwałceniem zasady funkcjonowania Jego Kościoła. Nie ma członka, który byłby równocześnie ręką, nogą, okiem, uchem i wszystkim innym. Nawet tak wszechstronny pracownik jak apostoł Paweł uznawał i ulegał autorytetowi innych członków ciała.[201] Oko służy innym członkom widzeniem, lecz samo musi przyjąć posługę ucha, ręki, nogi itd. Ta naczelna zasada jest podstawą organicznej jedności ciała i dlatego jest rzeczą wykluczoną, by jakaś grupa osób mogła rządzić ciałem bez współudziału innych jego części. Prorok musi przyjąć usługę nauczyciela, apostoł musi przyjąć usługę proroka, ewangelista potrzebuje usługi pasterza itd. Poza tymi pięciu głównymi istnieje zaś całe mnóstwo innych ważnych rodzajów usługi, w których każdy członek w miarę obdarowania przez Ducha ma swą cząstkę.[202]

— Ale co to ma wspólnego z władzą duchową?

— Właśnie to jest władza duchowa! Pod pojęciem władzy przyzwyczailiśmy się rozumieć rozkazy, komendy, dekrety, instrukcje. Jezus mówi wyraźnie, że nie tak ma być między nami. Władza w królestwie Bożym należy do tych, którzy są sługami.[203] Nie jest to, jak wielu rozumie, tylko zachętą do pokory, lecz przedstawia to istotę władzy w Kościele. Miara władzy równa się mierze usługi. A miara usługi jest miarą Bożego wyposażenia i uwierzytelnienia. Taka jest cała tajemnica władzy duchowej w Kościele. Kiedy człowiek udaje się do lekarza, musi poddać się władzy lekarza. Musi poddać się badaniom, przyjąć diagnozę, zażywać lekarstwo zgodnie z zaleceniem. W razie awarii samochodu udajemy się do warsztatu i przekazujemy władzę mechanikowi. Oczywiście nie w pełnym zakresie, lecz w zakresie jego usługi. Nie pozwalamy, by lekarz wtrącał się w nasze stosunki rodzinne lub mechanik dawał nam polecenia dotyczące ochrony zdrowia. Podobnie w Kościele zakres otrzymanej od Boga usługi dla Kościoła określa zakres władzy danego człowieka. Jeśli ma on usługę nauczycielską, inni członkowie będą mu podlegali w zakresie nauczania. Kto jest obdarowany mądrością w zakresie udzielania rad, będzie miał posłuch u członków w tym zakresie. Kto ma dar kierowania, będzie uznawany jako kierownik. Kto ma dar proroctwa, będzie respektowany jako prorok.

— Ale musi być przecież ktoś, kto określi, kogo należy słuchać i w jakim zakresie.

— Oczywiście. Tym Kimś jest i może być tylko Duch Święty. Kogo Duch wysyła, tego też uwierzytelnia, a to oznacza, że jego usługa zostanie rozpoznana i zaakceptowana przez ciało. Bóg sprawi, że będzie się cieszył autorytetem. Nie potrzeba tu żadnych instytucjonalnych środków. Ten Boży mechanizm działa zdumiewająco skutecznie i wspaniale. Dzięki niemu Józef został władcą Egiptu.[204] Dzięki niemu Mojżesz musiał uciekać po zabójstwie Egipcjanina, gdyż nie był jeszcze przygotowany i wyposażony. Dzięki niemu po czterdziestu latach naród zaakceptował jego przywództwo.[205] Dzięki niemu Saul miał autorytet w Izraelu, póki był posłuszny Bogu, i napotykać zaczął na opozycję, kiedy jego stosunki z Bogiem się pogorszyły.[206] Dzięki niemu autorytet Dawida uległ mocnemu zachwianiu po jego grzechu.[207] Dzięki niemu Daniel został premierem i żadne intrygi mu nie zaszkodziły.[208] Dzięki niemu posiadał wielki autorytet Jan Chrziciel mimo sprzeciwu ówczesnych przywódców.[209] Tylko dzięki niemu cieszyli się wielkim autorytetem apostołowie, prorocy, ewangeliści, pasterze i nauczyciele pierwszego okresu Kościoła. Nie mieli oparcia w żadnej władzy instytucjonalnej, nie stała za nimi żadna organizacja. Ich posłannictwo uwierzytelniał Duch Święty. Z ich usługi korzystali i przyjmowali ją ci, którzy rozpoznali w nich sług Bożych.

