Duchowe niedbalstwo

Wszyscy znamy z codziennego życia najróżniejsze przykłady niedbalstwa w takich dziedzinach jak nauka, praca, technika, zarządzanie itp. I wszyscy odczuwamy na sobie zgubne, tragiczne skutki tego schorzenia w postaci prymitywizmu, partactwa, bubli produkcyjnych, bałaganu i wielu innych zjawisk, rozkładających gospodarkę i niszczących jakość naszego życia. Obserwując życie społeczeństw, które zdołały zachować i pielęgnują takie cechy jak staranność i rzetelność, wyobrazić sobie możemy, jak straszną cenę przychodzi nam płacić za niedbalstwo. Nieodrobione do końca zadanie, niedomyślane przedsięwzięcie, niedokręcona śrubka, niedopilnowanie wykonania wydanego zarządzenia mimo pozornej niewielkiej „oszczędności” czasu, środków czy wysiłków przynosi w ostatecznym rozrachunku szkody, setki razy przewyższające te domniemane korzyści.

Niedbalstwo istnieje nie tylko w życiu powszednim, lecz także w życiu duchowym. Także i w tej dziedzinie jego skutki są niezmiernie żałosne. Słowo Boże mówi: „Przeklęty, kto wykonuje dzieło Pana niedbale” (Jr 48:10). Z tekstu tego wynika, że przez niedbalstwo można partaczyć także i pracę Bożą. Wynika z niego dalej, że ten, kto tak postępuje, jest nie tylko godzien nagany, lecz że znajduje się pod Bożym przekleństwem. A jak przejawia się niedbalstwo duchowe? Tak, jak w dziedzinie materialnej, może się ono przejawić na wiele różnych sposobów, gdy jednak chodzi o pracę Pańską, istnieje pewna szczególnie zgubna postać niedbalstwa. Mówi o niej druga część zacytowanego wersetu: „i przeklęty, kto powstrzymuje jego miecz od krwi”.

O co tutaj chodzi? „Jego mieczem” — nowotestamentowym mieczem Ducha — jest Słowo Boże (Ef 6:17; Hbr 4:12). Bierze go do ręki każdy, kto „w miejsce Chrystusa” wzywa ludzi do pojednania się z Bogiem (2Ko 5:20). Jak wiadomo, miecze służą do tego, by ranić i uśmiercać. Jeżeli Słowo Boże jest duchowym mieczem, to także i ono powinno ranić i uśmiercać. Czy znana nam jest taka funkcja Słowa Bożego? Mówimy o nim zazwyczaj jako o ożywiającym, życiodajnym pokarmie duchowym i niewątpliwie jako „Duch i żywot” (J 6:63) jest ono fundamentalnym elementem nowego życia w Chrystusie. Aby jednak mogło narodzić się nowe, musi umrzeć stare; aby móc zasadzić nowe, trzeba wykarczować stare; aby móc ożywić nowe, trzeba uśmiercić stare. Słowo Boże uczy wyraźnie, że nie ma życia dla sprawiedliwości bez śmierci dla grzechu (Rz 6:2,11,18), nie ma życia dla Chrystusa bez śmierci dla namiętności, rozbudzanych przez zakon (Rz 7:4-6), nie ma wejścia do Królestwa Bożego bez śmierci dla świata z jego żywiołami (Kol 2:20; Gal 6:14), nie ma zmartwychwstania do życia duchowego bez śmierci człowieka cielesnego z jego pożądliwościami (Gal 5:24; Rz 6:6), nie ma życia z Chrystusem bez śmierci z Chrystusem (Kol 3:3; 2Tm 2:11). Chodzi o to, że grzech, świat jako system duchowy i cielesność są pod nieodwołalnym Bożym wyrokiem skazującym i ratunek dla człowieka jest możliwy tylko przez śmierć dla wszystkiego tego, co podlega śmierci duchowej. Ewangelia jest dobrą wieścią o możliwości ratunku z wiecznej zguby i dlatego zwiastowanie ewangeliczne jest sprawą życia i śmierci. Podejmujący się tego zwiastowania ponoszą przed Bogiem ciężką odpowiedzialność. Jeśli nie ostrzegają wyraźnie przed niechybną śmiercią, stają się winni krwi swoich słuchaczy (Ez 33:8,9). Wiedział o tym dobrze apostoł Paweł, toteż pilnował tego, by zwiastować „całą wolę Bożą”, aby nie być winnym niczyjej krwi (Dz 20:26,27).

