To Ty na mnie spojrzałeś


Po śmierci Papieża-Polaka bardzo wiele naszych rodaków odczuwa pewną pustkę, pewną bezradność. Pełne ambitnych wyzwań zwiastowanie, które było naszą inspiracją, zamilkło. Ale wyzwania w nim zawarte nie dają nam spokoju. Mamy świadomość lub przynajmniej podświadomość, że ta bogata spuścizna do czegoś nas zobowiązuje. Że nie wolno nam przejść nad nią do porządku dziennego.

I słusznie. Ewangelia czyli radosna wieść otwiera nieogarnięte perspektywy. Zawiera potencjał, który może całkowicie zmienić na plus nie tylko osobiste życie każdego z nas, lecz także życie społeczne. Może zmienić do niepoznania stosunki w naszym Kraju w każdej dziedzinie. Słowem — może odnowić oblicze tej ziemi. Może sprawić, że będziemy cieszyć się nie tylko wolnością polityczną, lecz także wolnością duchową — wolnością od kajdan uzależnień, nałogów, namiętności, wzajemnej wrogości, nieuczciwości, wyzysku, obojętności na krzywdę innych, egoizmu i wielu innych niewidzialnych więzów, które nas krępują i ściągają w dół.

— To ambitne, górnolotne słowa, ale czy nie widzisz, że jest to nieosiągalne? Czy nie widzisz góry przeszkód? Czy nie widzisz, że wymagałoby to konsensusu milionów ludzi, na których postawy nie mamy żadnego wpływu? Cóż znaczy mój własny albo garstki zapaleńców entuzjazm w porównaniu z biernością, obojętnością czy nawet złą wolą milionów innych? —

Takie spojrzenie na rzeczywistość jest bardzo rozpowszechnione. Jednych prowadzi do zniechęcenia, a innych do gwałtownego atakowania i oskarżania tych, którzy rzekomo są przeszkodą. „Przecież to nie ja! Ja jestem w porządku. Ale moja postawa nic nie znaczy. A na innych nie mam wpływu. To oni ponoszą winę. To oni stanowią przeszkodę. Złodzieje wołają: Łapać złodzieja! Sytuacja jest więc bez wyjścia.”

Jeśli tak myślimy, to powinniśmy lepiej przyjrzeć się treści ewangelii. Bo zwycięstwo Chrystusa zawiera w sobie pokonanie wszystkich tych przeszkód. Dla Boga nie jest nic niemożliwego. Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra. Nie ma żadnej obiektywnej przeszkody, która byłaby w stanie powstrzymać zwycięski pochód ewangelii.

Spójrzmy na garstkę uczniów Chrystusa po jego wniebowstąpieniu. Niewykształceni, bez środków, pozornie bez szans w obliczu wrogiego pogańskiego świata. Ale wyposażeni w moc Ducha Świętego, co zupełnie odwróciło stosunek sił. To wrogi, pogański świat okazał się być zupełnie bez szans w obliczu tej ofensywy ewangelii, dokonanej przez Ducha Świętego z użyciem tej słabej garstki uczniów.

Nasze szanse i możliwości są nie mniejsze, a pod pewnymi względami nasze położenie jest znacznie korzystniejsze. Pismo Święte, a także życie wielu świętych na przestrzeni dziejów Kościoła dowodzi, że nie ma żadnych granic tego, co Bóg może uczynić, jeśli znajdzie uległe i całkowicie oddane Mu ludzkie narzędzie.

A więc, bracie, nie ma potrzeby martwić się o miliony. O to zatroszczy się Bóg. Masz tylko siebie, swoje serce i ręce gotowe. I to w zupełności wystarczy. Trzeba rozpocząć od siebie. Wystarczy, jeśli każdy z nas zacznie od samego siebie. To cudowny przepis na potężne poruszenie duchowe w Polsce i nie tylko. Nic więcej nie mamy, ale też niczego więcej nie potrzebujemy. O całą resztę zatroszczy się Duch Święty. I On już dawno o wszystkim pomyślał i wszystko zaplanował. Czeka tylko na twoją i moją decyzję.