Owce Jezusa słuchają Jego głosu.[210] Za innym nie pójdą, gdyż jego głos będzie dla nich obcy. Ten fakt jest wystarczająco skutecznym zabezpieczeniem. Mechanizm ten działa elastycznie i sprawnie. Jeśli ktoś poprzez ściślejszą społeczność z Bogiem otrzyma większe obdarowanie, będzie usługiwał skuteczniej i przez to wzrośnie jego autorytet, czyli rozszerzy się jego władza. Jeśli ktoś zasłabnie duchowo lub upadnie, ucierpi jego usługa, co obniży jego autorytet. Jeśli ktoś zbłądzi i zacznie głosić herezje, inne usługi w ciele ujawnią to i zostanie on bez autorytetu. Jeśli Duch powoła kogoś nowego, zacznie być widoczna jego usługa, przez co zyska on w danym zakresie autorytet. Podajemy tutaj tylko ogólną zasadę, a nie szczegółowy sposób jej funkcjonowania. Wszelkie szczegóły znajdują się w Słowie Bożym.

— A jak ma się do tej zasady władza instytucjonalna?

— Istnieją pewne rodzaje usług, szczególnie w dziedzinie administracyjnej, gdzie akt formalnego ustanowienia, wydelegowania czy odwołania przez inne członki ciała jest koniecznością. Tak było z siedmiu diakonami, tak było w przypadku pracy misyjnej Pawła i Barnaby.[211] Ale zinstytucjonalizowanie urzędów duchowych w Kościele, do jakiego doszło w późniejszych wiekach chrześciajństwa, okazało się w rezultacie bardzo szkodliwe. Przyczyniło się ono w sposób istotny do wielkiego odstępstwa. Odpowiednikiem tego, co zaszło, jest starotestamentowy spór Boga z Izraelem w sprawie urzędu króla.[212] Lud domagał się ustroju na wzór innych narodów świata, co było sprzeczne z pierwotnym Bożym planem. Bóg zezwolił w końcu na to, dzięki czemu ludzkość uzyskała przykład kontrastu funkcjonowania władzy Bożej i ludzkiej. Dopóki władza instytucjonalna pokrywa się z autorytetem Bożym, wszystko jest w porządku i nie ma żadnego problemu. Niestety jednak prędzej czy później te dwie rzeczy zaczynają z sobą kolidować. Zaistniało to już w przypadku pierwszego króla — Saula, kiedy Bóg go odrzucił. Bóg go odrzucił i powołał na jego miejsce nowego króla, ale władza instytucjonalna pozostała.[213] Poczynania Saula broniącego swej władzy, nie mającej pokrycia w Bożym autorytecie, można uważać za prototyp tego, co działo się i dzieje niezliczoną ilość razy w Kościele. Władza duchowa i władza instytucjonalna we wzajemnym konflikcie — oto główny wątek licznych fragmentów historii chrześcijaństwa i główna przyczyna jego dzisiejszego stanu: zróżnicowania i rozbicia wyznaniowego. Pomieszanie języków i pojęć w dziedzinie doktryny, praktyki, form i obrzędów, ustroju, tradycji, wierzeń i zwyczajów — oto rezultat wyrwania władzy z rąk Ducha Świętego, a objęcia jej przez instytucjonalnych dostojników i ich najróżniejsze zgromadzenia.

Właśnie ta część budynku Kościoła jest najposępniejszym elementem jego dzisiejszego wyglądu, dowodem i wymownym symbolem jego odstępstwa. Właśnie ta część Kościoła jest też największym problemem i największą przeszkodą w dziele jego odnowy. Tradycyjnie, od wielu wieków próby odnowy napotykają bowiem z reguły na zacięty opór ze strony władzy instytucjonalnej w Kościele. Wydaje się uzasadnione twierdzenie, że problem władzy duchowej w Kościele jest w dziele jego odnowy problemem kluczowym i że dalszy postęp na drodze odnowy koniecznie wymaga rozwiązania tego problemu, to znaczy nawrotu od władzy instytucjonalnej do władzy duchowej, czyli przekazanie sterów Kościoła z powrotem w ręce Ducha Świętego.

