Powstań, Polsko, zrzuć kajdany!


Ostatnie dni życia i śmierć Papieża-Polaka poruszyły cały nasz kraj w sposób szczególny. Wywiązała się bezprecedensowa ogólnonarodowa refleksja, dotycząca spraw fundamentalnych o ogromnym znaczeniu dla przyszłości narodu. Dało się odczuć coś, co można by nazwać „powiewem dobra”. Zaraz jednak pojawiło się także pytanie, czy i jakie będą tego owoce. Czy i w jakim stopniu atmosfera tych niepowtarzalnych dni utrzyma się i zaowocuje trwałymi pozytywnymi zmianami naszych zachowań, a przez to wyższą jakością naszej wspólnej codzienności.

Tytuł niniejszego rozważania może budzić zdziwienie, a może nawet oburzenie. — Jakie kajdany? O czym ty mówisz? Przecież od kilkunastu już lat Polska jest wolna! — To prawda. Między innymi dzięki nauczaniu Jana Pawła II naród uwierzył w swoje siły, powstał i w sposób bezkrwawy pokonał totalitarny ustrój. To nasze wielkie, dziejowe osiągnięcie, z którego słusznie jesteśmy dumni. Budzi ono także szacunek całego świata.

Wolność i niepodległość to dobra o ogromnym znaczeniu. To wspaniały dar Stwórcy, który wysłuchał naszych modłów i raczył nam przywrócić wolną Ojczyznę. Kajdany zaborów, kajdany polityczne, które są wielkim złem, już nas nie krępują. Nie gnębi nas już tyran z Berlina ani z Moskwy. Mamy wspaniałą szansę normalnego rozwoju.

Nurtuje nas jednak pytanie, jak właściwie zagospodarować odzyskaną wolność. Niewątpliwie pragnieniem nas wszystkich jest wysoka jakość życia pod każdym względem, dostatek dóbr materialnych, poczucie bezpieczeństwa, życzliwość we wzajemnych relacjach w rodzinie, w pracy, w interesach, przy odpoczynku, ogólny wzajemny szacunek, wrażliwość na potrzeby innych ludzi i wiele innych dóbr im podobnych.

Wydawać by się mogło, że teraz spełnią się te nasze marzenia. A tymczasem większość z nas jest daleka od entuzjazmu, a często jesteśmy głęboko rozczarowani i sfrustrowani, gdyż nękają nas najróżniejsze problemy. Okazuje się, że niewola polityczna to nie jedyne zło, jakie nas nęka, a wolność polityczna to nie jedyne dobro, jakiego nam potrzeba. Dręczy nas inny jeszcze tyran, krępują nas inne jeszcze kajdany.

Swego czasu mówił o tym Jezus Chrystus do ludzi, którzy Mu uwierzyli. Powiedział im, że każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu i że tylko prawda zawarta w jego nauce może wyzwolić (Ewangelia św. Jana 8,31–34). Myśl, że są niewolnikami, godziła boleśnie w ich dumę narodową, ale taka była prawda. Syn Boży Jezus Chrystus przyszedł właśnie po to, aby dokonać tego wyzwolenia z tyranii grzechu, aby wprowadzić nas w wolność dzieci Bożych.

Wrodzoną skłonnością wszystkich ludzi jest robienie tego, co dla nas samych korzystne lub przyjemne, a to prowadzi nas do popełniania zła w różnej postaci. Dobro rodzi się z robienia tego, co godziwe i słuszne. Bóg, który nas stworzył, pragnie naszego dobra i szczęścia. Dlatego daje nam zasady postępowania, których przestrzeganie to zapewni. Grzech to po prostu naruszenie tych Bożych zasad.

