Prostą drogą pomiędzy skrajnościami


Od początku historii Bożych stosunków z ludźmi aktualną była sprawa pozostawania człowieka na Bożej drodze i nie zbaczania z niej. Nadając ludziom swoje prawa, objawiając im swoją wolę, Pan Bóg niejednokrotnie nalegał usilnie, aby nie zbaczali z Jego drogi ani na prawo, ani na lewo (5Mo 5:32-33; Joz 1:7; Joz 23:6; Prz 4:26-27). Zdaje się to wskazywać na dwa możliwe, przeciwstawne względem siebie kierunki tego zbaczania z Bożej drogi. Jak z tego widać, możliwe jest zbaczanie w dwojaki sposób. Można obrać dwa różne kierunki, całkiem przeciwne, a jednak oba one mogą być zejściem z kierunku właściwego.

Boże ostrzeżenia były jak najbardziej zasadne, gdyż jest naszą ludzką skłonnością łatwe wpadanie to w jedną, to w drugą skrajność. Tylko o jednym człowieku, a mianowicie o królu Jozjaszu, mówi Biblia, że nie zbaczał z Bożej drogi ani na prawo, ani na lewo (2Kr 22:2; 2Kn 34:2). Taka czy inna przesadność jest więc naszym stałym zagrożeniem, na które musimy zwracać baczną uwagę.

W naszym życiu duchowym i w nauczaniu Słowa Bożego występuje wiele takich par pojęć, które w praktyce są możliwym źródłem naszego zbaczania to w jedną, to w drugą stronę. Weźmy dla przykładu odwieczny problem doktrynalny wolnego wyboru i predestynacji. Można zgromadzić wiele tekstów biblijnych, przemawiających na korzyść wolnej woli człowieka i równie wiele na korzyść Bożego przeznaczenia w życiu człowieka i w biegu wydarzeń na świecie w ogólności. I są liczni zwolennicy jednej z tych koncepcji i równie liczni zwolennicy drugiej. Co więcej, toczą między sobą od stuleci zażarte spory i zarzucają sobie wzajemnie nieprawowierność. A tymczasem jedno i drugie to odchylenie, jedno w lewo, a drugie w prawo, gdyż Boża prawda obejmuje oba te aspekty, wszystkie wersety na ten temat są fragmentami Bożej, całościowej prawdy i kroczenie Bożą drogą wymaga uwzględniania i respektowania w równym stopniu ich wszystkich, jakkolwiek dla naszego umysłu byłoby to trudne.

Innym przykładem może być dualizm łaska — uczynki. Jedną skrajnością jest uwzględnianie i podkreślanie samej tylko łaski, co prowadzi często do porzucenia dbałości o uświęcone życie i tym samym do degradacji jakości chrześcijaństwa i jego wpływu na otoczenie. Drugą skrajnością natomiast jest skierowanie całej uwagi na uczynki, usilne dążenie do doskonałości w postępowaniu, co często prowadzi do legalizmu i staje się ciężkim brzemieniem, pozbawiającym radości i intymnej, dziecięcej relacji z Ojcem. A prosta, wąska droga prowadzi pośrodku pomiędzy tymi skrajnościami. Jest nią rozkoszowanie się nowym życiem, otrzymanym darmo, z łaski, i przynoszenie obfitego owocu dobrych uczynków, będących rezultatem i sprawdzianem działania łaski.

Jeszcze jeden przykład dualizmu, dającego okazję do popadania w skrajności, jest para Słowo — Duch. Jak wiadomo, są to dwa potężne filary zdrowego chrześcijaństwa, mocno z sobą zespolone, nierozerwalne, gdyż Słowo to Duch i Życie, a Duch najczęściej działa poprzez Słowo. Taka jest prosta droga, ale po obu jej stronach są skrajności. Z jednej strony znajduje się to, co A. W. Tozer nazywa tekstualizmem — niewolnicze, bezdusze trzymanie się litery, prowadzące do dogmatyzmu i formalizmu religijnego, z drugiej zaś strony znajduje się bujanie w obłokach domniemanej duchowości, kierowanie się snami, widzeniami i proroctwami w oderwaniu od Słowa, co prowadzi do wypaczeń i nieuniknionych rozczarowań.

Te wymienione dualizmy i wiele innych funkcjonują w chrześcijaństwie i nasze życie duchowe jest z nimi na bieżąco konfrontowane. Codziennie grozi nam zejście w lewo lub w prawo, utrata równowagi w tą czy w tamtą stronę. I nasze utrzymywanie się na prostej drodze za Panem zmusza nas do nieustannego korygowania kursu, do stałej czujności i rozwagi. To jest częścią „boju wiary”, jaki toczymy, a od jego rezultatu zależy nasza duchowa kondycja i użyteczność w pracy dla Pana.