Nie można się spodziewać i nie chodzi o to, by istniejące instytucje religijne zmieniły swój ustrój, lecz chodzi o to, by ludzie całkowiecie oddani Bogu, kroczący drogą odnowy, zespolili się w organiczną jedność ciała Chrystusowego, funkcjonującego w sposób biblijny pod władzą Ducha Świętego. Inaczej mówiąc, chodzi o to, by ciało Chrystusowe w jego biblijnej, ożywionej i kierowanej przez Ducha postaci ze wszystkimi jego cechami stało się ponownie istniejącą i widzialną rzeczywistością, jaką było na początku. Cel ten jest realny, wykonalny i zostanie osiągnięty. Nie przez działanie ludzkie, lecz jako uwieńczenie dzieła Ducha Świętego. Taką postać Kościoła zawiera Boży projekt i taką postać będzie on miał przy swoim dokończeniu, przed swoim zabraniem z tej ziemi. Nic nie zmienia tu fakt, że wielu nawet szczerym chrześcijanon osiągnięcie tego celu wydaje się niemożliwe. Dla Boga nie jest nic niemożliwego.[214] Twoja niewiara spowoduje tylko to, że ty sam znajdziesz się poza obrębem Bożego działania.

Powstaje w związku z tym trudne i ważne pytanie, jaką należy zająć postawę, aby właściwie współdziałać z Duchem Świętym w Jego pracy nad przywróceniem duchowej władzy w Kościele. Jest to zagadnienie obszerne, toteż można tu przytoczyć zaledwie niektóre zasady.

Przede wszystkim nie miałoby sensu, słuszności ani Bożego poparcia generalne potępianie wszelkiej władzy instytucjonalnej. Bóg nie jest formalistą. Chociaż ustrój królewski był przejęty z księstwa tego świata i nie był zgodny z Bożymi zasadami, współdziałał On z królami i błogosławił im. Boży stosunek do wszystkich ludzi jest wyrozumiały i sprawiedliwy. Niezliczoną ilość razy posługiwał się On ludźmi, sprawującymi władzę instytucjonalną. Kiedy postępują oni niewłaściwie, bardzo rzadko dzieje się to ze złych zamiarów. Ich rozmijanie się z wolą Bożą jest najczęściej skutkiem braku zrozumienia, braku rozpoznania duchowego, braku mądrości i mocy Bożej. Urodzili się, wychowali, wykształcili w danym systemie, z nim związana jest ściśle ich mentalność. Nieraz podejmują heroiczne wysiłki w walce ze złem, które dostrzegają. Trzeba zdawać sobie sprawę z przemożnego wpływu tradycji, opinii ogółu, nacisku otoczenia, układów materialnych, skrępowania szatańskiego. Wszystko to powoduje, że tam, gdzie potrzeba by zrobić tysiąc kroków, robią zaledwie krok. Nie do postronnych należy ich osądzanie. Znajdują się oni pod władzą Bożą i przed Nim zdadzą rachunek ze swojego szafarstwa.

Przykładem właściwego stosunku do władzy instytucjonalnej pozbawionej Bożego autorytetu jest stosunek Dawida do Saula.[215] Nie ściągnął on na niego ręki, nie znieważył go ani nie pozwolił robić tego innym, nie podejmował przeciwko niemu żadnych działań. Widział w nim pomazańca Pańskiego i Bóg w swoim czasie go osądził. Niezmiernie szkodzą sobie i sprawie Bożej ludzie, którzy dają się wciągnąć w utarczki lub walki z władzą instytucjonalną w Kościele. Degradują przez to swoje życie duchowe, jeśli zaś posuną się do jej ośmieszania, znieważania lub urągania jej, narażają się na niezwykle drastyczne Boże ciosy w postaci nieuleczalnych chorób, obłędu umysłowego itp. Bóg nie pozwala wkraczać w swoje kompetencje i nie jest przy tym istotne, czy władza zasługuje na pochwałę, czy naganę. Buntownictwo i rebelianctwo jest rodem z piekła i nie ma żadnego zastosowania w Kościele Bożym pod żadnymi pozorami.

— Istnieje oczywiście i druga strona tego medalu. Jak ma postępować człowiek, zdecydowany iść drogą odnowy, jeśli raz po raz wpada przez to w konflikty z władzą instytucjonalną Kościoła?

— Także i w tym mamy liczne przykłady biblijne.[216] Kto szuka głębszej społeczności z Bogiem i znajdzie ją, zaczyna robić szybkie postępy w zrozumieniu Słowa i woli Bożej, co spowoduje także i to, że zacznie widzieć liczne braki duchowe w otoczeniu. Jako dziecko Boże jest członkiem ciała Chrystusowego i w jego nowym oprogramowaniu duchowym znajduje się zakodowane wszystko to, co Biblia mówi o ciele. Oczekuje więc usługi innych i odruchowo zabiera się do służenia innym w miarę otrzymanego duchowego zrozumienia i wyposażenia, lecz właśnie przy tym natrafia na opór. Stwierda, że jego postawa jest niepożądana, gdyż panują układy całkiem inne. Zamiast współdziałania i współbudowania się w ciele jest odgórna dominacja i manipulacja. Nie obowiązują prawa Ducha Świętego, lecz realizowane są opracowane przez ludzi koncepcje. Uwagi są niepożądane, a za to wymagane są działania sprzeczne z nauką Chrystusa.

