ŻYW SIĘ SPRAWIEDLIWIE


(Ps 37:3 BG)

Naszemu materialnemu ciału niewątpliwie potrzebne są do życia środki materialne. Słowo Boże, które jest Bożym drogowskazem dla człowieka we wszystkich sytuacjach, w jakich może się on znaleźć, nie pomija ani tej kwestii i daje konkretne wskazówki, dotyczące sposobu zdobywania i użytkowania tych środków, które zapewniają byt naszemu ciału. Poznanie, przyjęcie i stosowanie tych wskazówek jest ważnym elementem praktyki życia chrześcijańskiego, zapewniającym mu stabilność i Boże błogosławieństwo. Rozważanie tej sprawy jest aktualne i konieczne, gdyż żyjemy w otoczeniu, które pod wieloma względami kieruje się w tych kwestiach zasadami sprzecznymi z nauką Słowa Bożego, a przyjmowanie i stosowanie takich zasad przez chrześcijan może spowodować w ich życiu duchowym nieobliczalne szkody.

Naczelną zasadą ekonomiki biblijnej jest stwierdzenie, iż środkiem do zdobywania dóbr materialnych jest praca (Prz 10:16; 1Ko 4:12; Ef 4:28; 1Ts 4:11; 2Ts 3:8,12). Byłoby uproszczeniem przyjęcie, że Biblia mówi tutaj tylko o sposobie utrzymywania się chrześcijan. Można tę zasadę rozumieć w szerszym znaczeniu jako stwierdzenie, że podstawowym środkiem powstania dóbr materialnych jest praca. Istnieją wprawdzie także dobra naturalne, nie wytworzone przez pracę (surowce mineralne, roślinność, zwierzęta), aby jednak móc z nich korzystać, trzeba w nie włożyć pracę (na wydobycie surowców, na pielęgnację roślin, na hodowlę zwierząt itd.). Niekoniecznie pracą musi być sama czynność produkcji dóbr. Tak samo ważna jest praca pomocnicza związana na przykład z przygotowaniem narzędzi do produkcji, transportem, magazynowaniem, sprzedażą, pilnowaniem, dystrybucją, ewidencją itd. Chociaż więc czynności nie zmieniają. samego produktu pod względem jakości ani ilości, logiczne, że praca włożona w ten sposób w produkty jest konieczna, a zatem jej wykonywanie jest autentycznym uczestnictwem w powstawaniu dóbr materialnych, toteż wynagrodzenie za nią jest legalną, biblijną formą utrzymywania się. W skomplikowanym, wysoko zorganizowanym nowoczesnym społeczeństwie wiele prac może być odległych od procesu samej produkcji dóbr (np. działalność banków, szkolnictwo, komunikacja, łączność, służba zdrowia, badania naukowe itp.), nie mniej celowość i znaczenie takich prac nie ulega wątpliwości i ich powiązania z procesem wytwarzania dóbr materialnych jest oczywiste.

Mając na uwadze to podstawowe znaczenie pracy w powstawaniu dóbr materialnych, łatwo jest zrozumieć biblijne przestrogi dotyczące nieuczciwego, czy też niesprawiedliwego zdobywania dóbr (3Mo 25:14,17; 5Mo 25:13-16; Prz 20:10,23; Prz 15:27; Am 3:10,11). Jakie są cechy tych nagannych sposobów zarobkowania, czy też utrzymywania się i jak je rozpoznać? Z wielu miejsc biblijnych wynika, że chodzi o utrzymywanie się

1) nie z własnej pracy,

2) z pracy społecznie bezużytecznej lub szkodliwej.

W pierwszym przypadku, ponieważ wartość dóbr jest w zasadzie wartością włożonej w nie pracy, zatem zdobywanie dóbr bez pracy jest przywłaszczaniem sobie wyników cudzej pracy, bez wzajemnego świadczenia pracy własnej. Jako przykład można by wymienić życie z kapitału, ze spadku, z darowizny, z zysków z posiadanych nieruchomości lub przedsiębiorstw. Nie znaczy to, że nie można żyć uczciwie, będąc spadkobiercą czy właścicielem przedsiębiorstwa. Zarobkowanie będzie uczciwe, jeśli oparte będzie o własną pracę, na przykład związaną z organizacją i prowadzeniem przedsiębiorstwa, lecz nieuczciwie, jeśli zyski właściciela nie będą miały pokrycia w jego własnej pracy. Słudzy, którzy otrzymali talenty (Mt 25:14-30), mogli żyć uczciwie „robiąc nimi” (w. 16). Nagana spotkała tego, który był bezczynny. Słowo Boże stwierdza bowiem wyraźnie: „Kto nie chce pracować, niechaj też nie je” (2Ts 3:10). Przypominając zasadę utrzymywania się z pracy apostoł stwierdza: Niektórzy między wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami” (w. 11). Z zasady utrzymywania się pracą własną należy oczywiście wykluczyć osoby nieletnie, a także ułomne, niesprawne, upośledzone itp.

