Józef Kajfosz: „Przed nami cel”



3

Odstępstwo


Znaczenie tego wyrazu, mającego mocno negatywny wydźwięk, jest raczej dla każdego oczywiste. Określamy nim odstąpienie czyli odejście, odwrócenie się, oddalenie się ludzi od Boga. Wyraz ten, którym niestety musimy się tutaj zajmować, jest najkrótszym, najtreściwszym wyrażeniem przyczyny, dla której stosunki pomiędzy Bogiem a ludźmi układają się często niepomyślnie. Stosunki te mają bowiem zawsze dwie strony. Zawsze dwa podstawowe czynniki wpływają na ich stan i jakość: Bóg i ludzie. Bóg nie jest Bogiem nieporządku i kiedykolwiek wstępuje w kontakt z człowiekiem, czyni tak zawsze na podstawie przymierza. Przymierze reguluje prawa i obowiązki obu stron i jego przestrzeganie zapewnia, że wzajemne stosunki na linii ziemia — niebo układają się pomyślnie. Bóg jest niezawodnym sygnatariuszem przymierza i nie było jeszcze w dziejach wszechświata przypadku, by Bóg nie wywiązał się z jakiegoś swego zobowiązania i przez to stał się przyczyną napiętych stosunków w ramach jakiegoś przymierza. Tego rodzaju ewentualność można z góry wykluczyć i zupełnie nie brać jej pod uwagę.[53]

Pozostaje druga strona przymierza: człowiek lub grupa ludzi. I tu jest punkt newralgiczny. Kiedykolwiek następowało pomiędzy Bogiem a ludźmi zakłócenie dobrych stosunków, zawsze działo się to z winy ludzkiej strony porozumienia. To człowiek okazuje się być zawsze niestałym, niegodnym zaufania, nie wywiązującym się ze zobowiązań sygnatariuszem przymierzy z Bogiem, począwszy od pierwszego, zawartego w raju, aż po te najświeższe, zawierane przez ludzi z Bogiem dzisiaj.[54]

— Czy Bóg nie może temu zapobiec?

— Oczywiście może, ale nigdy tego nie zrobi, gdyż byłoby to narzuceniem człowiekowi posłuszeństwa wbrew jego woli. Bóg stworzył człowieka wolnym i nigdy tej wolności siłą nie zniszczy. Pozostawanie człowieka przy Bogu jest i zawsze będzie wynikiem świadomego, dobrowolnego jego wyboru. Wszystko, co Bóg w tej sytuacji może, to apelowanie do człowieka i wskazywanie, jak wspaniałe skutki niesie pozostawanie w społeczności z Bogiem i jak zgubne jest jej zerwanie i oddalenie się od Boga. Bóg w swoim Słowie umieścił wręcz niezliczoną ilość takich apeli, jak również mnóstwo przykładów, przedstawiających w praktyce dobre skutki życia z Bogiem i złe skutki odstępowania od Niego. Historia wszystkich przymierzy opisana na kartach Biblii jest wymownym świadectwem faktu, że trzymanie się Boga jest dla człowieka bezgranicznie zachwycające, korzystne i zaszczytne, podczas gdy zerwanie przymierza i odejście od Boga jest dla człowieka zawsze hańbiące, zubożające i zgubne.[55]

Wydawać by się mogło, że skoro Boże argumenty są tak oczywiste, człowiek nie powinien by nigdy działać na swoją szkodę odchodząc od Boga. Problem polega jednak w tym, że człowiek znajduje się w zakresie dwóch wpływów: nie tylko Boga, lecz i szatana, ten ostatni zaś robi wszystko, by nakłonić człowieka do pójścia jego śladem, tzn. obrania własnej drogi, przeciwnej woli Bożej. Robił i robi to zawsze jednakowo: przekonuje człowieka, że obranie drogi innej niż wskazana przez Boga będzie dla człowieka bardziej korzystne. Tak zwiódł pramatkę wszystkich ludzi Ewę i tak zwodzi niezliczonych aż po dzień dzisiejszy. Na skutek niepełnych danych, uwzględniając tylko część faktów, dochodzi człowiek pod wpływem zabiegów szatana do fałszywej oceny ostatecznego bilansu skutków tej czy innej drogi i myśląc, że postępuje najwłaściwiej, człowiek działa na swoją niekorzyść, zaś stosunki z Bogiem w wyniku tego działania zostają zakłócone, a bieg wydarzeń rozwija się niepomyślnie.