Szczery chrześcijanin, często zaraz po swoim nawróceniu, wpada nagle w poważny konflikt wewnętrzny. Tu się nawrócił, tu znalazł Chrystusa i pojednał się z Bogiem, a teraz coś nie gra. Ta sytuacja stawia go na rozdrożu. Władza prezentuje mu się oczywiście jako autentyczna, działająca z ramienia Bożego, musi więc wybierać. Jest niezmiernie bolesne patrzenie, jak nowonarodzeni „przełamują się” na rzecz władzy ludzkiej, depczą swoje sumienie, tłumią odruchy wspólnotowe swej nowej natury, uczą się odstępstwa od pisanego Słowa i patrzenia na nie przez okulary denominacyjnej rzeczywistości. Stopniowo wdrażają się w życie karłowate pod względem znajomości Słowa, karłowate pod względem społeczności z Bogiem, karłowate pod względem jakości życia praktycznego itp. Stają się kurami na podwórku demoninacyjnym. Jezus powiedział, że winnym takiego stanu lepiej byłoby uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić ich do morza.[217]

Wymaga wielkiej łaski Bożej i zdecydowania, by powiedzieć „nie” za każdym razem, kiedy zostanie naruszone Słowo.

— Jak należy to zrobić?

— Biblijny przepis jest jasny i jednoznaczny: z pokorą i szacunkiem.[218] Przykładem są apostołowie przed radą żydowską.[219] Dziecko Boże ma nie tylko pełne prawo, ale także i obowiązek powiedzieć stanowcze „nie”, kiedykolwiek chodzi o rzecz sprzeczną ze Słowem. Tak uczył Jezus, tak uczyli apostołowie.[220] Uległość i szacunek są bezwzględne. Posłuszeństwo jest uwarunkowane zgodnością ze Słowem i wewnętrznym głosem sumienia. Żadna władza w Kościele nie ma prawa narzucać niczego sprzecznego z wolą Bożą.

— A jeśli narzuca?

— Człowiek zdecydowany iść drogą całkowitego posłuszeństwa woli Bożej, czyli prawdziwy chrześcijanin, będzie przeżywał trudne chwile tam, gdzie posłuszeństwo takie jest bardzo względne. Widzenie wzrokiem Bożym nakłada na człowieka brzemię, którego niesienie sprawia liczne trudności. Jest to brzemię Bożych proroków. Jednym z przykładów starotestamentowych jest Jeremiasz w oblężonej Jerozolimie.[221] Sytuacja taka wymaga niezwykłego samozaparcia, opanowania i łączności z Bogiem. Niezwykle łatwo w niej o upadek przez kłótliwość, brak obiektywizmu albo zniechęcenie. Z drugiej jednak strony sytuacja taka jest bardzo dobrą szkołą duchowego opanowania i hartu. Trudno, taki jest koszt kroczenia drogą Bożą, drogą odnowy.[222]

— Ale czy ma sens pozostawanie w takim środowisku?

— Odpowiedź na to pytanie wymaga głębokiej rozwagi przed obliczem Bożym i zależy od wielu konkretnych okoliczności. Przede wszystkim zważ, czy według Bożej woli nie jest to Boża szkoła dla ciebie. Bóg może bowiem w przyszłości potrzebować tego, czego tutaj się nauczysz. Następnie zważ, czy nie jest to twoja służba dla Boga. Jeremiasz spełniał na dworze Jojakima i Sedekiasza niezmiernie ważne zadanie. Któż ma mówić ludowi Bożemu prawdę, jak nie ci, którym Bóg dał ją oglądać? W sytuacjach powszechnego odstępstwa służba taka jest najważniejszym rodzajem służby dla Boga.

