Przeszkody w naśladowaniu PANA JEZUSA

  Audycja nr: 232
Przygotował: Pastor Henryk Zagrodnik
Tekst biblijny: Ewangelia św. Mateusza 8:19–20
Data opublikowania: 08. 05. 2004
Czas odtwarzania: 21:19 min
Rozmiar pliku: 2880 kB
                        Posłuchaj/Pobierz

W Ew. Mat.8,19-20 czytamy: „I przystąpił jeden z uczonych w Piśmie i rzekł do Niego: Nauczycielu pójdę za Tobą, dokądkolwiek pójdziesz. I rzekł mu JEZUS: Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale SYN CZŁOWIECZY nie ma, gdzie by głowę skłonił.”

Pielgrzymami jesteśmy na tej ziemi. Nieustający bieg codziennych wydarzeń, zawrotny wir małych i wielkich spraw pochłaniają nas całkowicie. Żyjemy w czasach, w których coraz trudniej zachować wiarę, nadzieję i miłość. Coraz mniej zastanawiamy się nad istotą i sensem naszego życia. Coraz rzadziej zatrzymujemy się pod Krzyżem PANA JEZUSA. Brak nam społeczności z BOGIEM, którego przecież powinniśmy kochać z całego serca, z całej duszy i ponad wszystko, co jest na świecie. Brak nam również społeczności Bratniej z bliźnimi, których kochać powinniśmy jak siebie samych. Trzeba wiele wysiłku i modlitwy, aby zastanowić się w skupieniu nad samym sobą, aby słyszeć głos pociechy BOŻEJ i ujrzeć promienie łaski i wielkiego miłosierdzia, które towarzyszy nam codziennie na ciernistej drodze ziemskiej pielgrzymki.

Serca nasze stają się coraz bardziej niespokojne i nieczułe. Żyjemy w ciągłym pośpiechu. Często bez żadnego celu, bez nadziei i radości i bez przyjaciół. Wydaje się nam, że jesteśmy zbędni i niepotrzebni. A ponad wszystko wydaje się nam, że i BÓG o nas zapomniał. Brak nam serc bliskich i szczerych, brak słów pociechy. Często czujemy się załamani i niespokojni. W takich chwilach pytamy się, co robić z sobą? Co robić z życiem, którym nas BÓG obdarzył? Ale właśnie w takich smutnych chwilach spójrzmy okiem wiary na PANA JEZUSA a przekonamy się, że nie jesteśmy sami i nie sami uginamy się pod ciężarem krzyża. Taką właśnie drogą szedł nasz PAN. Wszyscy, którzy czujemy się upokorzeni i zbolali, podnieście do góry umęczone głowy. Jesteśmy uczniami Tego, który cierpiał i umarł, a jednak zwyciężył i pokonał zło i śmierć. Żyje i pociesza tych, co biorą krzyż swój i naśladują GO na każdy dzień.

Gdy pozbędziemy się lęku i małoduszności, egoizmu, w tedy przez łaskę zjednoczymy się z BOGIEM, zyskamy nie tylko nową siłę i pewność zwycięstwa nad trudnościami, ale nowe spojrzenie na życie i ludzi. Wszystko wtedy wyglądać będzie inaczej: i świat, i ludzie i my sami. Gdy oderwiemy nasz wzrok od zła, od tego wszystkiego, co małostkowe, ludzkie i przemijające, a spojrzymy na życie przez pryzmat miłości BOŻEJ, będziemy widzieli wszystko w innych rozmiarach i w innym świetle, w świetle prawd wiecznych. To będzie podróż w kosmos ducha, skąd rozpościera się przed nami inny, niebiański widok miłosierdzia BOŻEGO. Dopiero wtedy zrozumiemy, co jest boskie i wieczne, a co przemijające i kruche. Niebo otworzy się nad nami i BÓG wejdzie w życie nasze i będzie dzielił nasze smutki i radości, naszą codzienną walkę o prawdziwe i uczciwe życie. Wyprostuje BÓG krzywe drogi naszego życia, uleczy nasze słabości i nędzę, a w ogniu swej ofiary spali zło, zniszczy śmierć i obdarzy nas wiecznym życiem.