Zaślepienie wywołane grzechem polega głównie na tym, że uważamy, iż Boże nakazy nas ograniczają, krępują, pozbawiają czegoś cennego. Myślimy, że popełnienie takiego czy innego grzechu będzie dla nas korzystne. Zawsze i w każdych okolicznościach przekonanie takie jest jednak z gruntu błędne. Grzech zawsze stanowi zamach na żywotne interesy jednostki i społeczeństwa.

Wynika stąd, że przestrzeganie wszystkich Bożych wymagań leży w naszym najgłębszym interesie, zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym. Wiąże się z tym potężny ładunek dobra wszelkiego rodzaju, zarówno osobistego, jak i społecznego. Wszelkie zło natomiast ma swoje źródło w buncie przeciwko Bogu czyli w grzechu. Grzech hańbi, zniewala, ograbia, zaślepia, upodla, rujnuje, wyniszcza. Każdy grzech inaczej, pod innym względem, ale wszystkie one są naszymi wrogami. I nie dotyczy to tylko takich drastycznych postaci zniewolenia jak narkomania, alkoholizm, wyuzdanie, przestępczość, lecz w równym stopniu także wielu pozornie „drobnych” uzależnień takich jak wybuchowość, kłótliwość, nieuczciwość, mówienie nieprawdy, wulgarne wyrażanie się, niewrażliwość na potrzeby innych. Wyzwolenie się z tych i wielu im podobnych więzów podnosi godność i zacność człowieka, a w skali społecznej podnosi naród na wyżyny dobra i stwarza stosunki, będące nieomal przedsionkiem nieba.

W przeciętnym człowieku, nie wyłączając wielu chrześcijan, pojęcie grzechu budzi niestety zakłopotanie. Jest to bowiem coś, co człowiek lubi, z czym jest mu przyjemnie i wygodnie, a co każe mu się porzucić. Człowiek taki często nie wie o tej głębokiej wewnętrznej satysfakcji, o tym wręcz niebiańskim uczuciu błogości, nieporównywalnym z żadną ziemską przyjemnością, jakiego doświadczają naśladowcy Chrystusa, które jest tysiąckrotną rekompensatą za każdą pozorną stratę, spowodowaną wyrzeczeniem się grzechu. Dopiero kiedy udziałem człowieka staje się to Chrystusowe wyzwolenie, dostrzega on ohydę grzechu i dąży usilnie do tego, by być od niego wolnym, gdyż jego odrodzona osobowość pociąga go do tego, co czyste, zacne i szlachetne.

Oby Duch Święty sprawił, by oczy nas wszystkich otworzyły się szeroko, aby widzieć z jednej strony ogrom zła i zniszczeń powodowanych przez grzech, a z drugiej strony wspaniały rozkwit we wszystkich dziedzinach życia, będący rezultatem wyzwolenia z tyranii grzechu!

— Ależ to utopia! To w istocie rzeczy żądanie, abyśmy wszyscy stali się święci! Każdy wie, że to niemożliwe. — Pozwól, że przekażę ci niesamowitą, wspaniałą, zachwycającą wiadomość: To jest możliwe! Nie jest to bowiem wynikiem naszych własnych wysiłków, lecz dziełem Bożej łaski. Ewangelia to wspaniała wiadomość o tym, że Jezus Chrystus zbawił czyli wyratował nas nie tylko od kary za grzechy, lecz także od tyranii grzechu. Oto, co na ten temat mówi święty apostoł Piotr: „...w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał” (1 List św. Piotra 1,15). Sam Bóg zaś powiedział: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (tamże 16; Księga Kapłańska 11,44). Pismo Święte mówi także o Słowie, czyli o Chrystusie: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (Ew. św. Jana 1,12).