— A co, jeśli inni pozostaną obojętni? — To znowu nie nasza sprawa. My nie mamy klucza do ludzkich dusz, ale Duch Święty go ma. Wiemy, że prawdziwa Boża miłość i świętość są zaraźliwe. Nie sposób im się oprzeć. Nie sposób je zignorować lub przejść koło nich obojętnie. Przesłanie ewangelii, poparte wysokiej jakości życiem według jej wzorców, jest niezmiernie atrakcyjne. Rzuca wyzwanie i zmusza do konfrontacji. Ewangelia jest mocą Bożą. Ku przemianie życia jednostki i całego narodu.

Świętość jest jak ogień, który się szybko rozprzestrzenia. Wokół świętych, jeśli działają na polecenie i przy współdziałaniu Boga, często gromadzą się tłumy. Nie wahaj się zacząć, a inni dołączą do ciebie. Zresztą wielu już zaczęło. Nie będziesz sam ani nie będzie nas garstka. Historia zna takie przypadki wspaniałej odnowy. Ale to, co może stać się naszym udziałem, nie ma precedensu w historii.

Nie myśl, że powinni to robić inni. Nie myśl, że ciebie wezwanie Boże nie dotyczy. Nie myśl, że to, o czym śpiewamy w „Barce”, dotyczy tylko powołań kapłańskich. Jan Paweł II powiedział: „Świętość nie jest sprawą kilku wybranych dusz: do świętości jesteśmy powołani wszyscy bez wyjątku.” Nie pozwól, by niskie mniemanie o sobie uniemożliwiło ci wypełnienie twojego wielkiego powołania. William Carey, jeden z pierwszych znanych misjonarzy chrześcijańskich w Indiach, powiedział: „Proś o wielkie rzeczy. Bierz Boga za słowo. Próbuj wielkich rzeczy dla Boga; oczekuj wielkich rzeczy od Boga.” Podobnie mówi Jan Paweł II ludziom młodym: „Nie popadajcie w przeciętność… Chrystus wzywa was do rzeczy wielkich.”

Można się spodziewać, że większość czytelników tego tekstu stanowić będzie dwie różne grupy. Jedni to ci, którzy nie czytają i nie znają Pisma Świętego, ani ich ono nie interesuje, a takie pojęcia jak miłosierdzie czy świętość są dla nich czymś utopijnym, dalekim od rzeczywistości. Tacy nie będą wiedzieli, o co w tym tekście chodzi, ani też nie będą w stanie podjąć przedstawionego tu wezwania. Dla takich na miejscu jest rada: Czytaj Pismo Święte, nawiąż osobistą relację z Bogiem poprzez modlitwę, skontaktuj się z ruchem czy wspólnotą, gdzie ludzie studiują Pismo Święte, przeżywają duchowe odrodzenie, a ewangelia i świętość są dla nich czymś żywym i praktycznym. A kiedy i dla ciebie pojęcia te staną się żywe, wróć ponownie do tego tekstu.

Druga grupa to ci, którzy zetknęli się już z żywym, dynamicznym chrześcijaństwem i doświadczyli na sobie działania Ducha Świętego, gorąco ukochali ewangelię i świadomie podążają za Chrystusem. Mają wtedy pełną świadomość, o co tu chodzi, jakie są Boże pragnienia i dążenia w stosunku do naszego Kraju i Narodu. Tacy mają też wszelkie możliwości i są powołani do tego, aby na Boże wezwanie odpowiedzieć: „Oto ja, poślij mnie!” I przede wszystkim do takich skierowane jest niniejsze przesłanie. A wiadomo, że tacy ludzie nie stanowią w naszym Kraju garstki, lecz znaczącą, liczącą się siłę.