Istotnym zaś czynnikiem w tym naszym kroczeniu Bożą drogą jest „nasz przeciwnik diabeł”, którego celem jest spowodowanie, byśmy zeszli z właściwego kursu. Jest dla niego obojętne, czy zejdziemy w lewo, czy też w prawo. Będzie usiłował zepchnąć nas w lewo, ale jeśli zobaczy, że jesteśmy uczuleni na zagrożenie z tej strony i nie damy się zwieść, momentalnie zmieni taktykę i zacznie spychać nas w prawo. Będzie próbował za wszelką cenę powstrzymać nas, pogrążyć w zniechęceniu i spowodować naszą bezczynność, ale jeśli okaże się to nieskuteczne, od razu zmieni metodę i zacznie gwałtownie pchać nas do przodu, do nierozważnej brawury, nadgorliwości i fanatyzmu. Podejmie wysiłki, aby pogrążyć nas w bezdusznym liternictwie, gdy jednak stwierdzi, że to niemożliwe, będzie nas wpychał w hiperduchową fantastykę. I tak w wielu innych sprawach, z nieznużonym uporem.

W aspekcie ogólniejszym Kościoła to jeszcze nie wszystko. Jego taktyka zmierza do tego, aby stworzyć obozy ludzi, którzy ulegli skrajnościom, a potem podsycać antagonizmy między nimi aż do wywołania ich wzajemnej walki. Usiłuje więc zmontować obóz nadmiernie podkreślający predestynację i rzucić go do walki z innym zmontowanym przez siebie obozem, nadmiernie podkreślającym wolną wolę. Obóz zwolenników taniej łaski z obozem ludzi bazujących na swoich uczynkach. Obóz miłośników biblijnych dogmatów z obozem ludzi o nadmiernej duchowości. W jakim celu to robi? Otóż między innymi i przede wszystkim w takim, aby stworzyć pozory, że istnieje tylko ta jedna alternatywa, że istnieją tylko te dwie możliwości i że prócz tych dwóch skrajności nie istnieje żadne inne rozwiązanie, że więc trzeba koniecznie wybrać którąś z nich. Ma w ten sposób nadzieję na to, że prawdziwa, prosta, wąska droga, prowadząca pomiędzy tymi skrajnościami, całkiem przestanie być widoczna i nikt jej nie dostrzeże. Oczekuje, że wszyscy popadniemy w jedną albo w drugą skrajność i będziemy się wzajemnie zwalczać. Gdzie tak się dzieje, osiąga pełny sukces i doświadcza maksimum satysfakcji.

Sytuację taką trafnie ilustruje taka oto stara historia. W pewnym miasteczku pojawiły się dwa zakłady kapelusznicze. Zaznaczmy, że było to w czasie, kiedy wszyscy nosili kapelusze i kiedy nie było ustaw, zabraniających nieuczciwej konkurencji. Te dwa nowe zakłady zaczęły między sobą ostrą walkę konkurencyjną. W oknie wystawowym zakładu A małpa tarmosiła i darła w strzępy kapelusze z wytwórni B, zaś w oknie wystawowym zakładu B w kapeluszach firmy A gnieździły się wrony i sroki. Coraz bardziej przyciągało to uwagę ludności, która bawiła się tym i kibicowała jednej albo drugiej firmie. Dochodziło nawet do bójek wśród nastolatków, zwolenników tej czy tamtej firmy. Rzecz oczywista, że nikt nie kupował kapeluszy gdzie indziej, tylko albo w zakładzie A, albo w zakładzie B. Wszystkie inne sklepy kapelusznicze, naprawdę dobre, splajtowały i zeszły z rynku. I dopiero po czasie wyszło szydło z worka. Okazało się, że oba te zakłady należały do tego samego właściciela! Wykorzystał on sprytnie ludzkie namiętności, aby zbić dla siebie kokosowy interes.

W aktualnej duchowej rzeczywistości na świecie zarysowała się sytuacja wielce podobna. Dotyczy ona oceny aktualnych wydarzeń na arenie Kościoła i perspektywy jego rozwoju w najbliższej przyszłości. Zarysowują się coraz wyraźniej dwie skrajności i wzmaga się walka pomiędzy nimi, co powoduje, iż prosta, wąska droga pośrodku dla wielu przestaje być widoczna. Celem przedstawienia istoty tej sytuacji weźmy za podstawę tekst biblijny, zapisany w Księdze Izajasza 60:1-2, gdzie tak czytamy:

„Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą.”

