Nasza nadzieja

  Audycja nr: 225
Przygotował: Pastor Henryk Zagrodnik
Teksty biblijne: Ewangelia św. Łukasza 20:37,38;
1 List do Koryntian 15:14
Data opublikowania: 20. 03. 2004
Czas odtwarzania: 20:08 min
Rozmiar pliku: 2718 kB
                        Posłuchaj/Pobierz

Każdy chrześcijanin świadomy swej wiary żyje nadzieją, że BÓG nie jest BOGIEM umarłych, lecz żywych. Człowiek w wirze tego świata odsuwa na dalszy plan sprawy ostateczne i wydaje mu się jakby to było rzeczą normalną. Rzadko, kiedy o tych sprawach rozmawiamy i nigdy nie mamy czasu, aby poważnie się nad tym zastanowić. Mimo to wyłaniają się z naszej podświadomości, zwłaszcza w chwilach trudnych i ciężkich, że istnieje inny świat. Chwytamy się tej nadziei jak koła ratunkowego, bo jesteśmy świadomi, że śmierć jest zjawiskiem oczywistym, ocieramy się o nią i jesteśmy jej świadkami. Daje ona znać o sobie bólem po stracie najbliższych. Trudniej natomiast bywa ze zmartwychwstaniem. Jest ono nadzieją na ostateczne zjednoczenie z BOGIEM, po zakończenie trudnego życia na ziemi i na przejście w inny świat, doskonalszy i piękniejszy. Lecz jakże dla wielu z nas, nadzieja ta jest nieprecyzyjna lub wręcz niejasna. Jakże często na potwierdzenie całkowitej ignorancji tych spraw słyszy się zdanie: „Ostatecznie, kto tam wie, jak tam będzie.” Lecz PAN JEZUS, który zapewnił swoich uczniów o prawdziwości tej nadziei nie pozostawił w tej najważniejszej ze wszystkich spraw żadnych niejasności i niedomówień. Przeciwnie, zapewniając o tym, że „kto uwierzy, żyć będzie” oraz, że sam jest „zmartwychwstaniem i życiem,” wstał z grobu na trzeci dzień po swojej śmierci krzyżowej. Ap. Paweł dodaje, że w ten sposób stał się ON „pierwiastkiem tych, którzy zasnęli.”

Swoje zmartwychwstanie PAN JEZUS poprzedził wskrzeszeniem córki Jaira, młodzieńca z Nain i Łazarza. Apostołowie byli naocznymi świadkami tych wydarzeń. Ale rzecz dziwna, że gdy ON zmartwychwstał i przekazał im słowa pociechy, nie mogli w to uwierzyć. Tomaszowi jeszcze trudniej było w to uwierzyć. Mimo tych faktów i ogromnej liczby świadków, którzy swą męczeńską śmiercią przypłacili wiarę w zmartwychwstałego i żyjącego CHRYSTUSA PANA. Wiara wielu chrześcijan nie zawsze jest pełna, wielu nie ma nawet żadnej wiary. Dlaczego? Dlatego, że łatwiej jest uwierzyć w śmierć niż w życie. A może, dlatego, że ze śmiercią jesteśmy oswojeni, bo widzieliśmy jej skutki i mamy wiele dowodów jej obecności. W rozmowie z saduceuszami, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie, PAN JEZUS powiedział: „A że umarli wzbudzeni będą, to i Mojżesz zaznaczył przy krzaku gorejącym, gdy nazywa PANA BOGIEM Abrahama i BOGIEM Izaaka i BOGIEM Jakuba. Nie jest ON, więc BOGIEM umarłych, ale żyjących. Dla NIEGO, bowiem wszyscy żyją. (Łuk.20,37-38).