— Ale co trzeba robić? Na czym miałoby to polegać? — To bardzo proste. Przede wszystkim, tam, gdzie jesteś, od zaraz myśl, mów i postępuj zgodnie z tym, co jest ci znane z nauki Chrystusa. Zerwij z wszelką dwulicowością. Zdecydowanie usuń ze swojego życia wszystko, czego nie zaakceptowałby Chrystus. Bądź prawdomówny, prostolinijny, rzetelny, pracowity, kochający, miłosierny, współczujący względem wszystkich. Rób to, co dyktuje ci sumienie, oświecone przez Ducha Świętego.

To nie będzie stale miła przechadzka. Napotkasz poważne problemy, sprzeciwy i częstokroć rozczarujesz się samym sobą lub innymi. Ale na to wszystko są środki zaradcze, zasoby Bożego duchowego wsparcia. W miarę trwania na tej drodze i zdobywania doświadczenia odkrywać będziesz coraz to nowe aspekty mocy ewangelii, zdolnej zaspokoić wszelkiego rodzaju potrzeby i sprostać wszelkim pojawiającym się wyzwaniom.

Jednocześnie stale pogłębiaj swoją relację z Bogiem przez modlitwę, studiowanie Pisma Świętego i kontakt z żywymi członkami Kościoła. I nie milcz, lecz w pokorze dziel się z innymi tym, czego się nauczyłeś. Nie pozwól, aby diabeł zbierał punkty, trzymając tych, którzy wiedzą o czymś bardzo doniosłym, z dala od tych, którzy bardzo potrzebują się tego dowiedzieć. A jeśli Bóg powoła cię do czegoś nowego, większego, pozwól Mu się prowadzić.

Warto na tym miejscu przytoczyć doniosłe zdanie bł. Natalii Tułasiewicz, która choć była osobą świecką, szła posłusznie za głosem Bożym i całe swoje życie poświęciła dla Boga i dla bliźnich. (Przepiękny artykuł na jej temat ukazał się w dwumiesięczniku „Miłujcie się!” 2-2005, str. 20- 23). Jej życiowa maksyma brzmiała: „Żyj tak, jakby od jakości twego życia zależał los świata”. Dodajmy, że los świata rzeczywiście w jakimś stopniu zależy od jakości życia każdego z nas. A czasem w stopniu ogromnym. Nie jest to przesada.

Bóg nigdy nie stawia nikomu z nas wymagań, których spełnienie przerastałoby nasze możliwości. O wszystko, co przerasta nasze możliwości, zadbał On sam. To, czego oczekuje się od nas, to tak mało, a jednocześnie tak wiele. Jeśli tylko zaczniemy tak postępować jako jednostki świadome swojego celu, rezultaty będą zdumiewające. Najprawdopodobniej będzie to podobne do lawiny, w której maleńka grudka śniegu tocząc się powiększa się szybko, aż w końcu porywa z sobą wszystko i zmiata wszystko ze swojej drogi. Albo jak reakcja lawinowa ładunku wybuchowego, wyzwalająca w bardzo krótkim czasie olbrzymią energię.

Pozwólmy Bogu użyć nas do tego, aby w naszym Kraju nastąpiła ta potężna, nieporównywalna z niczym reakcja lawinowa ewangelii, wyzwalająca ogromne ilości energii w postaci wszelakiego dobra, zdolna oczyścić i odnowić wszystkie zakątki w naszych sercach i wszystkie dziedziny naszego życia społecznego.

To nie jest utopia. To już się zaczęło. Ta grudka już się toczy. Z każdym dniem to będzie coraz bardziej znaczące i widoczne, jeśli tylko wrażliwi będziemy na głos i prowadzenie Ducha Świętego. Czy czujesz na sobie to spojrzenie swojego Pana i Mistrza? Czy słyszysz, jak jego usta wypowiadają twoje imię? Nie zwlekaj! Razem z Nim nowy zacznij dziś łów!

J. K.