Tak więc odejście wchodzi pod uwagę jedynie wtedy, gdy dalsze pozostawanie byłoby wyraźnie niekorzystne zarówno dla sprawy Bożej, jak i dla twojego życia duchowego. Aby to rozstrzygnąć, trzeba wziąć oczywiście pod uwagę także i to, dokąd się udasz i jak to nowe otoczenie będzie służyć tobie, a ty w nim sprawie Bożej. Należy tu starannie unikać wszelkiej pochopności, łatwo bowiem może się stać, że mniej się zyska niż się straci. Dlatego ocena powinna być dogłębna, wszechstronna i obiektywna. Przez pochopne odejście szatan osiąga od razu dwa cele. Pozbawia człowieka lub grupę ludzi kontaktu z życiem w Kościele oraz pozbawia Kościół współudziału tych ludzi w jego budowaniu. Zamiast spodziewanego życia wolnego od nękających ich schorzeń znajdują tylko izolację i stagnację. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to tylko jedna strona sprawy i nie jest tak zawsze. Jeśli duchowy exodus następuje wyraźnie i niedwuznacznie z inspiracji Bożej, należy odrzucić wszelkie wahania, gdyż wtedy obecność Boża zapewni wszystko w obfitości nawet na najbardziej niegościnnej pustyni.[223]

Niezależnie od tego, gdzie człowiek Boży oficjalnie przynależy, nie pozwoli się on nigdy oddzielić od innych dzieci Bożych żadną barierą denominacyjną. Wszyscy szczerze naśladujący Boga są Jego braćmi i siostrami, także i ci, którzy z braku zrozumienia trwają pod pewnymi względami w odstępstwie. Jako członek ciała Chrystusowego służy on pomocą i korzysta z ich pomocy, utrzymuje z nimi społeczność, uczy się od nich i współdziała z Duchem Świętym w dziele odnowy. Przynależność denominacyjna nie ma z jego stosunkiem do dzieci Bożych nic wspólnego. W stosunku do wszystkich ma te same prawa i te same obowiązki. W szczególności poszukuje ludzi wyposażonych przez Boga i obdarzonych Bożym autorytetem i korzysta z ich usługi dla budowania swego życia duchowego, bez względu na ich przynależność wyznaniową. Wie, że wszyscy ludzie, tak samo jak i on, mają ograniczone zrozumienie i popełniają błędy. Dlatego ocenia wszystkich obiektywnie i jest w stanie uczyć się także od tych, którzy w pewnych rzeczach się mylą. Nie przeszkadza mu to w dobrych z nimi stosunkach i wzajemnej usłudze, o ile tylko są to dzieci Boże, a nie chrześcijanie jedynie z pozoru, to znaczy o ile tylko żyją oni życiem z Chrystusa. Właśnie taka postawa szerokiego serca i otwartości umożliwia obopólny wzrost duchowy i szybkie postępy na drodze odnowy.

Duchowy przywódca zdrowego Kościoła to człowiek obdarzony Bożym autorytetem. Jest on odpowiedzialny przed Bogiem nie za losy Kościoła, lecz jedynie za jakość swojej usługi. Wnosi swą cząstkę w dzieło, którego koordynatorem jest Duch Święty. Nigdy nie realizuje własnej koncepcji, nigdy nie stara się mieć wszystkiego pod kontrolą, nigdy nie boi się rywalizacji innych, nigdy nie ogranicza usługi innych, nigdy nie walczy o uznanie i aprobatę, nigdy swej usługi nie dostosowuje do wymagań czy upodobań odbiorców. O jego autorytet troszczy się Bóg. Nie boi się utraty popularności, nie boi się o wyniki swej pracy, nie stara się przeforsować swojego planu ani narzucić swojego przekonania. Nigdy nie domaga się posłuszeństwa i uległości. Pod jego władzą czują wszyscy wolność.

Prawdziwa władza duchowa Kościoła nie dopuści nigdy do jego uzależnienia od rzeczy tego świata jak środki materialne, finanse, wykształcenie, nieruchomości itd. Nie da też ona nigdy pierwszeństwa celom denominacyjnym przed celami ciała Chrystusowego jako całości. Przywódcy działający w Bożym autorytecie nie pozwolą nigdy wciągnąć się w utarczki wyznaniowe, rywalizację, zazdrość, przekonanie o własnej wyższości, brak obiektywizmu. Przywódca kroczący drogą odnowy będzie robił wszystko w celu przywrócenia Kościołowi jego biblijnej postaci wspólnotowej, jakości praktycznego życia, głębokiej osobistej społeczności z Bogiem, gruntownej znajomości Słowa. Będzie dążył do tego, by ludzi z usługą i autorytetem było jak najwięcej. Nie będzie nad nimi dominował, lecz włączy się w ich wspólnotę jako jeden z jej członków, służący innym i przyjmujący usługę innych.