W drugim przypadku chodzi o utrzymywanie się z pracy, ale takiej, która nawet pośrednio nie przyczynia się do wytwarzania dóbr ani do powiększania ich wartości. Jako przykłady można wymienić pracę złodzieja, spekulanta, przemytnika, wynalazcy pracującego nad udoskonaleniem broni lub sposobem oczyszczania denaturatu, pośrednika w „załatwianiu” różnych spraw urzędowych, mieszkań lub niedostępnych towarów itp., których praca nie przyczynia się do wzrostu poziomu materialnego społeczeństwa, lecz do dewastacji gospodarki i do nędzy narodu.

Szczególnym rodzajem zarobkowania jest handel. Nikt nie kwestionuje znaczenia handlu jako ogniwa pośredniego pomiędzy producentem a nabywcą dóbr. Zysk z uczciwej działalności handlowej jest wynagrodzeniem za pracę obejmującą transport, magazynowanie, pilnowanie, pakowanie, sprzedawanie, rachunkowość itd. i różnica w cenie kupna i sprzedaży winna wyrażać wartość tej włożonej w towar pracy handlowca. To samo dotyczy cen produktów, które winne wyrażać wartość pracy włożonej w produkcję, pośredniej i bezpośredniej, a więc także amortyzację urządzeń, koszt energii elektrycznej, administrację, podatki i wszelkie inne wydatki związane z produkcją. Pewien niewielki narzut, doliczany zwykle do tak skalkulowanych cen, umożliwia ponoszenie wydatków nieprzewidzianych, a także rozwój przedsiębiorstwa (budowę nowych urządzeń, rozszerzanie zakresu działalności itp.). Sprzedaż towarów po cenach znacznie wyższych, nieproporcjonalnych do włożonej pracy, prowadzi z jednej strony do zysku, który jest nieuczciwy i nieuzasadniony, z drugiej zaś strony do inflacji i innych zaburzeń w funkcjonowaniu gospodarki.

Biblia bardzo zdecydowanie potępia taki zysk, przestrzegając przed nim i określając go takimi przymiotnikami jak: niegodziwy (Prz 1:19; Ez 22:13), niesprawiedliwy (Iz 33:15 BG), nieuczciwy (Ez 33:31), brzydki (1Pt 5:2), brudny (Tt 1:7), szkaradny (Ab 2:9 BG), sprośny (1Tm 3:3 BG). Nie ulega wątpliwości, że chodzi tu o zysk, nie mający pokrycia w ważnej pracy, a więc będący bezprawnym przywłaszczeniem sobie wyników cudzej pracy, niezależnie od sposobu, w jaki to przywłaszczenie dochodzi do skutku. Cechą tych, którzy pretendują do zbawienia, jest brzydzenie się takim zyskiem (Iz 33:15 BG). Wiąże się to z grzechem zdzierstwa (Am 3:10). Zdziercy są to ludzie, którzy za towar, usługę czy inne świadczenia żądają zapłaty nieproporcjonalnie wysokiej w porównaniu z wartością pracy włożonej w produkcję tego towaru, w tę usługę i świadczenie. Niebezpieczeństwo handlu czy innego prywatnego interesu chrześcijanina polega na łatwości przekroczenia granicy między zyskiem uczciwym i sprawiedliwym, a sprośnym, brzydkim i brudnym. Apokryficzna księga „Mądrość Syracha” wyraża to bardzo jasno: „Trudno jest kupcowi ustrzec się od przestępstwa, a handlarz nie będzie wolny od grzechu… Jak kołek wbija się między kamienie ze sobą spojone, tak grzech się wdziera między sprzedaż a kupno” (Syr 26:29; 27:2 BT).