Przedstawiony tu stan rzeczy można by zilustrować licznymi przykładami biblijnymi. Przyjrzyjmy się jednak bliżej jednemu z nich, który przedstawia zapoczątkowanie odstępstwa ludu Starego Przymierza, jakie miało miejsce po sławnym okresie rządów Dawida i Salomona. Znamy postawę duchową Dawida, wiemy z jaką powagą i ostrożnością podchodził on do swych stosunków z Bogiem. Wiemy też, jak dobrze te stosunki dzięki temu się układały i jak wspaniały miało to wpływ na życie całego narodu.[56] Jego syn i następca Salomon miał wszelkie warunki, by iść tą drogą dalej i błogosławieństwo Boże jeszcze rozmnożyć. Rozpoczął bardzo dobrze, kiedy jednak otrzymał niebywałe powodzenie, bogactwo i sławę, stał się beztroski i zaczął pozwalać sobie na rzeczy zakłócające przymierze z Bogiem. Zgubny tego wpływ na stan stosunków z Bogiem i stan kraju nie dał na siebie długo czekać. Bóg zapowiedział odpowiednie kroki i w państwie nastąpił rozłam.[57] Jego syn Rechabeam miał możliwość podjęcia właściwej decyzji, lecz wzgardził radą doświadczonych doradców i zajął za radą swoich młodych rówieśników postawę zarozumiałości i nieustępliwości, przez co od razu przypieczętował podział kraju.[58] Pierwszy król separatystycznego państwa dziesięciu pokoleń izraelskich Jeroboam otrzymał również niedwuznaczną propozycję przymierza z Bogiem, w swoich rządach nie postępował jednak w myśl tej propozycji, lecz robił to, co wydawało mu się dla utwierdzenia jego rządów korzystne. Bóg przyrzekł utwierdzić jego władzę w zamian za przestrzeganie Bożych praw i nakazów, Jeroboam jednak uważał, że utwierdzi ją bardziej skutecznie przez łamanie Bożych praw i nakazów. Doszedł do logicznego wniosku, że jedność religijna narodu z ośrodkiem kultu w Jerozolimie godzi w osobiste interesy jego rządów, postanowił więc rozbić jedność religijną narodu przez ustanowienie religii narodowej. Założył nowe miejsce kultu i nowe święta, których daty sam powyznaczał. Przypuszczał, że takie postępowanie jest dla niego bardziej korzystne niż spełnianie nakazów Bożych, lecz tak, jak wszyscy przed nim, bardzo się przeliczył. Zrobiwszy wiele złego zmarł, a jego ród został niebawem wygładzony doszczętnie.[59]

Każdy, bez wyjątku każdy, kto podejmuje decyzję sprzeczną z wolą Bożą, działa na swoją szkodę i zgubę. Moglibyśmy wydłużać listę takich ludzi, idąc przez historię Starego, a potem Nowego Testamentu, i widzieć we wszystkich bez wyjątku przypadkach niezawodne działanie tych podstawowych Bożych praw i mechanizmów. Nie inaczej działają one w naszych czasach. Kto podejmuje jakiekolwiek decyzje sprzeczne z wolą Bożą, robi wiele złego i ściąga na siebie Boży gniew. Dotyczy to w szczególności działań związanych z życiem Kościoła, który Bóg obwarował specjalnymi zabezpieczeniami.[60]

— Jak więc potoczyła się dalej historia ludu Starego Przymierza po swawolnych poczynaniach Rechabeama i Jeroboama, którzy nie chodzili drogami swojego poprzednika Dawida?

