Nad czym ubolewał PAN JEZUS?

  Audycja nr: 363
Przygotował: Pastor Henryk Zagrodnik
Tekst biblijny: Ewangelia św. Marka 9:19
Data opublikowania: 11. 11. 2006
Czas odtwarzania: 18:33 min
Rozmiar pliku: 2505 kB
                        Posłuchaj/Pobierz

Z Ew. Marka 9,19 czytamy: „O rodzie bez wiary! Jak długo będę z wami? Dokąd będę was znosił?

Słowa te wyrwały się zbolałej piersi PANA naszego JEZUSA CHRYSTUSA. Wskazują one na to, jak ubolewało serce naszego PANA i ZBAWICIELA z powodu ludzkiej niewiary. Zbliżał się końcowy etap okresu Jego trzyletniej działalności, a ludzie nie byli zdolni wierzyć. Wprawdzie słuchali Jego słów, o którym było powiedziane, iż mówił jako TEN, który ma moc i widzieli Jego cuda, które czynił. Wśród nich byli chorzy, ułomni, głusi, ślepi i trędowaci, którzy przeżyli uzdrowienie przez dotknięcie Jego błogosławionej ręki. Jedli chleb, który cudownie został rozmnożony. A pomimo tych cudów, jednak nie mogli wierzyć.

W taką właśnie atmosferę przyszedł PAN JEZUS, gdy zszedł z Góry Przemienienia. Zastał tam uczonych w Piśmie wiodących spór z uczniami Jego, a wśród nich zatroskanego ojca i nieszczęśliwego jego syna opętanego przez ducha nieczystego. Słowa powyższego tekstu dotyczyły całego tego zgromadzenia u podnóża Góry Przemienienia. W szczególności zaś uczonych w Piśmie, zapłakanego ojca i opętanego syna. Z całą pewnością odnosiły się one również do grona uczniów, którzy gdy zaistniała konieczność okazania pomocy człowiekowi, byli bezradni. Co się mogło stać, że ci sami uczniowie, którzy po powrocie z misji, w którą PAN JEZUS ich wysłał oznajmili z wielką radością: PANIE! I duchy nieczyste są nam poddane!

W tej chwili nie nastręcza żadnej trudności zrozumienie faktu, iż słowa te były aktualne, gdy chodziło o wewnętrzny stan uczonych w Piśmie. U nich była to świadoma niewiara. Świadomie nie chcieli wierzyć i świadomie się buntowali. Chodzili za PANEM JEZUSEM, aby GO podpatrywać i usiłowali za wszelką cenę przyłapać na słowie. Jednym słowem pragnęli jakiekolwiek uzasadnienie dla swej niewiary. PAN JEZUS bardzo dobrze o tym wiedział i widział na wskroś ich zbuntowane i niezdolne do wiary serce.

Jest to naprawdę nędzny stan takiego człowieka, który postawiony wobec przekonywujących faktów Słowa BOŻEGO, nadal trwa w stanie świadomego buntu. Pomimo, że wie, że jest prawdą to, co się głosi ze Słowa BOŻEGO, a jednak sam sobie stwarza przeszkody, aby tylko tej zbawczej prawdzie się nie poddać. Nic, więc dziwnego, że z ust naszego PANA wyrywają się słowa: „O rodzie bez wiary! Jak długo będę z wami? Jak długo mam wśród was przebywać, abyście mogli uwierzyć? Jak długo jeszcze mam w śród was czynić cuda, abyście mogli uwierzyć, że JESTEM SYNEM BOŻYM? Jednakże PAN JEZUS w dalszym ciągu chce im jeszcze pomóc uwierzyć. Pozwala, aby mogli zobaczyć na własne oczy nowy wielki cud. Wskazując na opętanego młodego człowieka mówi: przyprowadźcie go do MNIE. Nasz BÓG jest BOGIEM miłości i łaski. Pragnie wszelkimi sposobami pomóc człowiekowi osiągnąć zbawiającą wiarę. Człowiek ginie jedynie wtedy, gdy już całkowicie odrzuci wyciągniętą rękę ZBAWICIELA. Słowa naszego tekstu dotyczyły również ojca opętanego młodzieńca. Być może był to jedyny jego syn i jedyna pociecha w jego starości, z którym wiązał wszelką nadzieję na przyszłość, jako następcę i spadkobiercę.

Jakaż, więc musiała być rozpacz i ból ojca. Na pewno oddałby cały swój majątek, gdyby można było uratować syna. Może poświęciłby nawet własne życie, aby tylko przywrócić zdrowie choremu. Niestety, ludzie okazali się bezsilni a wiedza lekarzy zawiodła. Co wobec tego robić? Udam się do JEZUSA z Nazaretu – pomyślał rozpaczliwie ojciec. Przyszedł, więc w chwili, kiedy PAN JEZUS przebywał na Górze i miał spotkanie z Mojżeszem i Eliaszem, gdzie rozmawiali o ofierze, jaką PAN JEZUS miał złożyć, aby ratować ludzkość od wiecznego zatracenia. Ale przecież uczniowie poprzednio także uzdrawiali. Przyprowadził, więc ojciec syna do uczniów. Uczniowie również okazali się bezradni. Z chwilą pojawienia się PANA JEZUSA, żali się ojciec syna mówiąc: Prosiłem uczniów Twoich, aby GO wygnali, ale nie mogli.” Żali się biedny człowiek. „O rodzie bez wiary” – padła odpowiedź PANA JEZUSA. Znaczy to, że i w nim nie znalazł wiary. Musiał to być inny rodzaj niewiary, skoro PAN JEZUS inaczej go potraktował.