Nie trudno zrozumieć, dlaczego Biblia tak kategorycznie piętnuje nieuzasadnione zyski. Są one formą przywłaszczania sobie nie swoich dóbr, a więc formą kradzieży. Ich wpływ na gospodarkę jest katastrofalny. Są one obiektywnym złem, rujnującym ekonomikę. One to doprowadzały w przeszłości do rażących dysproporcji w zamożności i do niesprawiedliwości społecznej. Dlatego zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą (1Ko 6:10). Jeśli w mieście jest stu szewców, z których jeden pretenduje do życia wiecznego, to choć wszyscy umówili się, że będą sprzedawać swoje produkty i świadczyć usługi po cenach wygórowanych, on jeden nie może w tym uczestniczyć. I przez to jego postawa będzie przeciwdziałać złu, będzie on światłością i zalążkiem dobra w tym mieście, opanowanym przez zdzierców.

Biblijna zasada pracy jako legalnego środka zdobywania dóbr, umożliwia z łatwością zrozumieć stosunek Słowa Bożego do bogaczy, budzący nieraz kontrowersje i sprzeczne interpretacje. Niektóre miejsca biblijne (podobieństwo o bogaczu i Łazarzu — Łk 16:19-31, o wielbłądzie przechodzącym przez ucho igielne — Mt 19:23-26, incydent z bogatym młodzieńcem — Łk 18:22-23 zdają się bowiem sugerować, jakoby bogactwo samo w sobie było obiektywnym złem, a zatem przeszkodą w drodze do życia wiecznego. Bliższe jednak rozważenie tych miejsc pozwala stwierdzić, że niebezpieczeństwo bogactw polega (poza przywiązaniem do nich serca i ich niewłaściwym użytkowaniem) także na nieuczciwym sposobie ich zdobywania. Bogacz z podobieństwa „codziennie ucztował wystawnie” (w. 19), zapewne nie pracując. Trudno przypuszczać, by uczciwa praca mogła doprowadzić do drastycznych różnic w zamożności między ludźmi. Jeśli ktoś zdobył wielką fortunę, najprawdopodobniej nie zdobył jej własną pracą, a zatem ciąży na nim wina przywłaszczenia sobie nie swoich dóbr. Wyraźnie wynika to ze słów apostoła Jakuba: „Oto zapłata zatrzymana przez was robotnikom, którzy zżęli pola wasze, krzyczy, a wołania żeńców dotarły do uszu Pana Zastępów” (Jk 5:1-6). Skąd takie oskarżenie? Przecież nie wszyscy bogaci są pracodawcami, i to zalegającymi z wypłatą wynagrodzeń. Chodzi niewątpliwie o to, że przywłaszczali sobie dobra, wyrobione pracą innych, przez co stali się winni nadużycia. Niewątpliwie indywidualne zdolności człowieka jak zaradność, przedsiębiorczość, wynalazczość, umożliwiają efektywniejsze zarobkowanie i mogą doprowadzić do większej zamożności, ale nie może to być zaradność, przedsiębiorczość i wynalazczość w sposobach przywłaszczania sobie cudzej pracy.

Nauka biblijna wytycza więc wyraźnie właściwą linię postępowania dla chrześcijan w sprawach materialnych. Stąd też oczywistą częścią składową wychowania chrześcijańskiego winno być wychowanie w szacunku dla pracy, dla ludzi pracy i dla wyników pracy, wychowanie w przeświadczeniu, że do dóbr materialnych, czy to osobistych, rodzinnych, czy społecznych chrześcijanie dochodzą uczciwą pracą i że inna droga dla nich nie istnieje, wychowanie w przekonaniu, że żywienie się z pracy uczciwej i pożytecznej społecznie jest sprawą honoru.