— Bóg działał zgodnie z zawartym przymierzem, ponawiając ciągle zapewnienia o jego ważności, podczas gdy ludzie ciągle na nowo wyłamywali się spod posłuszeństwa, odstępując od Bożych wzorców i wprowadzając dowolnie, według własnego gustu poprawki, zmiany, uzupełnienia i „ulepszenia”, których jednak Bóg nigdy nie zaakceptował, chociaż niektóre z nich stały się z biegiem czasu „uświęcone” wieloletnią tradycją. Przez samowolę i niewierność przywódców lud pogrążał się w odstępstwie coraz bardziej. Bóg posyłał do nich nieustannie swoich posłańców, lecz oni drwili z nich i gardzili Jego słowami, aż w końcu gniew Pana wzmógł się tak, iż nie było już ratunku. Nastąpił ciężki okres niewoli babilońskiej — skrajne upokorzenie narodu wybranego, będące jednak logiczną i nieuniknioną konsekwencją jego postawy względem Boga.[61]

Jeden fragment tej ponurej historii zasługuje na szczególne podkreślenie. Prorok Ezechiel, jeden z Bożych posłańców owych czasów, oglądał jako ostatni chwałę Pana w świątyni jerozolimskiej. Bóg jeszcze raz dobitnie podkreślił ważność swojej oferty przymierza i zgubne skutki odstępstwa ludzi, którzy obierają to, co w oczach Bożych jest obrzydliwe i ohydne. Po tych wypowiedziach chwała Pana podniosła się i przez bramę wschodnią opuściła świątynię, a potem Jerozolimę.[62] Stało się coś niezwykle tragicznego. Pozostała świątynia, nadal przebiegało w niej i wokół niej życie religijne i zewnętrznym obserwatorom mogło wydawać się, że nie ma żadnej różnicy, lecz pod względem duchowym różnica była kolosalna. Zabrakło głównego czynnika, który jedynie nadawał sens i znaczenie temu wszystkiemu, co tam się odbywało. Bóg, dla którego budowano to miejsce, by było miejscem Jego mieszkania wśród ludzi i świadectwem o Jego wspaniałości, wycofał się stamtąd, dając przez to do zrozumienia, że odtąd z tym, co tam się dzieje, On sam nie ma i nie chce mieć nic wspólnego. Pozostały ceremonie, lecz zabrakło ich treści. Pozostały symbole, lecz zabrakło rzeczywistości. Pozostał szkielet, lecz zabrakło życia. Przyczyną było odstępstwo. Takie właśnie są duchowe jego skutki. Widok odchodzącej chwały Bożej jest symbolem o niezmiernie bolesnej wymowie.

— A jakie były losy świątyni nowotestamentowej? Czy ten duchowy organizm, zbudowany z żywych kamieni, był zabezpieczony przed zwodniczym działaniem szatana, próbującego jak zawsze udaremnić plany Boże?

— Jeśli kuszony był sam Jezus, Mistrz i Pan ludzi wierzących, to nielogiczne byłoby oczekiwanie, że Jego uczniowie będą od pokus wolni. Przeciwnie, Jezus wielokrotnie zapowiadał kuszenie członków Kościoła i fakt, że wielu ludzi zostanie przez szatana zwiedzionych.[63] I rzeczywiście, jeszcze za czasów apostolskich wielu ludzi, uległszy pokusom w różnej postaci, odstępowało od wiary i szło za szatanem. W tym jeszcze nie byłoby żadnej tragedii. Kościół na świecie jest Kościołem walczącym, a walka pociąga za sobą ofiary. Ludzie tacy wykluczali się sami ze społeczności Kościoła, albo też zdemaskowani, zostali wykluczeni przez tę społeczność. Było to przykre, lecz w pewnym sensie normalne i nie naruszało struktury wewnętrznej Kościoła, który pozbawiony tego uciążliwego balastu mógł żyć i rozwijać się normalnie dalej.[64]