W świetle spojrzenia PANA JEZUSA odnajdziemy w sobie tęsknotę powrotu do BOGA, który przenika tajemnice serca ludzkiego i patrzy na nas z miłością i serdeczną troską. I nie ma nic piękniejszego nad spojrzenie BOŻE, a ze swej strony nie można zrobić nic lepszego, jak siebie samych i całe nasze życie postawić przed wzrokiem BOGA. W osamotnieniu naszym, w cierpieniu i doświadczeniu BÓG nas widzi, a więc nigdy nie jesteśmy sami. Widzi nas takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy. Jego spojrzenie, to niebiański promień światła w naszych sercach, to radość w domu, to pokój duszy, to miłość bliźnich. Tych darów Nieba tak bardzo nam potrzeba w codziennym życiu. za mało oddychamy Niebem, za dużo martwimy się ziemią. Gdy patrzymy na życie chrześcijan, jak odnoszą się oni do siebie, jak odnoszą się do swego ZBAWICIELA, smutno nam jest, o BOŻE, bo jest w tym wszystkim więcej gniewu ludzkiego jak ducha CHRYSTUSOWEGO, więcej smutku jak radości, więcej bólu jak wesela, więcej krzyży i grobów niż uśmiechów i nadziei. Jakże głęboko wyrażają ten stan słowa naszego poety, Juliusza Słowackiego: „Dla obcych ludzi mam twarz jednakową: Ciszę błękitu. Ale przed TOBĄ głąb serca otworzę: Smutno mi BOŻE.”

Żyjemy w czasach, w których zło toczy walkę z dobrym, a ciemność zmaga się ze światłością. Tak było również w czasie ziemskiej pielgrzymki PANA JEZUSA. Zło nie mogło znieść wschodzącego brzasku zbawienia ludzkości, nie mogło ścierpieć, że człowiek wyzwala się z pęt ciemności do przedziwnej światłości ducha, że ludzie stają się sobie braćmi i z radością przyjęli objawioną prawdę w CHRYSTUSIE PANU. Zło zdawało się triumfować, jak nieraz to bywa na ziemi. Śmierć, która na zawsze wszystko pochłania, BÓG mocą Swą uczynił ją posiewem nowego życia, a droga cierniowa stała się drogą zwycięską, drogą zbawienia dla człowieka. Nienawiść ludzka postawiła Krzyż, ale miłosierdzie BOŻE uczyniło go widocznym znakiem przebaczenia i odkupienia rodzaju ludzkiego. Na gniew ziemi, Niebo odpowiedziało łaską przebaczenia. I od tej chwili popłynęła w świat radosna nowina zbawienia rodzaju ludzkiego. Ewangelia pociesza nas, że wszystkie nasze doświadczenia krzyżowe są tylko krótkim, ziemskim przebłyskiem na tle wieczności, że wszystko, co ludzkie przemija, a wiecznym jest tylko BÓG, a w Nim nasz wieczny byt. Że w najtrudniejszej chwili naszego życia nie można poddawać się rozpaczy, że w BOGU jest zawsze zwycięstwo, choć droga do niego może być daleka i trudna, ale w ostatecznym rozrachunku zawsze zwycięża dobro. Należy zawsze pamiętać, że BÓG jest wierny Swym obietnicom, zjawia się ze Swą pomocą tam, gdzie kończą się ludzkie siły i możliwości. Gdy ziemia zapada się nam pod nogami, Niebo staje się ostoją. Gdy nie ma nikogo z ludzi obok nas, wtedy BÓG jest z nami.