Jednym z wielu dowodów, że jest to możliwe, jest pewien zwykły, a przy tym niezwykły chłopiec, Lolek Wojtyła z Wadowic, którego życie mieliśmy okazję bacznie obserwować przez wiele lat aż do jego śmierci. I właśnie on bardzo dobitnie wzywa nas do tego w swoim nauczaniu. Oto jego własne słowa: „W Chrystusie człowiek jest wezwany do nowego życia — życia syna w Synu, które doskonale wyraża chwałę Boga…” (Pamięć i Tożsamość, s. 32). W kolejnym zaś rozdziale, zatytułowanym „Odkupienie: zwycięstwo zadane człowiekowi”, wskazuje na niektóre etapy drogi, po której do tego się dochodzi poprzez oczyszczenie i oświecenie aż do zjednoczenia z Bogiem. Niezwykłość tego człowieka polegała przede wszystkim właśnie na tym, że on to Chrystusowe wezwanie usłyszał, uwierzył w nie i potraktował je na serio. I w tym sensie „niezwykłym” może stać się każdy z nas.

Ta walka o wyzwolenie z tyranii grzechu to nie walka z ludźmi, lecz walka wewnątrz naszej osobowości. Kto z determinacją powie „tak” Chrystusowi, będzie mógł toczyć zwycięski bój wiary, zdążać do wolności od namiętności, nałogów, hańbiących cech charakteru, egoizmu i znieczulicy, i będzie stawał się reprezentantem wysokiej jakości Bożego życia, opartego na miłości Boga i bliźniego, przez co zachęci do pójścia tą drogą wielu innych. Kto natomiast wybierze wygodnictwo, ten będzie żył jak dotąd, po staremu, zniewolony i skrępowany. Jeśli zaś jeszcze w dodatku będzie dumnie udawał sprawiedliwego, to uplasuje się wśród tych, których Chrystus nazwał hipokrytami, pobielanymi grobami, na zewnątrz pięknymi, a wewnątrz pełnymi zgnilizny. Na ustach można mieć bowiem „wartości chrześcijańskie”, a prowadzić życie, będące ich zaprzeczeniem.

Zachód jest bliski wyrzucenia chrześcijaństwa na śmietnik. Europa nie chce odniesienia do Boga w swojej konstytucji. Nie dlatego, że nie pragnie dobra, lecz raczej dlatego, że w życiu chrześcijan nie może dostrzec tego dobra. Nie może dopatrzyć się wysokiej jakości życia, będącego rezultatem konsekwentnego praktykowania Ewangelii na co dzień. — Czy możemy spowodować, by to się zmieniło? — Ależ tak! Zademonstrujmy sobie, Europie i całemu światu wspaniałość życia wyzwolonego z tyranii grzechu! Polska zadziwiła świat swoim bezkrwawym zwycięstwem nad tyranią polityczną. Czyż nie byłoby większym jeszcze zwycięstwem i czyż nie wzbudziłoby większego jeszcze szacunku, podziwu i wdzięczności dla naszego narodu, gdybyśmy w taki sam sposób pokonali tyranię grzechu i wywalczyli dla siebie, a także i dla innych prawdziwą wolność, by żyć pod każdym względem godziwie, zacnie i szlachetnie?

Jeśli postanowimy wspólnie pójść tą drogą, czeka nas niewymowne osobiste szczęście, „pełnia radości”, jak wyraża to Ewangelia, a nasz kraj czeka rozkwit, nie mający precedensu w historii. Możemy wywołać podziw i zdumienie całego świata. Możemy zawrócić Europę z drogi jej moralnej degradacji. Oczywiście nie siłą własną, lecz mocą Ducha. Odkupieńcze dzieło Chrystusa zawiera bowiem w sobie potencjał w pełni wystarczający do wykonania tej misji. Potrzeba tylko naszej wiary i posłuszeństwa. Wielokrotnie w historii Polacy udowodnili, że potrafią dla swojej Ojczyzny umierać. Teraz nadszedł czas, by udowodnić, że potrafimy dla niej żyć. Polsko, powstań, zrzuć kajdany grzechu! Polsko, wybierz wolność! Wybierz prawdziwą wielkość i zacność, opartą na mocy Prawdy!

J. K.