Było jednak do przewidzenia, że szatan użyje wszelkich dostępnych mu środków do walki z królestwem Bożym na świecie. Początkowo taktyka szatana polegała na walce frontowej: na atakowaniu Kościoła z zewnątrz poprzez uciski i prześladowania. Były one niezmiernie surowe i pociągały za sobą ogromną ilość ofiar męczeńskich, lecz nie odniosły skutku. Powodowały większą jeszcze zwartość wewnętrzną Kościoła i świadomość jego zależności od Boga, co stwarzało warunki przetrwania wszelkich doświadczeń, a nawet dalszego liczebnego i terytorialnego rozwoju. Równolegle z tą frontalną walką z Kościołem szatan prowadził jeszcze inny rodzaj walki przeciwko niemu: dywersję wewnętrzną. W walce tej szatan występował w roli anioła światłości — obrońcy i opiekuna Kościoła, dążąc do tego, by w życie Kościoła wszelkimi możliwymi sposobami wprowadzić elementy podległego sobie systemu księstwa tego świata, obce i przeciwne życiu Bożemu, aby przy ich pomocy niszczyć od wewnątrz Boży, niebiański charakter życia Kościoła. Walka ta przebiegała od samego prawie początku istnienia Kościoła, lecz początkowo udział jej ze względu na okoliczności zewnętrzne i zwartość wewnętrzną Kościoła był niewielki. Mimo to już w tym czasie Bóg skierował do Kościoła szereg bardzo poważnych ostrzeżeń, w których zawarte jest szczegółowe pouczenie o wszystkich elementach tej taktyki szatańskiej i o sposobach zwalczania jej i zwyciężania nad nią. Dopiero późniejsze wieki, aż po nasze czasy ujawniły, jak bardzo wnikliwe, trafne i konieczne były to ostrzeżenia.[65]

Nie zdołamy omówić tutaj wszystkich aspektów odstępstwa, lecz poruszymy krótko przynajmniej trzy najważniejsze. Są to: odejście od Bożego sposobu sprawowania władzy, odejście od Bożego sposobu nauczania oraz odejście od Bożego sposobu postępowania. Kolejność taka wynika stąd, że późniejsze braki są skutkami wcześniejszych. Najpierw ma miejsce zakłócenie Bożej władzy, to z kolei wywołuje naruszenie właściwego zwiastowania, wynikiem zaś jest złe postępowanie, czyli zejście z drogi Bożego życia z powrotem na drogę cielesności.

Kościół jest królestwem Bożym; władza w nim należy do jego głowy — Jezusa Chrystusa; sprawuje ją Duch Święty. Jej wykonawcami są ludzie — członki ciała Chrystusowego, przygotowani, ustanowieni, wyposażeni i uwierzytelnieni przez Ducha Świętego.[66] Ludzki udział w tym polega wyłącznie na rozpoznaniu, zaakceptowaniu i zrealizowaniu Bożego wyboru. Ustanowieni w ten sposób do różnych usług w Kościele działają w Bożym autorytecie i odpowiedzialni są przed Bogiem. Są narzędziami w rękach Bożych. Władza taka zapewnia rządy Boże wysokiej jakości i życie Boże wysokiej jakości. Jej utrzymywanie się wymaga jednak wysokiego poziomu życia duchowego, ustawicznej, osobistej społeczności przeważającej części członków Kościoła z Bogiem. Jeśli poziom ten zacznie się obniżać, coraz trudniej jest rozpoznawać i realizować Boży wybór i wprowadzać w czyny Bożą wolę. Następują zgrzyty.

Właściwym, choć trudnym środkiem ich usunięcia jest pogłębienie społeczności z Bogiem, lecz w atmosferze niskiego poziomu tej społeczności bardzo łatwo o pomysł usunięcia tych trudności w prostszy i trwalszy sposób: przez wprowadzenie władzy instytucjonalnej. Boży wybór zostaje zastąpiony przez jakiś ludzki akt jak głosowanie, mianowanie, nadanie tytułu czy godności, ordynacja, wyświęcenie itp. Zmiana wydaje się nieszkodliwa, gdyż nominalnie akt ten jest tylko realizacją Bożego wyboru, konsekwencją jego wprowadzenia jest jednak to, że praca w ten sposób ustanowionego pracownika wykonywana jest nie w autorytecie Bożym, lecz w autorytecie tych, przez których został ustanowiony. Jest też odpowiedzialny już nie wyłącznie przed Bogiem, lecz przed instytucją. Początkowo rzecz wygląda niewinnie i jest podejmowana w dobrej wierze, w niedługim czasie jednak udział Boży staje się wyłącznie symboliczny, a władza taka nabywa wszelkich ujemnych cech sytemu sprawowania władzy w stosunkach świeckich jak: nadużycia, manipulacje, naciski, względy osobistych sympatii i antypatii, problemy personalne i socjalne, sprawy wynagrodzenia, następstwa, ambicji itp. W systemie takim Bóg nie może pracowników ani powoływać, ani odwoływać, lecz sprawa ta przechodzi w ręce ludzi. Władza Boża nad Jego własnością zostaje praktycznie zniszczona.