Wierzyć w zmartwychwstanie, pragnąć go i żyć nadzieją oglądania BOGA może tylko ten, kto już tutaj, w ziemskim życiu, na co dzień, obcuje z BOGIEM. Obcowanie z BOGIEM i bezpośredni z NIM kontakt następuje po osobistym spotkaniu i przeżyciu GO w Ewangelii. Oto jak przedstawia tę sprawę Ap. Paweł: „A oznajmiam wam, bracia, Ewangelię, którą wam opowiedziałem, którą też przyjęliście i w której stoicie. Przez którą też zbawienia dostępujecie. Albowiem naprzód podałem wam, co sam otrzymałem, że CHRYSTUS umarł za grzechy według Pism, i że był pogrzebany i zmartwychwstał dnia trzeciego według Pism. (1Kor.15,14). Zbawienie człowieka i jego nadzieja polegają na wierze w Ewangelię, głoszącą trzy podstawowe fakty: Śmierć CHRYSTUSA PANA za grzechy każdego człowieka, Jego grób i zmartwychwstanie wszystkich wierzących. Te trzy fakty są ze sobą nierozerwalnie związane. Nie można wierzyć w zmartwychwstanie CHRYSTUSA PANA i jednocześnie mieć pewność na swoje zmartwychwstanie, jeśli nie uwierzyło się W PANA JEZUSA jako ZBAWICIELA, gładzącego na krzyżu Golgoty osobiste grzechy każdego człowieka. Kto przeżył spotkanie z CHRYSTUSEM PANEM, kto doznał przebaczenia swych grzechów, ten rzeczywiście żyje dla BOGA. Dla takiego grób będzie jedynie przejściem z doczesności do wiecznego obcowania z BOGIEM.

W Psalmie 119,105 jest napisane: „Słowo Twoje jest pochodnią nogom moim i światłością ścieżkom moim.” Dzisiaj mamy dużo światła w różnych odcieniach i barwach. Noc staje się podobna do dnia. Takie jest życie i takie są jego zdobycze. Cała tragedia polega na tym, że dzisiaj w tak poważnych czasach, ciemność panuje w umysłach ludzkich. Ta ciemność zapanowała także w wielu kościołach. Wszystko to sprawia, że jeszcze bardziej pogłębiły się uczucia zimna i duchowego otępienia. Czy to światło, którego mamy pod dostatkiem, potrafi wszystko oświecić? Czy potrafimy oświecić dusze ludzką, która nadal pozostaje w grzechu, w okowach zła i nieprawości? Niestety! W tym wypadku światłość ta jest zupełnie bezsilna i nieprzydatna. Tylko Słowo BOŻE jest pochodnią, jest światłością, która potrafi oświecić i naprawić niezbadane i ciemne drogi ludzkie. Tylko Słowo BOŻE jest tą prawdziwą światłością, mającą moc życia i moc odnawiania ludzkiego życia. Jak bardzo potrzebna nam jest ta światłość Ewangelii w dzisiejszych czasach, gdy „rozmnożyła się nieprawość,” gdy ziębnie miłość, gdy zanika wiara i pobożność w ludzkich sercach, gdy grzech tak bardzo poniżył człowieka i odebrał mu jego godność i prawdziwe człowieczeństwo. Wiele przykładów mamy, na co dzień, że tak jest, że człowiek często przestaje być człowiekiem. Staje się zmorą, która nas dręczy i niepokoi, która napawa nas strachem. Bo człowiek jest zdolny do wszystkiego. Nie sposób jest wyliczyć, do czego zdolny jest człowiek. Opanował on przyrodę, ale nie opanował samego siebie, swoich instynktów i namiętności. Dopóki sam człowiek nie opanuje samego siebie, nie zmieni się i nie odrodzi, zawsze będzie postrachem i zmorą dla innych.

