SZUM ULEWNEGO DESZCZU


W czasie panowania króla Achaba Izrael zszedł z drogi, jaką wytyczył mu jego Bóg. Stało się to za sprawą żony Achaba Izebel, cudzoziemki, wyznawczyni obcych bogów i kobiety zepsutej moralnie. Doszło do tego, że na utrzymaniu państwa było czterystu pięćdziesięciu proroków Aszery (1Kr 18:19).

Bóg jest Bogiem zazdrosnym i chwały Swojej nie odda innemu (5Mo 5:9; Iz 48:11). Nie chodziło jednak tylko o osoby czczonych przez królową bóstw. Chodziło w pierwszym rzędzie o to, że ci prorocy, to znaczy przywódcy religijni, eksperci i doradcy państwowi, rzecznicy tych obcych kultów, reprezentowali i lansowali w narodzie zupełnie inny styl życia, inny sposób myślenia, inną skalę wartości, inny poziom moralny, inny sposób postępowania i inne dążenia i cele, pod wieloma względami sprzeczne z prawami Bożymi i wolą Bożą. Ta obca religijna „rewolucja kulturalna”, szermująca zapewne hasłami nowoczesności i postępu, zaczęła jak zaraza zżerać prawdziwe życie duchowe w narodzie. Ci, którzy dali się porwać tą lawiną stanowili tak ogromną większość, że Eliasz przypuszczał, iż tylko on sam pozostał wierny Panu.

W oparciu o Boże prawa nie trudno było przewidzieć, jakie w krótkim czasie przyniesie to skutki. Dokładnie w myśl Bożych zapowiedzi niebo stało się jak miedź, a ziemia jak żelazo, jej deszczem zaś był proch i pył (5Mo 28:23–24, 31:16–18). Boże błogosławieństwo zamieniło się w przekleństwo. Była to straszna cena, jaką naród musiał zapłacić za swoje odstępstwo i uległość tym obcym wpływom.

Skutki odejścia od Bożych wytycznych, zejścia z Jego drogi, opuszczenia Jego przykazań, są zawsze takie same. Obierając inny styl życia, inny sposób myślenia, inną skalę wartości, inny poziom moralny, ludzie pozbawiają się błogosławieństwa Bożego i skazują się na duchową suszę, głód i nieszczęścia (1Kr 18:18), bez względu na to, czy chodzi o poszczególne osoby, rodziny, zbory, kościoły, czy całe społeczeństwa i narody.

Był tylko jeden środek zaradczy, jeden sposób przywrócenia błogosławieństw Bożych, których symbolem był tak bardzo pożądany deszcz. Należało uznać, że Pan jest Bogiem (w. 39) i radykalnie rozprawić się z wszystkimi obcymi wpływami, które były przyczyną odstępstwa. Wyrazem i dowodem tego odwrócenia się od zła było pozbawienie życia wszystkich proroków obcych bóstw, którzy byli nosicielami zepsucia: „Pochwyćcie proroków Baala, niech nikt z nich nie ujdzie” (w. 40). Jeszcze dzisiaj pewni ludzie ubolewają nad zbytnią surowością Eliasza, nie wiedząc, że postąpił on ściśle według Bożego rozkazu (5Mo 13:6). Właśnie takie rozwiązanie sprawy było konieczne i każde inne rozwiązanie byłoby nieskuteczne. Jak tylko Boże wymagania zostały spełnione, powrót Jego błogosławieństwa w postaci deszczu nie dał na siebie długo czekać: „Tymczasem niebo pokryło się chmurami, zadął wiatr i spadł ulewny deszcz” (1Kr 18:45).

Boże prawa są niewzruszone i działają niezawodnie. Jak tylko spełnione zostaną określone przez Boga w Jego Słowie warunki, nastąpią przewidziane przez Boga w tymże Słowie skutki. Bóg nie może przywrócić Swego błogosławieństwa, póki nie zostaną usunięte przyczyny, które spowodowały, że musiał je cofnąć. Królestwo Boże nie jest oparte na dowolności, ani przypadkowości, lecz na niezmiennych Bożych prawach.

Wniosek z tych wydarzeń jest oczywisty. Jeśli występują objawy suszy i stagnacji duchowej, należy wnikliwie zweryfikować wszystkich „proroków” — doradców, trzymanych na etatach naszego życia duchowego. Są to nasze ludzkie myśli, przekonania, utarte zwyczaje i tradycje, źródła skąd czerpiemy inspirację, nasza lektura, nasze wzorce zachowania, mówienia, postępowania, motywy naszego działania i wiele innych. Czy są oni wszyscy godnymi zaufania prorokami Pańskimi, działającymi w zgodności z Bożym Słowem i Jego wolą, czy też są między nimi czciciele obcych bogów, których wpływ składa się na styl życia, sposób myślenia, skalę wartości i poziom moralny, odbiegające pod wieloma względami od Bożych dróg dla Jego ludu? Jeśli zależy nam na tym, aby rozprawić się z zastojem duchowym w naszym życiu, przepis jest niedwuznaczny: „Pochwyćcie ich… niech nikt z nich nie ujdzie” (w. 40). Jeśli wbrew Bożym wskazówkom ulitujemy się nad niektórymi, pozostawimy ich przy życiu i pozwolimy im kontynuować ich robotę, będziemy za to płacić wysoką cenę. W tej sprawie nie czas ani miejsce na sentymenty, gdyż stawka jest zbyt wysoka.

Bóg nie jest zazdrosny o Swoje błogosławieństwo. On chce błogosławić i czeka z upragnieniem na chwilę, kiedy będzie mógł to robić. Chce błogosławić obficie nasze życie osobiste, rodzinne, zborowe, kościelne, chce błogosławić nasze społeczeństwo i cały naród. Wydostanie się z naszych bolączek, zastojów, schorzeń i kryzysów, i odzyskanie dynamiki, zdrowia i rozkwitu jest w pełni możliwe i realne. Spełnijmy tylko Boże warunki, przeprowadźmy gruntowną czystkę wśród proroków — doradców naszego życia, uznajmy Pana za swego Boga pod każdym względem i w każdej dziedzinie, a skutek nie da na siebie długo czekać: „Podnieś się… gdyż słychać szum ulewnego deszczu” (w. 41).

J. K.