Życie człowieka jest ciągłą walką, ale walką zwycięską. Przez cały czas ziemskiej pielgrzymki idziemy stromą drogą, gdzie po jednej stronie widzimy życie powstające i rozwijające się, a po drugiej stronie śmierć, która zabiera wszystko, z czym się zżyliśmy. Często radość miesza się ze smutkiem, a łzy z uśmiechem. Zwycięstwa przeplatają klęski, a wzloty błędy. Nie brak nam też bolesnych doświadczeń, o których chciałoby się zapomnieć. Każdy z nas ugina się pod ciężarem trosk, zaś smutek i łzy towarzyszą nam przez całe życie. Ale przyjdzie czas, kiedy BÓG otrze ostatnią łzę z naszych oczu, a śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści. (Obj.21,3-5). O jaka to cudowna wizja przyszłości w CHRYSTUSIE PANU. BÓG kocha każdego człowieka i BÓG nie chce naszej zguby. Całe nasze życie jest oczekiwaniem na pełne zjednoczenie się z BOGIEM. Idziemy do OJCA, który jest w Niebie. Czas i nasz rozwój duchowy zbliża nas do wieczności. Wypadło nam żyć wśród wielkich wydarzeń, o jakich słyszymy. W trudnych chwilach nie poddawajmy się zwątpieniom, bo niewielkie utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy patrzymy nie na to, co widzialne, lecz na to, co niewidzialne. Bo to, co widzialne przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. (2Kor.4,16-18).

Z powodu grzechu, w człowieku nastąpił podział. Dlatego całe życie staje się ciągłą walką pomiędzy światłością i ciemnością. PAN JEZUS przyszedł, aby przywrócić w człowieku jedność i obdarzyć pokojem. BOG uwalnia człowieka od trwogi i niepewności i na tym polega piękno życia chrześcijańskiego. Miłość BOŻA ku nam budzi w naszych sercach wdzięczność i zobowiązanie. Dlatego społeczność duchowa z BOGIEM wymaga nie tylko siły uczuć, ale również mądrości i szczerego, ochotnego serca. Niech serca nasze napełniają się obecnością BOGA. Uczmy się od PANA JEZUSA jak żyć i postępować w codziennych sprawach, małych czy wielkich. ON daje nam przykład jak cierpieć, miłować, przebaczać, jak dźwigać swój krzyż i ukorzenie. PAN JEZUS nigdy nie wymagał czynienia tego, czego Sam nie czynił. Jeśli nawoływał do miłości, to przede wszystkim Sam miłował serdecznie. Jeśli nawoływał do bratniego współżycia, to Sam stał się bratem, przyjacielem i sługą wszystkich. Zawsze zachowywał cierpliwość i pokorę. Wzywał do przebaczania i Sam przebaczał do ostatniej chwili Swego życia, a Jego ostatnie słowa płynące z krzyża były słowami przebaczenia.

Przeżywanie z PANEM JEZUSEM naszych doświadczeń, to codzienne uczenie się od Niego, sprawia, że treść Jego Ewangelii rośnie w nas i prowadzi do pełnej dojrzałości duchowej w CHRYSTUSIE PANU. Wtedy pogłębia się nasza wiara i uszlachetniają się nasze czyny. Maleje w nas to, co ludzkie, a wzrasta to, co boskie. Stajemy się świadomi swego powołania i stajemy się ludźmi na miarę naszych czasów, wymagających głębokiej wiary, miłości i mocy DUCHA Świętego.

Módlmy się!

PANIE JEZU, jesteśmy CI bardzo wdzięczni za Twoją miłość i poświęcenie. Przyszedłeś, aby dać nam przykład chrześcijańskiego życia i złożyłeś Samego Siebie jako ofiarę przebłagalną za nasze nieprawości, przelewając Swą niewinną Krew w mękach krzyżowych. Dziękujemy CI za tą niepojętą miłość i oddajemy nasze serca w Twoje władanie. Amen.

(58–B2)