Jedynie światło Ewangelii może zmienić i naprawić człowieka – uczynić go lepszym, bardziej ludzkim i bojącym się BOGA. Światło Ewangelii może wyrwać człowieka z jego upadku i wyprowadzić na jasną drogę prawdy CHRYSTUSA PANA. Ta światłość Słowa BOŻEGO pomoże żyć trwać i ustrzec się od zbłądzenia, zejścia z tej zbawiennej drogi. „Słowo Twoje jest pochodnią na ścieżce mojej,” dzięki której nie będę błądził i przejdę bezpiecznie obok grożącego mi niebezpieczeństwa. To święte Słowo jest jak latarnia morska na szerokich przestrzeniach tego świata i drogowskazem w ciemnościach. Jak to dobrze, że w każdej chwili mego życia mogę z niego korzystać. Wielu moich bliskich i znajomych odrzuciło tę latarnię i pogardziło tym cudownym drogowskazem. Dlatego tak wiele jest wypadków, błądzenia i duchowego kalectwa. Jakże żałosny widok przedstawia człowiek o okaleczonej i zranionej duszy, który nikogo winić nie może, gdyż tylko sam ponosi winę za swoje zejście z tej drogi. BÓG daje każdemu człowiekowi do ręki tę pochodnię a wielu z pogardą ją odrzuca. Więc czyja jest w tym wina? To Słowo jest pochodnią i światłością na ścieżce mojej. Moja ścieżka do mnie należy. To mój osobisty los, moje radości i smutki, moje zdobycze i straty. Nie ma na świecie dwóch ludzi podobnych do siebie, tak jak niema identycznie podobnych losów człowieka. Podobnie Słowo BOŻE jest niepodobne do żadnej innej ścieżki. I tu w moim osobistym życiu, w moich osobistych przeżyciach, gdy jestem sam ze sobą, Słowo BOŻE pomaga mi, jest dla mnie oparciem, nadzieją i pociechą. To Słowo pomaga mi walczyć z samym z sobą, z moimi słabościami i nieudolnościami życiowymi. To Słowo zachęca mnie do szczerej modlitwy i do bezpośredniego kontaktu z BOGIEM. Jednym słowem uczy mnie życia. Ap. Paweł powiada: „Wszystko mogę w CHRYSTUSIE, który mnie posila, Jeżeli nie wszystko możesz, to dlatego, że brak ci tej mocy BOŻEJ, tego światła z Nieba. To Słowo jest światłością dla twojej rodziny. Jest ono pochodnią i światłem w twoim mieszkaniu. Jest ono pociechą i ostoją, gdy razem zbieramy się, by je wspólnie czytać i rozważać. Czy może być coś piękniejszego niż Biblia leżąca na widocznym miejscu?

Drogi Przyjacielu! Czy narodziłeś się dla BOGA pod Krzyżem Golgoty, czy już teraz żyjesz dla Niego? Jeżeli jesteś martwy w grzechach, BÓG nie może być twoim BOGIEM, ani teraz, ani w śmierci, ani poza grobem. Czy dla ciebie Biblia jest tą cudowną pochodnią, tą najlepszą światłością? A może nadal błądzisz po bezdrożach tego świata, nie znając tej najlepszej drogi i właściwego kierunku, które mogą doprowadzić Cię do właściwego celu, jakim jest życie wieczne z PANEM JEZUSEM? W tym grzesznym świecie, w tym morzu zła i nieprawości tylko Słowo BOŻE jest tą prawdziwą pochodnią i prawdziwą światłością. Innej światłości nie było, nie ma i nie będzie. Jeżeli szukasz i błądzisz, lub nie wiesz, co ze sobą zrobić, to weź tę pochodnię do rąk i rozpocznij czytać od Ewangelii Jana. Ona wskaże ci właściwy kierunek życia. Ona cię oświeci, gdy wokół ciebie będą same ciemności i przeszkody, których sam nie potrafisz ominąć.

Módlmy się!

PANIE JEZU, jestem tym zbłąkanym pielgrzymem. Jestem tą samotną łódką na falach mojego życia. Szukam prawdy i właściwego kierunku. OJCZE drogi proszę CIĘ w Imieniu PANA JEZUSA, wlej w moje biedne serce światło DUCHA ŚWIĘTEGO, którym jest pokój i radość. Dopomóż mi iść tą drogą, mimo codziennych trudności i przeszkód. Chroń mnie PANIE także od podstępnych pułapek szatańskich. Drogi PANIE, chcę być zawsze z Tobą, dlatego zwracam się do CIEBIE i proszę o pomoc. Amen.

(57–A1)