W odstępstwie starotestamentowym ten element widać wyraźnie. Jeroboam odsunął od usług duchowych ustanowionych przez Boga kapłanów i lewitów, skazując ich na emigrację, a ustanawiał na te stanowiska „pierwszych lepszych z ludu” czyli nieodpowiednich, niepowołanych, nieprzygotowanych, nie znających się na rzeczy.[67] Sam był takim, zagarnąwszy władzę religijną bezprawnie. W języku Biblii ludzie tacy nazywają się „lai”, czyli zwyczajni spośród ludu, nie mający odpowiedniego przygotowania, nie kwalifikujący się. Od wyrazu tego wywodzi się polski wyraz „laik”. W Nowym Testamencie Bóg umieścił dla Kościoła dobitne ostrzeżenia przed uczynkami i nauką nikolaitów.[68]

— Kim oni byli?

— Niektórzy dopatrują się w nich zwolenników Mikołaja Antiocheńczyka, jednego z siedmiu diakonów zboru jerozolimskiego, który rzekomo żył później rozwiązłym życiem i był przywódcą grupy tego rodzaju ludzi. Tłumaczenie takie wydaje się nie do przyjęcia z kilku powodów. Po pierwsze, Biblia daje Mikołajowi świadectwo, że był to człowiek pełny Ducha Świętego, i nigdzie tego świadectwa nie koryguje. Także historycznie przypuszczenie to nie ma żadnego poparcia w znanych faktach. Ponadto, gdyby tak było, w Biblii w związku z mową o nikolaitach winno było znaleźć się odpowiednie wyjaśnienie. Słowo Boże nie wymaga uzupełniania przez domysły. Jeśli Duch Święty nie uważał za wskazane wyjaśnić znaczenia tego wyrazu, znaczy to, że uznał to za niepotrzebne.

Istotnie, wyjaśnienia są niepotrzebne, gdyż wyraz wyjaśnia się sam. Oznacza on po prostu ludzi, którzy swoimi uczynkami wzgłednie nauką przyczyniają się w Kościele do zwycięstwa „laików”, czyli ludzi pospolitych, nieodpowiednich, nie kwalifikujących się, nie spełniających Bożych wymagań. „Niko” znaczy bowiem zwyciężać — od tego wyrazu wywodzi się nazwa warszawskiego pomnika Nike — bogini zwycięstwa.

Jeśli więc rozumieć ten wyraz w jego własnym znaczeniu, to nikolaici są po prostu nowotestamentowym wydaniem Jeroboama, czyli tymi, którzy przyczyniają się w Kościele do zniszczenia władzy Bożej, a ustanowienia władzy „pierwszych lepszych z ludu”. Nic dziwnego, że Bóg tego nienawidzi. Jeśli spojrzeć na historię Kościoła, można widzieć wyraźnie, jak z biegiem czasu, stopniowo słabła i zanikała władza duchowa, a pozycje zdobywała władza instytucjonalna, i jak niszczący był tego wpływ na stan i posłannictwo duchowe Kościoła.