Jest to już dobry początek, kiedy człowiek pragnie uwierzyć. BÓG nigdy nie pozostawia człowieka, poszukującego prawdy. Ojciec syna chciał uwierzyć, ale nie mógł. I ta niewiara sprawiała ból i raniła serce ZBAWICIELA. Słowa PANA JEZUSA okazały się również prawdą, gdy chodziło o Jego uczniów. Także i oni zostali opanowani przez niewiarę. W chwili, gdy powstała potrzeba czynu, stało się, że ich wiara została sparaliżowana. I oto pytanie. Dlaczego? Aby na to odpowiedzieć zobaczmy, co się działo w Cezarei Filipowej, kilka dni wcześniej. PAN JEZUS wiedząc, że zbliża się czas Jego śmierci krzyżowej, chce najbliższych swoich uczni do tego przygotować. Zadaje, więc pytanie:, za kogo uważają MNIE ludzie? Ewangelie przytaczają różne odpowiedzi. Następnie przechodząc do istoty rzeczy zadaje pytanie jeszcze raz:, a wy, za kogo mnie uważacie? Na to pytanie odpowiada Piotr, który był niewątpliwie wyrazicielem wszystkich, odpowiedział: TYŚ jest CHRYSTUS, SYN BOGA Żywego. Dzięki tchnieniu DUCHA BOŻEGO uczniowie mogli zobaczyć CHRYSTUSA BOŻEGO, KRÓLA, SYNA BOŻEGO.

W ten sposób przygotował PAN grunt pod to, co miało dopiero nastąpić. Miar zamiar oznajmić prawdziwy cel przyjścia na świat. „I począł ich nauczać, że SYN CZŁOWIECZY musi wiele wycierpieć i być odrzuconym od starszych ludu i przedniejszych kapłanów i od uczonych w Piśmie i być zabitym, i po trzech dniach zmartwychwstać.” (Mk.8,31). Taki był - BOŻY plan. Plan ludzki był zupełnie inny. Ludzie w MESJASZU chcieli widzieć Króla ziemskiego królestwa Izraela. Taka też była nadzieja uczniów. W CHRYSTUSIE PANU widzieli ziemskiego monarchę, siebie zaś członkami Jego gabinetu.

Co? Nasz PAN i Mistrz ma umierać na krzyżu? Nie – to się tu coś nie zgadza z naszym planem. I znów pojawia się Piotr. W żadnym wypadku PANIE! – I tak zaczął upominać ZBAWICIELA. PAN JEZUS wiedział, że tym razem Piotr stał się narzędziem odwiecznego nieprzyjaciela, przeciwnika krzyża, na którym miało nastąpić odkupienie grzesznego człowieka. I oto słyszymy przerażające słowa PANA JEZUSA: „Idź precz ode MNIE, szatanie! Albowiem ty myślisz nie o tym, co BOŻE, ale o tym, co ludzkie. (Mk.8,33). Otóż właśnie to, że ludzkie plany nigdy nie będą się pokrywać z BOŻYMI planami i chwała BOGU za to. Tutaj właśnie był moment, w którym została sparaliżowana wiara uczniów.

Potem nastąpiło sześć dni milczenia, po upływie, których wziął PAN JEZUS Piotra i dwóch innych uczniów na Górę, gdzie na ich oczach przemienił się i wstanie uwielbionym rozmawiał z Mojżeszem – przedstawicielem Zakonu i Eliaszem – przedstawicielem proroków. Na Górze Przemienienia wiara Piotra i jego towarzyszy przygotowywała się do przyjęcia planu BOŻEGO – do Golgoty.

Tymczasem reszta uczniów przebywała u podnóża Góry ze sparaliżowaną wiarą. Krzyż stał się kamieniem obrazy i przekreślał ich plany. Nie byli oni przygotowani na przyjęcie tego faktu. Dlatego właśnie okazali się bezsilni, gdy trzeba było pomóc cierpiącemu człowiekowi. „O rodzie niewierny!” – Mówi PAN JEZUS do swych najbliższych.

Jesteśmy wdzięczni PANU JEZUSOWI, że nie pozostawił w dawnym stanie tych wszystkich biednych ludzi. Uczonych w Piśmie pozostawił, aby byli świadkami jeszcze jednego cudu, który pomógłby im uwierzyć. Na pewno wielu z tych, co tam byli uwierzyli w PANA JEZUSA. Wierzyć w PANA JEZUSA, to nic innego jak przyjąć Jego naukę i w sposób praktyczny zastosować w swoim życiu. Jednak o tych ludziach, co tam byli, Ewangelia nie wspomina.

PAN JEZUS pomógł uwierzyć zrozpaczonemu ojcu i uzdrowił jego syna. Chłopcu przywrócone zostało zdrowie, młodość, a z nią wszelkie możliwości. Pouczył także Swoich uczniów, w jaki sposób można odzyskać utraconą moc wiary. A dzieje się to przez modlitwę i post! Jestem przekonany, że słowa powyższego tekstu dotyczą każdego z nas. Szczególnie wtedy, gdy nie chcemy naszego życia podporządkować BOŻEMU planu i buntujemy się. Ukorzmy się przed NIM i wyznajmy słowami człowieka z Ewangelii: „wierzę PANIE! Pomóż niedowiarstwu memu.”

Módlmy się!

BOŻE Święty, TY jesteś jedynym, który obdarowujesz darem wiary. Zwracam się, zatem do CIEBIE i w Imieniu PANA JEZUSA serdecznie proszę, abyś pomnażał moją wiarę, bo Słowo Twoje ostrzega mnie, że bez wiary nie można podobać się TOBIE. Niechaj z serca mego płynie nieustanne dziękczynienie i uwielbienie za łaskę, jaką okazałeś w moim PANU i ZBAWICIELU w JEZUSIE CHRYSTUSIE. Amen.

(91–B1)