Niestety w środowisku naszym zagnieździły się przekonania, odbiegające od tych zasad biblijnych. Z bólem trzeba stwierdzić, że część naszego społeczeństwa, mieniącego się być chrześcijańskim, wyrobiła sobie zgoła inne poglądy na sposób zdobywania dóbr materialnych. Nie rzadko nawet w rodzinach wierzących spotkać można pełnoletnie już osoby, które nie podejmują pracy ani nie przygotowują się do niej, i nie tylko się tego nie wstydzą, ale uważają nawet, że stawia ich to na jakimś wyższym szczeblu społecznym. Najczęściej jest to skutkiem przekonań rodziców, którzy sami nie żywią ani szacunku dla pracy, ani pogardy dla pasożytnictwa. Ideałem stało się, po prostu, zdobywanie jak najwięcej w sposób jak najbardziej łatwy. Nagminne jest przerzucanie się z pracy do pracy z myślą tylko o zarobku, domaganie się podwyżek zarobków bez pokrycia w ilości czy wydajności pracy, wykonywanie pracy niesumiennie albo pracy pozornej, działanie na szkodę pracodawcy przez przywłaszczanie sobie jego mienia, utrudnianie kontroli, itp. Marzeniem jest zarobkowanie na wyjazdach zagranicznych, obrotach handlowych lub dewizowych, spekulacjach i najróżniejszych szachrajstwach, utrzymywanie się z datków bogatych krewnych zza granicy. Ludziom pochłoniętym żądzą brudnego zysku marzy się wielki byznes i ustrój kapitalistyczny, o którym zresztą często mają przedziwne wyobrażenia. Zamiast wziąć się za rzetelną pracę, gardzą pracą w polskim przedsiębiorstwie, gardzą polskimi pieniądzami, gardzą polskimi towarami. Ubóstwiają towary zagraniczne, zieloną walutę, życie z interesu. Bez przerwy usiłują zmontować we własnym zakresie czarodziejskie „perpetuum mobile”, tzw. diabelską maszynkę do robienia pieniędzy, do której wsypuje się cienką strużką, zaś poniżej sypie się rzęsiście do podstawionego wiaderka. Na dalszym etapie automatyzacji wystarczy część uzysku podprowadzić rurką z powrotem na wejście i cud techniki (a raczej ekonomiki) gotowy. Wystarczy tylko odstawiać pełne wiaderka.

— Co? To ja mam za 5 tysięcy przez cały miesiąc chodzić do pracy i być po 8 godzin dziennie? Jednodniowy wyskok za granicę, dwa razy do komisu, raz na tandetę, chwilę pod Peweksem i mam cztery razy więcej!

— A czyim kosztem, pomysłowy „chrześcijaninie”? Przywłaszczyłeś sobie cudzą pracę, nieważne czyją, i jesteś zanieczyszczony niegodziwym zyskiem.

Tak, jak każde odstępstwo od Bożych zasad, także nieuczciwe zarobkowanie przynosi człowiekowi zgubne skutki. Pomimo setek tysięcy, a może nawet milionów żonglerów dolarowych, taki tryb życia kraju naszego nie wzbogacił, lecz przyczynił się do ruiny gospodarczej. Nie wydostaniemy się z niej, póki nie zrozumiemy biblijnej prawdy, że dobrobyt buduje się tylko na żmudnej, wytrwałej, uczciwej pracy, a nie na machinacjach handlowych ani na fortunach zagranicznych pociotków. Kto jak kto, ale chrześcijanie ewangeliczni mieliby z tych oczywistych faktów zdawać sobie sprawę i swoim rodakom, pochłoniętym gonitwą za dobrami, nie mającymi pokrycia we własnej pracy, powiedzieć stanowczo: Nie tędy droga! Niektórzy współcześni publicyści, analizując nasze aktualne kłopoty ekonomiczne, zwracają uwagę na brak w naszym kraju „protestanckiej moralności”, która wraz z innymi czynnikami stała się podstawą dobrobytu w niektórych krajach zachodnich. Czy potrafimy zdobyć się na to, aby być rzecznikami tej protestanckiej (czytaj biblijnej) moralności, czy też zechcemy kopiować wzory otaczającej nas zachłanności i braku skrupułów w zdobywaniu środków do życia?

Jest to pytanie ogromnie ważne, gdyż związane ściśle z poziomem naszego życia duchowego i atmosferą duchową w naszym środowisku. Czekamy na przebudzenie duchowe i modlimy się o nie. Aby ono jednak nastąpiło, muszą zostać usunięte przeszkody z naszej strony. Jedną z tych przeszkód, a kto wie, czy nie główną, jest uczestnictwo ludzi wierzących w nieuczciwych i nierzetelnych sposobach zarobkowania. Pan Jezus okazał wyjątkową stanowczość, gdy chodziło o wyczyny wekslarzy i przekupniów w świątyni (Jn 2:15). Póki ten element życia chrześcijańskiego nie zostanie poddany całkowicie pod posłuszeństwo Słowa Bożego, nasze życie duchowe będzie kulawe, a nasza światłość przyćmiona. Oby zmiana nastąpiła jak najprędzej!

J. K.