Po objęciu władzy w Kościele przez ludzi nieodpowiednich, ustanowionych nie przez Boga, lecz przez ludzi, obojętne czy oddolnie, czy odgórnie, dalszy rozkład struktury duchowej Kościoła przebiegać może stosunkowo szybko. Ludzie bez odpowiedniego przygotowania i wyposażenia przez Boga siłą rzeczy szerzyć będą herezje i nauki niezgodne z myślą Bożą, którą jedynie Duch Święty może przekazywać i interpretować w sposób właściwy. Szatan z pewnością postara się o to, by w pierwszym rzędzie atakowana była najistotniejsza cecha Kościoła: jego osobliwość czyli świętość, jego niebiańskie pochodzenie i jego czystość czyli konsekwentne unikanie wszystkiego, co nie Boże, nie święte lecz ziemskie.

W Starym Testamencie tego rodzaju atak na lud Boży podjęty został z inicjatywy proroka Balaama, który wprawdzie na rozkaz Boży błogosławił Izraela, potem jednak dla własnej korzyści pouczył jego wroga, jak będzie mógł zadać temu ludowi dotkliwy cios. Cios polegał na wciągnięciu Izraela do towarzystwa świeckiego i do nieczystości, co było powodem dziesiątek tysięcy ofiar ludzkich, kiedy Bóg ukarał naród niszczącą plagą.[69] Nauka Balaama stała się przez to prototypem i symbolem działań zmierzających do ogołocenia Kościoła z jego niebiańskiego blasku przez mieszanie się z tym światem.

Cios taki zadają nowotestamentowemu Kościołowi nieduchowi przywódcy, którzy zmuszeni do wyboru pomiędzy sprawiedliwością a zapłatą, obierają wzorem Balaama to drugie kosztem tego pierwszego, którzy głoszą dla własnej korzyści kompromisy z księstwem tego świata i otwierają przez to drzwi Kościoła na napływ elementów świeckich, pozbawiając go przez to jego najistotniejszej cechy: przynależności do królestwa Bożego.

W ślad za odstępczym nauczaniem idą odstępcze czyny. Starotestamentowym tego prototypem jest okres rządów króla Achaba, w czasie którego dominował wpływ pozbawionej wszelkich skrupułów moralnych cudzoziemki Izebel, której postępowanie było całkowitym przeciwieństwem zasad i praw Bożych.[70] Duch Izebel jest więc symbolem degeneracji życia religijnego — całkowitej dominacji cielesności nad życiem duchowym.

Te trzy elementy: uczynki nikolaitów, nauka Balaama i wszeteczeństwa Izebel są szatańskimi narzędziami rozkładu dzieła Bożego od wewnątrz. Uwieńczeniem tego dzieła jest Lao-dicea — rządy nad Kościołem ludzi z pospólstwa, niepowołanych przez Boga duchowych karłów, pod wpływem których Kościół staje się w oczach Bożych pożałowania godnym nędzarzem i biedakiem, ślepym i gołym.[71]

Ta krótka charakterystyka odstępstwa wymaga dwóch uwag wyjaśniających. Po pierwsze, tak wygląda jego obraz od strony Bożej, czyli od strony skali wartości, obowiązującej w życiu pochodzenia niebiańskiego. Tej nędzy Kościoła nie będzie w stanie zobaczyć nikt, kto będzie oceniał go posługując się skalą wartości księstwa tego świata. Przeciwnie, mierzony miarą świecką Kościół dopiero po tych przeobrażeniach może się szczycić prawdziwą wielkością. Dopiero teraz obfituje w cechy, które liczą się w oczach świata. Posiada teraz imponujące instytucje, posiada wiedzę, uczoność, bogactwo, wspaniałe budowle, dzieła sztuki, władzę, koneksje, wpływy i wiele innych tego rodzaju walorów. Znajduje to swój wyraz w tym, że jego przedstawiciele mówią: „Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję.”

Boża ocena jest całkowicie przeciwna. I właśnie ten fakt: całkowite rozminięcie się Bożej opinii i ludzkiej opinii jest dobitnym świadectwem i dowodem odstępstwa. Znika to, co wielkie w oczach Bożych, a pojawia się to, co wielkie w oczach ludzkich, w oczach świata. Znikają cechy królestwa Bożego, a pojawiają się z powrotem cechy księstwa tego świata.