Niedbalstwo w zwiastowaniu Słowa Bożego polega więc na powstrzymywaniu Bożego miecza od krwi: na zwiastowaniu miłości Bożej bez gniewu Bożego, zbawienia bez potępienia, odpuszczenia grzechów bez sądu, wejścia do Królestwa Bożego bez wyjścia ze świata, naśladowania Chrystusa bez noszenia krzyża, chodzenia w Duchu bez umartwiania uczynków ciała. W atmosferze wesołości i rozbawienia ludzie przekonywani są, że koszystne jest stać się chrześcijaninem, przyjmując Jezusa jako osobistego Zbawiciela przez podniesienie ręki, gdyż poprawia to ogólne samopoczucie, wprowadza w krąg ciekawego towarzystwa zborowego i daje inne jeszcze korzyści. To robione jest często w dobrej wierze po to, by ułatwić podjęcie decyzji i nie zniechęcać ludzi mówieniem o ciasnej bramie, wąskiej drodze, zaparciu samego siebie i utracie własnej duszy. Jakie są jednak tego skutki?

Istotnie, nie trudno w dzisiejszym czasie zdobyć liczne rzesze zwolenników dla takiej atrakcyjnej „ewangelii”, jednakże pozyskanych w ten sposób spotyka po czasie przykre rozczarowanie: Stary człowiek, uśmiercony jedynie „na niby”, żyje i panuje w dalszym ciągu, przejawiając się w miłości do świata, uczynkach ciała i skłonnościach do grzechu. Ponadto, nowy człowiek, narodzony także tylko „na niby”, nie ma żadnego zmysłu dla sprawiedliwości, Słowo Boże interesuje go niewiele, jego wymagania są dla niego uciążliwe, toteż nie robi on żadnych postępów duchowych i jego życie dla Chrystusa jest niewypałem. Wszystko to są skutki niedbałego zwiastowania ewangelii — powstrzymywania się od głoszenia całej woli Bożej, także tej bolesnej, raniącej i uśmiercającej, bez której nie może być prawdziwie nowego. Niedokończone upamiętanie, niepełne zerwanie z grzechem, niekonsekwentne rozstanie się ze światem, niezdecydowana walka przeciwko własnej cielesności, niechętne podejmowanie obowiązków w pracy dla Królestwa Bożego i wiele tym podobnych — oto przejawy partactwa, skutki niedbalstwa w życiu duchowym. Ich globalny wynik to spartaczone chrześcijaństwo, spartaczone życie osobiste, rodzinne i społeczne, spartaczone zbory, spartaczony wygląd i spartaczone funkcjonowanie kościoła (2Tm 3:1-5).

Winni tego stanu znajdują się pod Bożym przekleństwem, a z Bogiem nie ma żartów. Boża dokumentacja na życie chrześcijańskie: osobiste, rodzinne, społeczne, zborowe i kościelne jest precyzyjna i niezawodna. Kto zgodnie z nią buduje starannie, solidnie i rzetelnie, osiągnie wspaniałe rezultaty i odniesie Boże błogosławieństwo. Jest to w pełni osiągalne, jest to jednak nie do pogodzenia z niedbalstwem. Rozkaz do Tymoteusza, obowiąyujący wszystkich sług ewangelii, brzmi: „Pełnij rzetelnie służbę swoją” (2Tm 4:1-5).

I jeszcze jedna myśl na zakończenie. Niedbalstwo człowieka jest cechą, która przejawia się w równym stopniu we wszystkich dziedzinach jego życia. Jeśli ktoś wykazuje niedbalstwo w jednej dziedzinie, możemy być pewni, że z innymi dziedzinami nie będzie lepiej. Kto niedbale pełni swe obowiązki rodzinne, pracownicze czy społeczne, będzie na pewno partaczem także i w sprawach duchowych. Niezależnie, gdzie przejawia się nasze partactwo, jest ono dowodem naszej choroby duchowej i potrzeby duchowego uzdrowienia. Niedbalstwo jest cechą starej, nieodrodzonej, cielesnej natury, z której nie zdołamy wyzwolić się sami. Zbliżmy się w upamiętaniu i pokorze do Chrystusa, wyznając swoje zaniedbania, a On zdejmie z nas ten hańbiący łachman i oblecze nas w Swoją sumienność, staranność i rzetelność. Ćwiczmy się w tych cechach, przeglądając się w zwierciadle Jego Słowa, a nasze życie, jak i stosunki wokół nas, będą doznawały uzdrowienia. Przyniesie nam to zaszczyt i przyczyni się do chwały Bożej.

J. K.