Jest to prawda biblijna i wezwanie, skierowane do ludu Bożego. Uderza tutaj pewien kontrast, pewne dwa przeciwstawne elementy przedstawionego obrazu: Z jednej strony ciemność i mrok, z drugiej strony światłość i chwała Pańska. Taki jest biblijny opis rzeczywistości. Cały ten opis jest prawdziwy i realny. Cóż jednak się dzieje? A no, diabeł montuje obozy, składające się z ludzi, którzy popadają w skrajności i podjudza ich do walki przeciwko sobie. A jakie to skrajności? Jedną stanowią ci, którzy widzą tylko ciemność i mrok, drugą zaś ci, którzy widzą tylko światłość i chwałę Pańską. Ocena tych pierwszych jest czarna jak noc, a ocena tych drugich świetlana jak słońce. Jedni i drudzy mają na swoje poparcie niezliczoną ilość wersetów biblijnych. Ironią tej sytuacji jest to, że oba te obozy widzą w zasadzie poprawnie. Ciemność, którą widzą jedni, jest jak najbardziej rzeczywista. Widzą więc jak najbardziej prawidłowo. Także ci, którzy widzą Bożą światłość, widzą prawidłowo, gdyż ona jest rzeczywista. Natomiast tragizmem tej sytuacji jest to, że jedni i drudzy widzą tylko połowę rzeczywistości, drugiej zaś nie widzą wcale, będąc na nią zaślepieni. I na skutek tego jedni i drudzy wyciągają z tego, co widzą, błędne wnioski.

W przewidywaniach tych pierwszych nacisk mocy ciemności na Kościół będzie coraz większy, zwiedzionych i odpadłych będzie coraz więcej, mnożyć się będzie liczba fałszywych proroków, nauczycieli i mesjaszy, aż wreszcie pojawi się antychryst i nastanie wielki ucisk. Nie ma więc co marzyć o przebudzeniu, nie ma sensu wysilać się, aby wpłynąć na stosunki społeczne, utopią jest oczekiwanie na mocne działanie Ducha Świętego. W przewidywaniach tych drugich diabeł nic już nie wskóra, będąc pokonany, lud Boży pójdzie od zwycięstwa do zwycięstwa, potężne przebudzenie ogarnie całą ziemię, tak że stopniowo całe narody, a nawet całe kontynenty zostaną pozyskane dla Chrystusa. I oczywiście tak skrajna różnica w ocenie rzeczywistości prowadzi do wzajemnych antagonizmów, do wzajemnego oskarżania się i do coraz ostrzejszych starć. Co oczywiście bardzo cieszy właściciela obu tych przedsiębiorstw, bo żadnej innej możliwości już prawie nie widać. Wydaje się, że wszyscy zmuszeni są kupić jak nie pierwszy, to drugi z tych kapeluszy.

Z tymi dwoma skrajnościami związane są dwa różne zwiedzenia naszych czasów. Dla szatana jest obojętne, czy zboczysz w lewo, czy w prawo. Czy będziesz pełny euforii ogłaszał Boże panowanie nad całym światem, czy też w przygnębieniu będziesz widział i rozgłaszał tylko to wszystko, co robi w dzisiejszym czasie diabeł. Jeśli widzisz tylko jedną stronę sceny i zagrożenie z niej wynikające, to najprawdopodobniej grozi ci zwiedzenie ze strony przeciwnej, skąd niebezpieczeństwa się nie spodziewasz. Jeśli widzisz tylko świetlaną przyszłość, to grozi ci popadnięcie w jakiś zwodniczy, hiperduchowy prąd, pozbawiony zakotwiczenia w Słowie Bożym. Jeśli zaś widzisz tylko dzieła diabła, fałszywe nauki i zwiedzenia, to przeoczysz wspaniałe Boże działanie nad Jego ludem, a nawet może się zdarzyć, że będziesz je jak Saul z Tarsu zaciekle zwalczał.

Lecz jak we wszystkich takich alternatywach, istnieje prosta, wąska droga pomiędzy tymi skrajnościami, z trudem dostrzegalna, a jednak jedynie prawdziwa. Kroczący nią uwzględniają całość biblijnej nauki na temat czasów ostatecznych, a nie tylko jej lewą czy też prawą część. Widzą ciemność i mrok, lecz widzą też światłość i chwałę Pańską. Kierują się jednak Bożym biblijnym wezwaniem z zacytowanego fragmentu: „Powstań, zajaśnij!” To jest program dla ludu Bożego w naszych czasach. Nie będziemy się więc koncentrować na ciemności ani na mroku, który okrywa ziemię i będzie okrywał coraz bardziej, lecz koncentrować się będziemy na światłości i na Bożej chwale, bo to jest Boży program dla nas na ten trudny czas. A naszych braci, którzy popadają w jedną albo drugą skrajność, będziemy błogosławić, prosząc Pana, aby otwierał im oczy na całą aktualną duchową rzeczywistość, aby widzieli wszystko, a nie tylko lewą albo tylko prawą jej część. Aby widzieli wyraźnie panoszenie się diabła, najróżniejsze zwiedzenia i tworzący się blok antychrysta, lecz aby widzieli też wspaniałe dzieło Ducha Świętego, doprowadzającego w tym czasie Kościół do jego stanu docelowego i przygotowującego Oblubienicę Baranka na spotkanie z Oblubieńcem.

J. K.