Tych rozważań o odstępstwie Kościoła nie będzie w stanie zrozumieć nikt, kto nie zdaje sobie sprawy z olbrzymiego kontrastu pomiędzy życiem Bożym, a życiem tego świata. Dopiero kiedy oczy człowieka zostaną namaszczone maścią Ducha Świętego, aby przejrzeć, może człowiek zobaczyć nędzę i nagość Kościoła i życia ogołoconego z chwały Bożej i może zacząć ubiegać się o złoto w ogniu wypróbowane i szaty białe, aby móc ostać się przed Bogiem.

Po drugie, aby nie doszło do nieporozumienia, trzeba sprecyzować tu pojęcie Kościoła. Mówiąc o odstępstwie, używaliśmy tego terminu raczej w sensie ogółu chrześcijan, chrześcijaństwa jako całości. Kościół w sensie ścisłym jako ciało Chrystusowe i obszar pod Bożą władzą jest niepokonany i bramy piekielne zwyciężyć nad nim nie mogą.

— Jak pogodzić te dwa podejścia?

— Po prostu wszędzie tam, gdzie następuje wyłamanie się spod władzy Bożej, następuje jednocześnie wyłamanie się z prawdziwego, duchowego Kościoła. Ludzie, którzy się w ten sposób wyłamują, nie od razu zostają odrzuceni przez Boga, gdyż Bóg pragnie ich wyratować. Ostrzega ich i wzywa do upamiętania, i jeśli wracają, przyjmuje ich z powrotem, lecz nie ma żadnej możliwości uchronienia się przed odrzuceniem przez Boga i zgubą dla tych, którzy trwają w odstępstwie. Jak lud izraelski był w swoim odstępstwie bardzo długo cierpiany przez Boga, tak i społeczności chrześcijańskie są przedmiotem Bożych starań doprowadzenia ich z powrotem do pierwotnego wzorca, kiedy jednak odstępstwo przekracza wszelkie granice i wszelkie Boże wysiłki okazują się daremne, społeczność chrześcijańska zostaje wypluta z ust Bożych. Jej instytucja może dalej wyglądać w oczach ludzkich okazale, lecz nie jest to już wtedy oblubienica Baranka, lecz „wielka nierządnica”, skazana na zagładę.[72]

Tak więc zawsze w historii Kościoła, niezależnie od rozmiarów odstępstwa, istniał także Kościół czysty, prawdziwy, duchowy, jednoczący wszystkich tych, którzy znajdowali się w Chrystusie, a więc w obrębie królestwa Bożego. Tak, jak w pewnych okresach historii Izraela, był on czasami bardzo nieliczny i bardzo rozproszony, tak iż historia chrześcijaństwa nieraz nawet gubi jego ślad, niemniej nie przestał on istnieć i żyć Bożym życiem ani na chwilę. Gdziekolwiek pod działaniem Słowa i Ducha budziło się Boże życie, czy to w celi klasztornej, w ubogiej chacie, w siedzibie biskupa czy kryjówce „kacerzy”, tam na nowo podnosił się Kościół, miejsce mieszkania Bożej chwały.

Bardzo różnorodne są w chrześcijaństwie oceny historii Kościoła. Jedni podkreślają jego ciągłość instytucjonalną i nie są skłonni widzieć żadnego jego braku ani nawet zachwiania, inni widzą tylko odstępstwo i potępiają wszystko. Każda z tych postaw zawiera część prawdy. Przez całą historię Kościoła od czasów apostolskich aż po dziś toczy się zażarta walka światłości z ciemnością, duchowości z cielesnością, Bożego z szatańskim, niebiańskiego z ziemskim, wiernego z odstępczym, uległego Bogu ze zbuntowanym przeciwko Niemu, bogatego, widzącego i przyodzianego z nędznym, ślepym i gołym. Jest to walka niezwykle dramatyczna, mająca skomplikowany przebieg, wiele wątków i wiele aspektów. Nie o to chodzi, by analizować każde wydarzenie historyczne i chcieć znajdować jego ocenę w aspekcie tej walki. Także i w tym przejawiłaby się różnorodność podejść i niezgodność wśród dzisiejszych chrześcijan. Chodzi o uświadomienie sobie, jakie decydują tutaj kryteria. Nie ocena jakiegoś człowieka, nie postawa jakiegoś ugrupowania chrześcijańskiego, lecz ocena Boża. To On wyłącznie jest Panem i właścicielem Kościoła, to On wyłącznie przechadza się pośród siedmiu świeczników, to On wyłącznie ma oczy jak płomień ognia, to z Jego ust wychodzi miecz obosieczny. Dlatego liczy się wyłącznie Jego osąd, Jego ocena, Jego postawa.[73]