Pan Jezus polecił prosić Pana żniwa, by wypchnął robotników.[224] Z punktu widzenia biblijnej nauki o władzy duchowej jest to w pełni zrozumiałe. Nie mogą oni po prostu pójść, nie mogą też po prostu zostać wysłani. Musi ich przygotować i wysłać Pan żniwa — Duch Święty. Odnowa uzależniona jest mocno od jakości i ilości przywódców duchowych, działających w Bożym autorytecie. Jest jak najbardziej na czasie pójście za poleceniem Jezusa. Prośmy usilnie Pana żniwa o wypchnięcie robotników. W miarę, jak będziemy to robić, Pan żniwa będzie w nas dokonywał przygotowań do tej pracy. Najprawdopodobniej wypchnięci zostaną właśnie ci, którzy będą usilnie prosić.

Trwa walka duchowa o postać Kościoła Bożego zgodną z Bożymi planami. Jednym z najważniejszych jego elementów jest władza Ducha Świętego, sprawowana poprzez posłuszne Mu bez zastrzeżeń, wyposażone i uwierzytelnione narzędzia ludzkie. Niechże ani tego elementu nie brakuje już dłużej we wznoszonym przez nas pod Jego kierownictwem budynku.


Przypisy biblijne

[192]   1Ko 14: 33
[193]   1Ko 14: 40
[194]   Rz 13: 1 2     1Pt 2: 13–17
[195]   2Ko 3: 17     Rz 8: 9     Ef 4: 30     1Pt 4: 14
[196]   2Mo 3: 1–12     1Sm 3: 1–21     1Sm 16: 1–13     1Kr 17: 1–24
[197]   Jo 2: 9     Ps 31: 7 2Kn 16: 9
[198]   1Tm 2: 5     Hbr 12: 22–24     Dz 4: 12
[199]   Hbr 2: 17     Hbr 3: 1     Hbr 4: 14–16     Hbr 10: 19–22
[200]   Dz 2: 14–21     Dz 2: 32–39     2Ko 3: 7–18
[201]   1Ko 12: 14–21     Dz 9: 15–20     Gal 2: 1 2     Dz 21: 18–26
[202]   1Ko 12: 14–21     Ef 4: 11 12     Rz 12: 5–8     1Pt 4: 10 11
[203]   Mt 20: 25–28     Mt 23: 6–12     Mk 10: 42–45     Łk 22: 24–32
[204]   1Mo 39: 1–6     1Mo 39: 21–23     1Mo 41: 37–45
[205]   2Mo 2: 11–15     2Mo 4: 29–31     Hbr 11: 24–29
[206]   1Sm 10: 20–26     1Sm 11: 11–15     1Sm 13: 13 14     1Sm 14: 44 45
[207]   2Sm 12: 7–14     2Sm 13: 14–29     2Sm 15: 1–14
[208]   Dn 1: 8 9     Dn 2: 46 47     Dn 6: 4–25
[209]   Mt 14: 3–5     Mk 11: 32     Łk 20: 6
[210]   Jn 10: 4 5 8     Jn 8: 47     Jn 10: 26 27
[211]   Dz 6: 1–6     Dz 13: 1–4
[212]   1Sm 8: 1–9     1Sm 12: 18–25
[213]   1Sm 18: 6–30     1Sm 19: 1–24     1Sm 24: 1–23
[214]   Za 8: 6–8     Jb 42: 2     Mt 19: 26     Hbr 6: 17–19
[215]   1Sm 24: 4–14     1Sm 26: 7–12     2Sm 1: 11–16
[216]   1Kr 19: 2     Jr 26: 11     Jr 26: 20–24     1Kr 22: 24–27     Dz 5: 29–33
[217]   Mt 18: 6 7     Łk 17: 1 2
[218]   1Pt 3: 13–17
[219]   Dz 4: 19 20
[220]   Mt 23: 1 2     Mt 15: 1–14     Mk 7: 7–16     Dz 5: 29
[221]   Jr 18: 18     Jr 32: 2 3     Jr 36: 26     Jr 37: 15 16     Jr 38: 6–13     Jr 26: 12–15
[222]   Iz 50: 4–10     Dz 23: 10 11     Dz 27: 20–24
[223]   5Mo 8: 2–4     Iz 58: 11     2Ko 6: 17 18     Hbr 13: 12 13
[224]   Mt 9: 37 38     Jn 4: 35–38