Z tego wniosek jest dla nas taki, iż rzeczą najważniejszą jest nasze ostanie się przed obliczem Głowy Kościoła — Jezusa Chrystusa. Beztroska i samowola Jeroboamów, Rechabeamów, nikolaitów, Balaamów i Izabeli jest igraniem z własnym życiem. Kto niszczy Kościół Boży, tego zniszczy Bóg.[74] W tej toczącej się walce każdy pracownik Kościoła zajmuje jedną albo drugą stronę, buduje królestwo Boże albo niszczy władzę Bożą, ułatwiając penetrację wpływów księstwa tego świata na teren Kościoła. Kto nie kroczy całkowicie drogą Bożą, kroczy drogą odstępstwa. Zależności i układy instytucjonalne nie uchronią nikogo od odpowiedzialności przed Bogiem. Boża budowla z żywych kamieni postępuje naprzód i będzie dokończona. Budowla wielkiego Babilonu według zasad księstwa tego świata postępuje również naprzód i będzie dokończona. Ten pierwszy budynek przeznaczony jest na wzięcie w górę, ten drugi na spalenie.[75] Chciejmy się jak najdokładniej upewnić, w którą budowlę jesteśmy włączeni.


Przypisy biblijne

[53]   5Mo 4: 31     Sdz 2: 1     Iz 49: 14–16     Jr 29: 10–13     Jr 33: 25 26
[54]   1Mo 3: 6     Joz 7: 11     Sdz 2: 2     1Kr 19: 10     2Kr 17: 15
[55]   2Mo 15: 26     5Mo 28:–30:     Iz 3: 10 11     Rz 2: 7–10
[56]   Dz 13: 22     2Sm 7: 1–29     2Sm 22: 1–51
[57]   1Kr 9: 1–9     1Kr 11: 1–13
[58]   1Kr 12: 1–19 2Kn 10: 1–19
[59]   1Kr 11: 29–40     1Kr 12: 25–33     1Kr 14: 7–11     1Kr 15: 29 30
[60]   Mt 16: 18     1Ko 3: 17
[61]   2Kn 36: 11–16     Jr 7: 1–15     Jr 9: 1–15
[62]   Ez 9:–12:     Ez 10: 4 18 19     Ez 11: 22 23
[63]   Łk 22: 31     Mt 24: 4–13     Mt 24: 24
[64]   1Ko 5: 1–13     2Tm 3: 6–9
[65]   Mk 13: 9–13     2Pt 2: 1–22     Dz 20: 29–32     2Ts 2: 1–12     Obj 2:–3:
[66]   Ef 4: 11     1Ko 12: 28     Dz 20: 28     Gal 1: 11–16
[67]   1Kr 12: 31     2Kn 11: 14 15     1Kr 13: 1–5
[68]   Obj 2: 6 15     Dz 6: 5     Dz 20: 29 30     2Ko 11: 13–15     Flp 3: 2
[69]   4Mo 22:–25:     4Mo 31: 16     2Pt 2: 15     Jd 1: 11     Obj 2: 14
[70]   1Kr 16: 31     1Kr 21: 1–16 23–25     2Kr 9: 7 22 30 36 37     Obj 2: 20
[71]   Obj 3: 14–18
[72]   Obj 3: 16     Obj 17: 1–18     Obj 18: 1–24
[73]   Obj 1: 12–20     1Ko 4: 5     Obj 20: 11–13
[74]   1Ko 3: 17     Hbr 10: 30 31     Obj 21: 6–8     Obj 22: 13–15
[75]   Obj 17: 18     Obj 18: 8 18     Obj 19: 1–8